środa, 31 stycznia 2018

Jeden procent na OPP - wybierz świadomie

Notka jest o możliwości przekazania 1% na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego (OPP).
Nie będę tu nikogo przekonywał lub namawiał do przekazywania tego jednego procenta na jakiś konkretny cel lub konkretną organizację. Każdy z nas ma swój rozum i wrażliwość na potrzeby innych. Samo przekazanie nic nas nie kosztuje. Wystarczy tylko jeden wpis w deklaracji podatkowej (PIT 28, PIT 37...), Kwoty w pojedynczej deklaracji niby niewielkie ale... Ziarnko do ziarnka, grosz do grosza... Wszyscy znamy te mądrości.

Nie będę tu dzielił OPP na lepsze i gorsze bo każdy z nas powinien sam ocenić ich prawdziwą pożyteczność. Czy na hospicjum, czy na schronisko dla zwierząt, czy na wspieranie sportu - zawsze można w ty dostrzec jakieś ogólne korzyści społeczne. Ważne by wyboru jaki numer KRS Organizacji Pożytku Publicznego wpisujemy w odpowiedniej rubryce PITa dokonać świadomie.
Niestety część programów komputerowych przeznaczonych do pomocy w wypełnieniu deklaracji podatkowej sama sugeruje nam jak spożytkować nasz 1 % lub wręcz automatycznie wypełnia rubrykę o przekazaniu 1% zgodnie z wytycznymi twórców programu. Zazwyczaj można później samodzielnie zmienić automatycznie wpisany nr KRS OPP ale jak ktoś przeoczy tę opcję lub uzna, że tak ma być jak program sugeruje, to wybór już nie będzie jego.
A jak sobie podczytuję na Salonie i czytam, że status Organizacji Pożytku Publicznego (OPP) miała (a może nadal ma) jakaś organizacja sympatyzująca z ideologią narodowego-socjalizmu to stwierdzam, że lepiej uważać na co się ten 1% przekazuje. Bo może się okazać, że konserwatywny katolik da na wspierających niekatolickie projekty lewaków, a liberalny postępowiec przekaże swój 1% na hajlujących łysoli.


Tak więc, zachęcam wszystkich by jednak ten 1% na OPP komuś przekazać. Ale wyboru OPP dokonywać samodzielnie i świadomie.


***
Większość (o ile nie wszystkie) Ośrodków Adopcyjnych działa w ramach organizacji (fundacji, stowarzyszeń, itp.), które mają status Organizacji Pożytku Publicznego. Jak ktoś zatem chce to i w ten sposób może wspierać działalność Ośrodków Adopcyjnych w Polsce.

sobota, 27 stycznia 2018

W kuchni grasuje potwór

Potwór w kuchni

Wchodzisz do kuchni, zaglądasz do lodówki, a tam... Pudełko z serkiem, który miał być dziś na śniadanie jest już otwarte i serek napoczęty.
Myślisz.
- O! Ktoś nie mógł się doczekać i spróbował.
Ale spoglądasz dalej w głąb chłodziarki i widzisz, że każdy z pięciu jogurcików też już został wypróbowany.
Ręka sama odruchowo zaczyna szukać jakiejś szmaty lub chochli, która można by pacnąć po łapach potwora grasującego w okolicach lodówki.

Ale uspokajasz się i swoją reakcję ograniczasz do upomnienia pary potworów, że tak nie powinno się robić. Bo oczywiście żaden potwór nie przyzna się do sprawstwa i podjadania.

***
Po paru dniach przeglądając lodówkę stwierdzasz nagle, że ktoś otworzył już opakowanie parówek i jedną skubnął, a to co pozostało jest w takim stanie, że nie wiesz czy jeszcze nadaje się do spożycia.

Na uspokojenie chcesz sobie zafundować coś słodkiego.
Sięgasz do szafki gdzie zostały ukryte słodycze. Zaczynasz grzebać w paczce... A tu tylko szelest papierków po "Michałkach" jeszcze świadczy, że coś tam kiedyś było.

***
Robisz pierogi. Mają być dla wszystkich domowników. Ale jeden z kuchennych potworów ma ochotę na: samo ciasto z pierogów.
Zostawiasz na jakiś czas michę z pierogami bez dozoru. Wracasz, a tu...
Pierogi poobgryzane przez potwora.
Nie zjedzone. Obgryzione dokładnie z tego ciastowego falbanka na brzegu pieroga. Wyglądają jak kluchy, a nie domowe pierogi.

Ręce opadają...


***
Nie wiem czy wszystkie potwory tak mają. Czy tylko te, które już w swoim młodym życiu zaznały niedostatku, a czasem i głodu.

czwartek, 25 stycznia 2018

Tu nie ma sierot: dzieci porzucone społecznie lub w wyniku wojny

W dyskusji o dzieciach, które znajdują się w obozach dla uchodźców lub napłynęły do Europy razem z falą migracyjną często pojawia się pytanie ile z nich to sieroty.
Niestety odpowiedź na to pytanie nie jest i nie może być jednoznaczna.
Jeżeli za definicję osierocenia uznamy stan, w którym dziecko utraciło przynajmniej jednego z rodziców (półsierota) lud oboje jego rodzice zmarli (pełne osierocenie) to nie można udzielić prostej odpowiedzi ile sierot "wygenerowała" wojna w Syrii oraz kryzys migracyjny. Wiele z tych dzieci nie posiada żadnych dokumentów. Nic też nie wiadomo o losie ich rodziców. Nie ma też możliwości ustalenia dalszych powiązań rodzinnych.
Prawdopodobnie w sensie biologicznym znaczna część z tych dzieci nie jest sierotami. Mają gdzieś w swoim kraju pochodzenia lub wśród migrantów osoby, które są ich rodziną. Może gdzieś tam znajdują się także rodzice tych dzieci. Ale faktyczny stan opieki nad tymi dziećmi należy uznać za wskazujący na ich porzucenie lub zagubienie przez rodziców. Dla tych dzieci należy wydzielić oddzielną kategorię osierocenia: sieroty wojenne.


***
Jeżeli kogoś interesowałoby ile sierot (w sensie biologicznym) znajduje się w polskich domach dziecka i innych placówkach instytucjonalnej pieczy zastępczej to:
Rodziców nie posiada w ogóle (zmarli) nie więcej niż 5% podopiecznych.
Tak... Większość dzieci w domach dziecka i innych formach opieki zastępczej w Polsce ma gdzieś rodziców oraz bliższą lub dalszą rodzinę. To sieroty społeczne. Dzieci, które zostały porzucone przez własne rodziny lub zostały odebrane rodzinie ponieważ rodziny ich pochodzenia nie zapewniały im podstawowych norm bytowych lub same stanowiły źródło zagrożenia dla zdrowia i życia dziecka.

***
Nie wiem jak Wam, a le mnie parę razy przytrafiło się usłyszeć pytanie:
"Czy rodzice Twoich dzieci umarli?"

Na razie odpowiadam, że czuję się dobrze i nie zamierzam w najbliższym czasie przenosić się do "lepszego świata".

wtorek, 23 stycznia 2018

Los sierot wojennych wzrusza, ale...

Blogerka Marita napisała przejmującą notkę o możliwości przyjęcia przez Polskę sierot z Syrii:
https://www.salon24.pl/u/marita/838295,polska-jednak-powinna-przyjac-500-syryjskich-dzieci

Nie chce mi się zbyt wiele rozpisywać, bo już pisałem na ten temat wielokrotnie. Nie o dzieci tu chodzi. Ale wzbudzić litość pisząc o dzieciach jest łatwo.
Z perspektywy ojca, który przysposobił dwójkę starszych dzieci mogę napisać wprost. Jak ktoś myśli, że można tak sobie przygarnąć dziecko z kilkuletnim doświadczeniem traum przemocy międzyludzkiej i wojennej, pokaleczone psychicznie i fizycznie podczas ucieczki z rejonu walk, porzucone przez własnych, pochodzące z innej kultury, nie znając jego języka, będąc dla niego kimś całkiem obcym to... Niech taki ktoś, kto tak właśnie myśli, szybko weźmie zimny prysznic i ochłonie. Bo takie myśli to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności.
Chcesz przygarnąć dziecko to przejdź procedurę i zrozum jego potrzeby, problemy. W Polsce już dziś żyje ponad 19 tys opuszczonych dzieci. Większość z nich nawet nie dostanie szansy na nową rodzinę. Kto zajmie się sierotami z Syrii? ISIS?

***
Mamy doświadczenie polskich sierot ewakuowanych z Sowietów podczas IIWojny.

Gdyby istniał jakiś syryjski rząd na wychodźstwie lub inna jakaś syryjska reprezentacja narodu, która mogłaby cokolwiek zagwarantować (np. repatriację tych sierot po wojnie) i przejąć na siebie prowadzenie takich "obozów" dla sierot na obszarze Polski to można by o tym rozmawiać.
Ale ja nikogo takiego do rozmów nie widzę. A już na pewno nie ludzi Asada.

niedziela, 21 stycznia 2018

Babcia i cudowna moc (jej) modlitwy

Często słyszałem od ludzi, że ja to mam szczęście. Że los mi sprzyja.
Trochę to mnie denerwowało, że ludzie ci nie dostrzegają ile pracy i wysiłku przykładam do tego by to szczęście osiągnąć.

Ale jak to w życiu bywa przyszedł moment, w którym tego szczęścia zabrakło. Coś się nie udawało mimo wielkiego wysiłku. Mimo wielu starań  podejmowanych razem z żoną.
A ludzie, którzy wcześniej wychwalali naszą szczęśliwą gwiazdę mówili:
- Pracuj(cie) więcej, bardziej się staraj(cie), na szczęście trzeba sobie zasłużyć.

Czułem jednak, że więcej i bardziej już nie można.
W takim momencie siadasz i zaczynasz już liczyć tylko na cud. Ale nawet w możliwość cudu trzeba wcześniej uwierzyć.
- Będzie dobrze. Ja się codziennie za was modlę. I wierzę, że będzie dobrze.
To  były słowa babci (matka mojej matki), po których poczułem się szczęśliwy. Uwierzyłem, że jest ktoś…  kto zwyczajnie wierzy. Wierzy także w nas.

czwartek, 18 stycznia 2018

Adopcja dzieci w krajach UE - statystyki

Adopcja w krajach Unii Europejskiej w latach 2004-2014 (dane ogólne)
Ryc. 1













Na wykresie (Ryc. 1) przedstawiono dane dotyczące liczby adopcji w państwach należących do Unii Europejskiej. Z wykresu wynika, że największy udział w statystykach mają adopcje wewnątrz kraju pochodzenia dziecka (Domestic adoption). Spora grupę stanowią też adoptowane dzieci pochodzące z krajów nie należących do UE (Intercountry adoption from non-EU countries). Jednak liczba adopcji dzieci pochodzących spoza UE systematycznie spada. Liczba adoptowanych dzieci pochodzących z innych rajów UE (Intercountry adoption between EU Member States) jest stosunkowo niewielka (około 3%).
Na wykresie wyraźnie zaznacza się też gwałtowny spadek liczby adopcji w krajach UE po roku 2012.

Adopcja w poszczególnych krajach Unii Europejskiej

Ryc. 2

Z wykresu oraz załączonej mapy (Ryc. 2) widać, że poszczególne kraje UE różnią się między sobą w skali adopcji wewnątrzkrajowej. We własnym kraju nową rodzinę znajduje najwięcej dzieci w Wielkiej Brytanii (UK), Niemczech (DE) oraz w Polsce (PL).  Zastanawiająca jest natomiast mała liczba krajowych adopcji we Francji, kraju większym, z większa liczbą ludności niż Polska.

Ryc. 3

Na kolejnym wykresie (Ryc. 3) zobrazowano strukturę wiekową dzieci, które były adoptowane (adopcja krajowa/ domestic adoption) w krajach UE. Z wykresu wynika, ze najczęściej adoptowane są dzieci małe: poniżej 1 roku życia (43,6 %) oraz w wieku między 1 a 4 lat (34,6%).
Jeżeli porówna się ten wykres z podobnymi danymi dla Polski to można zauważyć, że Polska nie odbiega pod tym względem od średniej unijnej.

Adopcja dzieci pochodzących spoza krajów Unii Europejskiej
Ryc. 4


Najwięcej dzieci pochodzących spoza krajów UE było adoptowanych przez rodziny pochodzące z Hiszpanii (ES), Włoch (IT) oraz Francji (FR). Najwięcej z nich pochodziło z Rosji - ponad 21 tys.


Dane oraz ryciny pochodzą z raportu Parlamentu Europejskiego:

****

Mój komentarz

Na tle krajów Unii Europejskiej Polska wyróżnia się dużą liczbą adopcji krajowych. Liczba adopcji zagranicznych ulega zmniejszeniu w większości krajów należących do UE.

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Mamusia i syneczek

Odwożę starszą córkę na trening. Zajęcia są na hali, grupa mieszana chłopcy i dziewczęta. Aby zdążyć wbiegamy razem do obiektu, ja dźwigam torbę z rzeczami do przebrania. Rozstajemy się przed drzwiami do szatni - damskiej.

Chwilę po nas wpada na korytarz przed szatniami mamusia z synkiem i wpycha się z nim do szatni, w której przebierają się dziewczęta.
- Może kawaler przebierze się z kolegami w szatni dla chłopców? - rzucam w ich stronę
- Przecież nie wejdę do męskiej szatni. - odpowiada matka
- A co? Syn sam się nie przebierze...? - tak mi się wyrwało
W odpowiedzi otrzymałem spojrzenie, które miało moc wzroku bazyliszka.

***
Sklep z obuwiem sportowym.
Dziarskim krokiem wkracza kobieta a za nią młody już prawie mężczyzna. Młody ale o posturze koszykarza.
- Mój syn wczoraj kupował tu buty. Są nie do pary. Żądam wymiany.
Mama jest zdecydowana w swoich żądaniach, a syn potulnie stoi z tyłu. Schować się nie ma szans bo jest zdecydowanie wyższy od matki.

1. Kupując nie potrafi sam sprawdzić czy w paczce są właściwie dobrane buty.
2. Reklamacji sam też nie potrafi zgłosić.

Jak długo mama jeszcze tak będzie się troszczyć o synka.

***
Poczekalnia do lekarza
Spora kolejka, głównie matki z małymi dziećmi. Czeka też matka z całkiem już dorosłym wydawałoby się dzieckiem. Syn im się udał. Klata jak u żonatego wróbla, rosły i silny chłopak. Z wyglądu trochę jak Tomek Czereśniak z Czterech pancernych. Ale Tomasz to miał też zadziorny i twardy charakter, a nie włos na żel czesany.


Wiem, że jak dziecko nie ukończy 18 lat to do lekarza powinno przychodzić razem z opiekunem. Ale ja pamiętam, że w pewnym wieku tu już byłoby mi wstyd iść z matką.
Ale to może ja jakiś inny (dziwny) byłem.


***
A w czasach gdy nasi przodkowie byli niepiśmienni, wierzyli w różne bóstwa i licha leśne to chłopiec w wieku lat 7 był odbierany od matki i szedł pod opiekę ojca. Towarzyszył temu obrzęd przycięcia włosów - postrzyżyny.
Chłopak pod opieką ojca uczył się jak obrobić ziemię, jak zdobyć zwierzynę oraz jak bronić domu przed niebezpieczeństwem.

czwartek, 11 stycznia 2018

Maska przeciwsmogowa dla dziecka

Co co to jest w ogóle maska przeciwsmogowa?
Najprościej rzecz biorąc jest to produkt sprzedawany jako indywidualna ochrona dróg oddechowych przed szkodliwym oddziaływaniem zanieczyszczonej atmosfery. Większość z tych produktów ma funkcjonalność taką jak stosowane w przemyśle półmaski przeciwpyłowe (takie jak ta na rycinie poniżej).
Półmaska przemysłowa (foto. wikipedia)
Sporo osób to stosuje. Chodząc po ulicach Krakowa widzę naprawdę dużo ludzi w maskach przeciwsmogowych. I coraz częściej też dzieci.
Ja od razu się przyznam, że nie lubię tego środka ochrony dróg oddechowych. Czasem muszę go stosować w pracy lub ogrodzie. Maseczki (półmaski) używam tylko doraźnie gdy naprawdę jest taka potrzeba. Maska przeciwpyłowa (półmaska) taka jak na powyższym zdjęciu, czy też taka bardziej "wypaśna" (ostatnio modne wśród rowerzystów i biegaczy)  chroni drogi oddechowe przed pyłem zawieszonym. Ma jednak też pewne wady. Nie daje ochrony dla oczu, a podrażnione oczy to u mnie jeden z pierwszych objawów kontaktu ze smogiem. Moje oczy reagują szybciej niż gardło. Natomiast noszenia na co dzień pełnej maski zapewniającej ochronę dla dróg oddechowych i oczu nie jestem sobie w stanie wyobrazić ze względów praktycznych.
Widoczna na zdjęciu półmaska to przemysłowa (laboratoryjna) jednorazówka. I ta jednorazowość ma być traktowana dosłownie. Maski się nie czyści, nie regeneruje... po zużyciu ma trafić do kosza. Tak samo imo należy traktować wkłady filtrujące w modnych ostatnio maskach przeciwsmogowych. Ich żywotność też jest ograniczona i powinny być często wymieniane. Bo oddychanie to nie tylko zaciąganie powietrza z zewnątrz, które maska (półmaska) ma oczyścić. Podczas wydechu wypuszczamy z płuc ciepłe i wilgotne powietrze, które też musi przejść przez maskę. Z czasem na kontakcie twarzy z maską (półmaską) tworzy się ciepłe i wilgotne środowisko sprzyjające rozwojowi różnych mikroorganizmów (nie zawsze przyjaznych).
Tak więc taka maseczka może być stosowana, ale zgodnie z przeznaczeniem i odpowiednio często zmieniana.

Ochrona dziecka przed szkodliwym oddziaływaniem zanieczyszczeń i trucizn w powietrzu
Zapewnienie ochrony dla dróg oddechowych dziecka jest szczególnie trudne. Typowe maski (półmaski) przeciwpyłowe (przeciwsmogowe) są produkowane w rozmiarach dostosowanych do twarzy dorosłego człowieka. A i dorosły ma czasem problem z ich dopasowaniem tak by maseczka dokładnie (szczelnie) przylegała do twarzy. Jeżeli maseczka nie jest szczelna, nie przylega właściwie do twarzy to jej stosowanie mija się z celem. A maseczka z niewymienianymi zgodnie z zaleceniami wkładami filtrującymi będzie bardziej szkodzić niż pomagać.
Na rysunku poniżej możemy zobaczyć zestawy opracowane w celu ochrony dzieci przed oddziaływaniem bojowych środków trujących. Dwie wojny dostarczyły dużo doświadczeń w tej dziedzinie.
Foto.: wikipedia
Czy chcielibyśmy by tak wyglądał nasz spacer z dzieckiem?

A prawda jest taka, że jeżeli chcemy by nasze dzieci dorastały w przyjaznej dla nich atmosferze (dosłownie) to raczej powinniśmy się domagać skutecznych działań na rzecz poprawy jakości powietrza w miejscach, w których żyjemy. Maskę (półmaskę) zawsze można mieć. Ale tak jak kalosze lub rękawice gumowe - na wszelki wypadek.
Niestety aby dziecku zapewnić zdrowy rozwój należy dać mu możliwość życia w zdrowym środowisku. A jak już przyszło nam mieszkać w zanieczyszczonym mieście to należy dołożyć starań by dziecko (i my z nim) mogło jak najczęściej i jak najdłużej przebywać poza strefą oddziaływania zanieczyszczeń. Mniej spacerów po mieście, więcej wyjazdów w tereny niezurbanizowane. A jak już musieliśmy przebywać z dzieckiem w zanieczyszczonej smogiem okolicy to należy po powrocie do domu przemyć dziecku buzię i oczyścić nosek.

Niestety czasem odnoszę też wrażenie, że sporo osób (także rodziców) traktuje noszenie masek przeciwsmogowych jak element stylu życia. Taka moda...

sobota, 6 stycznia 2018

Bóg Objawił się jako dziecko


Ponad dwa tysiące lat temu gdzieś na peryferiach wielkiego imperium kilku pasterzy oraz bliżej nieznani Mędrcy ze Wschodu mogli powitać narodzonego w lichej stajence Zbawiciela. I może trzeba było być prostym pastuchem lub Mędrcem z daleka by w takim wydarzeniu jak narodziny dziecka ubogiej kobiety oraz skromnego cieśli dostrzec coś niezwykłego. By dostrzec, że jest to Syn Boży, a nie kolejny biedak w świecie bez "socjalu".
Nie dziwmy się możnym i bogatym mieszkańcom pałaców w ówczesnej Jerozolimie, że nie dostrzegli cudu Objawienia Bożego. Dla nich stajenka w Betlejem nie była godna uwagi. A i zapracowani zwykli ludzie z miasta dawidowego tez mogli przeoczyć narodziny podobnego im biedaka.

Nie jest pewne czy dziś my sami potrafilibyśmy dostrzec ten cud Objawienia. Bo czy można dostrzec w niemowlęciu Syna Bożego w świecie, który często ma problem z tym by w dziecku dostrzec człowieka. W świecie, który często nadal odmawia dziecku praw, które powinny przysługiwać każdej istocie ludzkiej. A najważniejszym prawem każdego człowieka jest prawo do życia.

Nadal żyjemy w świecie, który pogardza dziećmi urodzonymi w ubogich rodzinach. Tak często nie widzi w nich człowieka w potrzebie lecz kolejnego beneficjenta zasiłków lub co gorsza 500 plus.

W naszym dzisiejszym świecie oburzamy się na okrucieństwo starożytnego króla Heroda, który kazał wymordować wszystkie dzieci, które w jego rojeniach mogły zagrozić jego pozycji jako monarchy. Ale czy nasz współczesny świat jest lepszy? Świat, w którym można ustalać prawa określające, do którego miesiąca można "legalnie" zabić człowieka. Według tych "herodowych" praw można nie tylko zabić dziecko, ale dodatkowo pozbawić go człowieczeństwa.