sobota, 28 października 2017

Zaprojektuj sobie dziecko

Witamy w naszej Klinice Inżynierii Genetycznej i Realizacji Świadomego Rodzicielstwa. Nasi specjaliści pomogą Państwu w sprecyzowaniu Państwa oczekiwań i zaprojektują dla Państwa dziecko, które spełni wszystkie Państwa nadzieje z nim związane.
Aby nasi specjaliści mogli zagwarantować Państwu maksimum satysfakcji z efektów pracy naszej Kliniki prosimy o dokładne wypełnienie poniższej ankiety.

Ankieta oczekiwań
(zaznacz właściwą opcję lub dopisz brakujące dane)

1. Proszę określić preferowaną płeć dziecka: kobieta, mężczyzna, do późniejszego określenia;

2. Wpisz dane określające wygląd:
- kolor skóry i karnacja: ....................
- kolor oczu: .....................
- kolor włosów: ..................
- wzrost po osiągnięciu dojrzałości: ..................
- inne cechy: .............................

3. Pożądane cechy charakteru i zainteresowania:
- jakimi przedmiotami ma się dziecko szczególnie interesować w szkole: ....................................................................................................................
- do jakiego zawodu lub funkcji społecznej ma się przygotowywać: ....................................................................................................................
- jakie dyscypliny sportu powinno uprawiać i odnosić w nich sukcesy: ..................................................................................................................
- jakie




***
Czy jesteście już gotowi na taki początek Waszego rodzicielstwa?

poniedziałek, 23 października 2017

Adopcja starszego dziecka jest jak...

Niedługo minie rok od naszego pierwszego spotkania z dziećmi. Rok, który pozwolił na odkrycie nowego wymiaru w relacji z drugim człowiekiem. Prawdę związku dorosłego człowieka z dzieckiem.
Myśląc o przysposobieniu starszego dziecka mieliśmy wiele obaw. Obaw, które należy uznać za zupełnie uzasadnione i naturalne... Bowiem lęk jest czymś naturalnym, a zdolność do przewidywania zagrożeń i odczuwania lęku przed zagrożeniem istniejącym tylko w naszej wyobraźni jest cechą, która różni nas od zwierząt. Ten lęk ma nas chronić przed podejmowaniem pochopnych i lekkomyślnych decyzji.
Jeszcze podczas kursu dla kandydatów na rodziców adopcyjnych  ktoś tłumaczył nam, że z przysposobieniem starszego dziecka jest jak z podjęciem decyzji o zawarciu związku małżeńskiego. Spotykamy na swojej drodze kogoś kto ma już zebrany bagaż przeżyć i doświadczeń. Osobę już ukształtowaną w warunkach, na które nie mieliśmy wpływu. Tak więc jeżeli narzeczeni mogą odczuwać obawy:
- czy ich związek będzie trwały,
- czy zdołają się nawzajem zaakceptować,
- czy dadzą radę wytrwać na dobre i na złe
....
 To dlaczego podobnego lęku nie mieliby odczuwać ludzie rozważający adopcję starszego dziecka?

Ale przykład małżeństwa jest też źródłem nadziei. Bo jeżeli pochodzący z różnych rodzin ludzie (mężczyzna i kobieta) są w stanie stworzyć trwały związek, akceptować się wzajemnie i wytrwać mimo przeciwności, które napotykają w życiu... To ich małżeństwo jest wielkim skarbem oraz dokładnie tym czego skrzywdzone dziecko potrzebuje by znów uwierzyć w ludzi, dobroć i miłość.

piątek, 20 października 2017

Wychowanie

W wychowaniu chodzi bowiem właśnie o to, aby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem - o to, aby bardziej "był", a nie tylko "miał" -aby więc poprzez wszystko, co "ma", co "posiada", umiał bardziej i pełniej być człowiekiem -to znaczy, aby również umiał bardziej "być" nie tylko z drugimi, ale także dla "drugich".

Jan Paweł II


***

środa, 18 października 2017

Komu przeszkadzają "Okna życia"?

Dwa lata temu jakiś śmieszny komitet przy ONZ postulował by Polska zlikwidowała  funkcjonujące w naszym kraju "Okna Życia". Powodem interwencji wysokiego komitetu była troska o prawo dziecka do poznania swego pochodzenia. A anonimowe pozostawienie dziecka w "Oknie Życia" nie daje mu szans na poznanie prawdy o jego pochodzeniu, rodzicach i takie tam...

I może bym się zgodził z szanownym oraz zatroskanym komitetem ONZ gdyby nie to, że celem funkcjonowania "Okien Życia" jest i było wtedy zapewnienie prawa do życia dziecku, a nie anonimowego pozbycia się go przez rodzica.

***
Mijają lata i o wyżej wymienionych postulatach Komitetu Praw Dziecka ONZ tu i ówdzie zdążono zapomnieć. Ale obrońcy praw wszelakich są zawsze czujni. I dziś też mają zastrzeżenia do "Okien Życia". Ale tym razem dostrzegli, że policja może wszcząć poszukiwania osoby, która pozostawiła dziecko w "Oknie Życia". I zgodnym chórem zawodzą: TVN, Newsweek, gazeta.pl oraz niezbyt ogarnięty w temacie bloger z Salonu24 (patrz: Okno życia a państwo prawne), że państwo łamie jakąś umowę społeczną (?) i narusza "prawo do pozostania anonimowym" przez osobę, która pozostawiła dziecko w "Oknie Życia".
No cóż... Na skargę do Komitetu Praw Dziecka ONZ raczej nie pójdą.

Jak widać nadal niektórzy nie pojmują, że celem funkcjonowania "Okien Życia" jest ochrona życia dziecka, a nie troska o zapewnienie anonimowości tego, który je tam pozostawił.

A to, że policja może poszukiwać osoby, która pozostawiła dziecko w "Oknie Życia" tez nie powinno dziwić. Jak ktoś zgłosi na policję takie zdarzenie jako "porzucenie dziecka" to ta musi z urzędu zająć się sprawą (patrz Art. 210 Kodeksu Karnego).

wtorek, 17 października 2017

Nie wszystko załatwi się dając więcej pieniędzy

Moja przeglądarka została chyba zhakowana. Co prawda nie mam oprogramowania Kaspersky, nie mam nawet Windowsów ale mam wrażenie, że ktoś śledzi teksty wyświetlające się w oknie przeglądarki stron www.
Śledzi mnie chyba niezbyt rozgarnięty bot. Bo niech go Google mać... W teksty o "głodowych" pensjach i protestach "głodowych" młodych lekarzy wciska mi ten bot reklamy UNICEFu, które namawiają mnie do wsparcia (finansowego) tej organizacji w ratowaniu głodujących dzieci w Sudanie Południowym.
Zdaję sobie sprawę, że w protestach lekarzy i reklamach UNICEFu jest gra na emocjach. Ale wybaczcie... Głód głodowi nierówny. Widok niedożywionego dziecka bardziej mnie wzrusza niż buźki "głodujących" rezydentów.

Nie chcę tu bagatelizować problemu lub ośmieszać młodych, protestujących  lekarzy. Bo problem jest i to poważny. Jednak jego rozwiązanie nie zależy wyłącznie od tego ile pieniędzy wpompuje się w system służby zdrowia i wysokości wynagrodzeń pracowników w tym systemie (lekarzy, pielęgniarek, techników medycznych itd.). Tak jak mały wpływ mają apanaże oficjeli agend ONZ oraz pieniądze wpłacane na konta tych agend na poprawę losu dzieci w krajach wyniszczonych wojnami i prawiekolonianym wyzyskiem gospodarczym.

Tak więc nakłady na służbę zdrowia rosną i będą rosły ale zawsze będzie na coś brakować. Nie ma szans by z tych pieniędzy wystarczyło na wszystko. Od POZ po dofinansowanie zabiegów in vitro... Tylko kolejka wyciągających ręce po środki z systemu będzie coraz dłuższa.

***
A tak btw skoro już wspomniałem o in vitro.
W 2008 r gdy jeszcze sprawa mnie interesowała pewna klinika proponowała mnie i mojej małżonce taki właśnie zabieg. Jego koszt w prywatnej klinice, bez jakiegokolwiek dofinansowania, miał w tym czasie wynosić od 8 000 do 10 000 zł. Nie skorzystaliśmy z tej propozycji ale nie dlatego, że było drogo. Gdy już w naszym życiu, dzięki otwarciu na adopcję, pojawiły się dzieci, to w dwa tygodnie wydaliśmy więcej na zakupy (meble do pokoi dziecięcych, kurtki, buty i całe mnóstwo drobiazgów, które nagle okazały się niezbędne).
Gdy w mediach (gdzieś tak koło 2012 r) rozpoczęła się dyskusja o dofinansowaniu z budżetu NFZ zabiegów in vitro nagle dowiedziałem się, że koszt zastosowania tej metody to około 20 000 zł. Może w ciągu 4 lat metoda zmieniła się na tyle, że jej koszty wzrosły dwukrotnie, a może zadziałała zasada, że jak płaci państwo to należy żądać więcej... I może gdzieś tu tkwią przyczyny problemów z finansowaniem służby zdrowia.

niedziela, 15 października 2017

Świat za sto lat. Sen mara...

Córka dostała za zadanie napisać pięć zdań na temat: Szkoła za sto lat. Niby proste polecenie ale kto nie siedział z dzieckiem nad lekcjami, ten nie wie ile czasu można marudzić: że za dużo, po co?, dlaczego teraz?
To co powinno zająć góra 10 minut przeciągnęło się do ponad godziny.  A wymyślanie komputerów i robotów, które zastąpią w tej wizji podręczniki i nauczycieli naprawdę mnie zmęczyło. A zmęczenie to sprawiło, że zasnąłem przed tv już w trakcie Wiadomości.

Obudził mnie głos przypominający komunikaty nawigacji samochodowej.
- Pora wstawać. Trzeba zatwierdzić przygotowania dziecka do szkoły...
- Dziś są zajęcia z aromaterapii, ćwiczenia z relaksacji oraz przysposobienie do życia z robotami...

Zacząłem nerwowo rozglądać się wokół poszukując źródła komunikatów. Ale dopiero po chwili dostrzegłem w głębi pokoju małą postać podobną do filmowego R2-D2...

Robot w moim domu? Chyba jestem przemęczony?

- Czy zabrać córkę do ośrodka szkolnego? - robot nie ustawał w dręczeniu pytaniami.

- Tak. Ale ja muszę chyba umówić się z lekarzem...

- Przyjąłem. - odparł robot
- Wysłałem też żądanie ustalenia wizyty w "Poradni pierwszego kontaktu" i już dostałem odpowiedź. Wszystkie terminy wolne, można udać się na wizytę, nawet teraz. Zamówić taksówkę? - miły głos robota był jednak coraz bardziej denerwujący.

- Tak. Zamów taksówkę...

***
Wnętrze Przychodni nie przypominało mi znanych placówek utrzymywanych z środków pochodzących z NFZ. Poczekalnia była jasna, czysta i pusta... Byłem jedynym oczekującym.
Na ekranie wyświetlał się komunikat:
Oczekujących: 1
Czas oczekiwania: 5 min.
Przepraszamy za utrudnienia wynikające z rozruchu systemu.

Inny ekran zachęcał mnie do nabycia najnowszych suplementów oraz witamin niezbędnych do zdrowego życia...
- To akurat się nie zmieniło. - mruknąłem sam do siebie
Następna reklama zachęcała mnie do obejrzenia 3753 odcinka serialu "Afera". Może tym razem dowiem się kto wyprowadził złoto z Banku Amber...

- Zapraszam do gabinetu. - powiedział robot podobny do tego, który obudził mnie w domu.

Gabinet był pusty, a jego centralną część zajmował fotel podobny do znanego z gabinetów stomatologicznych.

- Proszę usiąść na fotelu i położyć dłonie na skanerze w miejscu zaznaczonym obrysem dłoni. - powiedział inny głos z głębi gabinetu

Trochę skołowany usiadłem na fotelu i zacząłem rozglądać się za czymś co mogłoby być skanerem. Ale skaner sam przysunął się w okolice dłoni.

- Proszę opisać co Pana sprowadza na wizytę. Proszę podać stwierdzone dolegliwości. - kontynuował głos z głębi gabinetu.

- Przepraszam. Ale gdzie jest lekarz? Chcę rozmawiać z lekarzem, a nie z robotem.

- Rozumiem. Skanowanie linii papilarnych zakończone... Najbliższy wolny termin z lekarzem człowiekiem za 18 miesięcy... Ale Pańska polisa nie przewiduje pierwszej wizyty z pominięciem diagnozy automatycznej...

Zdenerwowany chciałem wstać z fotela i coś wykrzyczeć w stronę automatu.
Powstrzymał mnie jednak dotyk dłoni na moim ramieniu.

- Tato... Zasnąłeś przed telewizorem, a trzeba jeszcze ze mną rzeczy na jutrzejsze zajęcia spakować.

Uff... Jak dobrze, że to był tylko sen.

poniedziałek, 9 października 2017

Autorytet


Taki oto tekst znalazłem na tablicy wiszącej na korytarzu pewnej szkoły.


"Powszechnie obserwowane jest już u najmłodszych dzieci zjawisko poszukiwania autorytetu najpierw u swoich rodziców, potem dopiero u kolegów, nauczycieli.
Być autorytetem nie jest sprawą prostą. Wymaga to ciągłej pracy na sobą, wierności swoim przekonaniom i wyznawanym wartościom, wierności prawdzie, zmusza do dotrzymywania słowa, uczciwości."

Słowa te to fragment artykułu pt. "Rola i zadania wychowawcy", którego autorem jest Grażyna Pikuła.

Kilka słów,które jednak stanowią jasny przekaz i dają do myślenia.