niedziela, 26 lutego 2017

Produkty lokowane w szkole

Moja córka dosłała zadanie domowe:
Załóż z pomocą rodziców konto pocztowe.
Ale nie dowolnie wybrane. Ma to być konto w usłudze MS Outlook.com.
Przy okazji tworzenia skrzynki pocztowej MS uzyskuje całkiem sporo danych o dziecku: imię, nazwisko, wiek,  już posiadany e-mail... a jak się ktoś rozpędzi to numer telefonu "sprzeda" - choć tak naprawdę nie jest konieczny.
A że tak naprawdę tworząc skrzynkę e-mail w usłudze Outlook.com tworzymy profil i konto Microsoft to w pakiecie dziecko dostaje np. Skype i coś tam jeszcze. oczywiście te dodatki to bez pytania o zgodę.
***
Poczta w tym serwisie (outlook.com) jest imo na pierwszy rzut oka równie dobra jak konkurencja np. gmail.com i nie o jakość usługi mi chodzi. Zastanawiam się  z czego wynika ten układ MEN z MS, że polska szkoła publiczna poleca usługi światowego, komercyjnego giganta MS. Może dzięki temu MS udostępnia jakieś tanie lub darmowe licencje na oprogramowanie dla uczniów i szkół?
***
Jak sobie przypominam to jeszcze kilka lat temu syn sąsiadki miał podobne zadanie... Tyle, że podręcznik zalecał utworzenie konta e-mail w serwisie oferowanym przez Onet.pl... Ee... A ja jednak nie chciałbym by moja pociecha buszowała po Onecie.

No cóż. W serwisie otlook.com dziecko dostaje jednak chyba pocztę wolną od reklam (sam nie korzystałem dotychczas, będę sprawdzał). Mam nadzieję, że konto w usłudze outlook.com jest jednak w miarę bezpieczne i  dziecko nie będzie otrzymywać na skrzynkę "dziwnych" treści.

czwartek, 23 lutego 2017

Szkoła życia, czyli adopcja dziecka w wieku szkolnym

Rodzice, którzy zdecydowali się na adopcję dziecka w wieku szkolnym (7 lat lub starsze) muszą "od kopa" być gotowi do roli opiekuna. Tu już zupełnie nie ma czasu na "naukę" jak zająć się dzieckiem.

Obowiązek szkolny a preadopcja
Spotykamy się z dzieckiem (dziećmi), mówimy tak - chcemy je przygarnąć i... Razem z Ośrodkiem Adopcyjnym piszemy wnioski do sądu: o przysposobienie dziecka (dzieci) oraz o ustalenie osobistej styczności tzw preadopcja. Preadopcja to czas między decyzją rodziców o chęci przysposobienia dziecka (dzieci) , a decyzją sądu potwierdzającą (zatwierdzającą) proces adopcji. Jeżeli sąd przychyli się do wniosku o możliwość osobistej styczności z dzieckiem to to już w okresie preadopcji dzieci mogą przebywać w domu ich przyszłych rodziców i znajdować się pod ich opieką.
Jednak "osobista styczność" nie zmienia statusu kto jest prawnym opiekunem dziecka (dzieci). Przyszli rodzice nie posiadają w okresie preadopcji tzw władzy rodzicielskiej. A co za tym idzie nie mogą całkiem swobodnie decydować np. o wyborze szkoły dla dziecka. Dziecko (dzieci) są np. z Olsztyna ( i tam mają prawnego opiekuna), a nowi rodzice są np. z Warszawy. Rodzice chcą zabrać ze sobą dzieci już w okresie preadopcji i mają problem jak legalnie wywiązać się z obowiązku zapewnienia nauki szkolnej. Bo przecież nie będą z Warszawy dowozić dziecka do dotychczasowej szkoły w Olsztynie. A sami właściwe jeszcze nie mogą zapisać dziecka do szkoły w Warszawie.
Jest też problem z opieką medyczną w tym czasie, bo dzieci mają jeszcze niezmienione akty urodzenia, numery pesel i nie są dopisane do ubezpieczenia przyszłych rodziców. Same kłopoty... A jednak warto, bo proces scalania zaczyna się gdy naprawdę jesteśmy razem, a nie tylko podczas weekendowych wizyt. A im szybciej zaczniemy budować więzi tym lepiej dla wszystkich.
W naszym wypadku (mojej rodziny) czas preadopcji oraz okres uprawomocnienia się decyzji sądu o przysposobieniu dzieci przypadł, na szczęście, w grudniu. Znaczna część tego "czasu w zawieszeniu" przypadała na okres Świąt Bożego Narodzenia i dni między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem (decyzja uprawomocniła się 2 stycznia). Tak więc starsza z naszych córek (10 lat) nie straciła  aż tak wiele nie chodząc w tym czasie do szkoły.

Zmiana szkoły
Zmiana szkoły to duży stres dla dziecka. A jeżeli jest to połączone ze zmianą miejsca zamieszkania, pojawieniem się nowych rodziców... To sami sobie spróbujmy wyobrazić co przeżywa adoptowane dziecko.
Nasza Oliwia (starsza córka) mówiła na pierwszych spotkaniach, że lubi szkołę. Że lubi się uczyć, a najbardziej interesują ją wf, matematyka i angielski. Jednak z rozmów z wychowawcami w domu dziecka jasno wynikało, że można oczekiwać sporych trudności z adaptacją dziecka w nowej szkole. Dzieci chcą się pokazać z dobrej strony przyszłym rodzicom i mają taki obraz oczekiwań rodziców: że dziecko powinno się pilnie uczyć i mieć dobre wyniki w nauce. A prawda jest taka, że większość dzieci trafia do opieki zastępczej z rodzin, które same nie potrafiły zapewnić warunków do rozwoju dziecka. W placówce opiekuńczo - wychowawczej też trudno o indywidualne podejście do dziecka. A nawarstwione przez lata niedobory pomogą zniwelować tyko czuli, wyrozumiali oraz kochający rodzice.

Wybór szkoły
Wybierając szkołę dla dziecka musimy odrzucić własne aspiracje. To nie my mamy się podbudowywać. Szkoła ma być przyjazna dla dziecka, a jej "poziom" odpowiedni do możliwości dziecka. Szukając szkoły dla naszej córki staraliśmy się znaleźć placówkę, która:
- jest blisko: dziecko szybciej pozna swoje środowisko, jest szansa, że dziecko pozna rówieśników, z którymi będzie się mogło spotykać nie tylko w szkole;
- mamy kontakt z nauczycielami: tu od razu przyznam, że korzystaliśmy z faktu, że żona sama jest nauczycielką i zna środowisko;
- zwykła podstawówka: bo czemu miałaby być jakaś specjalna, a dla dziecka i tak będzie niezwykła.

Pierwszy dzień w nowej szkole
Spodziewaliśmy się, że pierwsze spotkanie z nową szkołą będzie silnym przeżyciem dla Oliwii. Ale to co zobaczyliśmy przerosło nasze wyobrażenia. Pierwszy raz pojawiliśmy się szkole tylko po to aby pokazać ją córce i by mogła poznać nauczycieli. Jednak już po przekroczeniu progu szkoły dziecko zbladło i zamknęło się w sobie. Oliwia tylko szukała okazji by ukryć się. Wtulała się we mnie jak przestraszone zwierzątko. Ta wizyta musiała być bardzo krótka.
I co tu robić? Bo przecież dziecko musi iść do szkoły. Ordnung muss sein.
Na szczęście Oliwia rzeczywiście bardzo lubi zajęcia ruchowe. Byłem z nią już wcześniej na basenie i wiedziałem, że świetnie pływa. Razem z żona ustaliliśmy, że właściwe podejście do rozpoczęcia nauki w nowej szkole będzie w dniu gdy klasa Oliwii ma zajęcia na basenie. I tak córka rozpoczęła funkcjonowanie w nowej szkole. Pierwszego dnia nauki poszła tylko na zajęcia z pływania. Ale już następnego dnia sama spakowała plecak i bez większego oporu poszła do szkoły. Dobrze przyjęta przez nowe koleżanki i nowych kolegów szybko poczuła, że ta szkoła jest dobra dla niej.

Rozmowa z wychowawcą
Jak już wspominałem ważne jest by mieć dobry kontakt z nauczycielami, a zwłaszcza z wychowawcą. Już podczas pierwszego spotkania z wychowawczynią przekazaliśmy ( ja i moja żona) całą swoją wiedzę o sytuacji dziecka oraz o jego problemach. Na szczęście trafiliśmy na młodą nauczycielkę, jeszcze pełną zapału i zaangażowania. To bardzo pomogło w przygotowaniu dziecka do rozpoczęcia nauki w nowej szkole. Warto szybko ustalić sposoby kontaktów z nauczycielami (terminy "wywiadówek", korespondencja poprzez dziennik elektroniczny) tak by na bieżąco śledzić proces adaptacji do nowej szkoły i  szybko reagować na ewentualne problemy.

Na zakończenie
Nauka szkolna jest obowiązkowa i za postępy w niej czynione dziecko dostaje oceny. Jednak dla rodziców nie oceny na świadectwie szkolnym powinny być najważniejsze. Najważniejsze jest przygotowanie do samodzielnego życia, zdolność do zbudowania więzi oraz szczęście dziecka.

środa, 22 lutego 2017

Do spania marsz... A co gdy dziecko samo nie zaśnie?

Coś się zaczyna dziać... Przez pierwszy miesiąc dzieci szły jakby jeszcze rytmem z domu dziecka. Gdy przychodziła pora wystarczyło krótkie: Do spania marsz! Albo: Liczę do trzech i macie być w łóżkach... Raz, dwa, trzy...
Ale przyszła pora na porzucenie tego trochę koszarowego rytmu.
Na początku dziewczynki chciały mieć wspólny pokój. Ale po miesiącu starsza (10 lat) oświadczyła, że nie chce już spać z młodszą siostrą. I chodziło nie tylko o sen. To było imo jak sygnał: nie muszę jej już matkować.
Potem z rytmu zaczęła wypadać młodsza córka (5 lat). Pojawił się bunt:
- Ja nie chcę myć zębów. Nie chcę iść spać... Chcę jeszcze z wami posiedzieć.
Pozbawiona obecności starszej siostry w sypialni zaczęła się domagać większej bliskości Mamy-Cioci (nadal nie wie jak mówić do nowej mamy). Ale wystarczy czasem odwrócić uwagę (Która pastę nałożyć na szczoteczkę, tą, czy tamtą), a bunt przed myciem zębów ustępuje. Mama-Ciocia usiądzie przy łóżku lub położy się obok, zaśpiewa piosenkę i dziecko zasypia (choć czasem trzeba posiedzieć przy niej ponad godzinę). Jak już zaśnie to śpi spokojnie do samego rana. Budzi się regularnie sama o 6 -7 rano.

Odmienną postawę przyjęła natomiast starsza z naszych córek. W pewnym momencie stwierdziła, że:
Śpię z Wami.
I sama wpakowała się sypialni rodziców. Początkowo na pojedyncze noce. Ale od dwóch tygodni to: "dziś śpię z wami" słyszę każdego wieczora... Więcej. Sama nie zaśnie. Czeka do momentu, aż z żoną zakończymy już dzień i sami zaczniemy szykować się do snu. Kładzie się obok nas.. "Na chwilę"... Gdy zaśnie, a ja spróbuję wynieść ją do jej sypialni to - budzi się po jakimś czasie i zaczyna płakać. Mówi, że nie może już zasnąć bez przytulania. I na ten argument nie znam odpowiedzi innej niż pozwolenie na "skok" do  łóżka rodziców.
I tak starsza córka wprowadziła się do sypialni rodziców.

piątek, 17 lutego 2017

A czy Ty modlisz się razem ze swoim dzieckiem?

Oczekujemy od dzieci aby były takie jak my, albo takie jak my chcemy. Mówimy im, że mają coś robić by sprostać wymaganiom jakie im stawiamy. Ale czy sami zachęcamy je własnym przykładem?
Dzieci uważnie obserwują rodziców. Jeżeli ojciec nie czyta książek, a całe wieczory spędza przed telewizorem to ciężko będzie dziecku zrozumieć dlaczego je akurat zmusza do tego by czytało zamiast patrzeć w tv. Matka, która klnie przy dziecku niech nie dziwi się, że jej pociecha będzie ją naśladować i będzie przeklinać.
Dzieci wbrew pozorom nie chcą żyć na wolnym wybiegu. Chcą mieć w rodzicu oparcie i wzór do naśladowania. Moje przysposobione córki same domagają się bym jak najwięcej czasu poświęcał na zwykle towarzyszenie w ich codziennych zajęciach. Chcą bym razem z nimi czytał. Siedział z nimi przy lekcjach. Uczestniczył w zabawie. A gdy przychodzi do podejmowania decyzji oczekują, że ja będę decydował lub dam przykład.
***
Chciałbym aby moje dzieci miały Wiarę i uczestniczyły w życiu Kościoła. Ale jakbym mógł tego oczekiwać, gdybym sam był poza Kościołem i nie dawał przykładu wiary?

poniedziałek, 13 lutego 2017

Babcia jest najlepsza w roli... Babci

Napisałem na Salonie24 notkę pt. Czy powinno się odbierać dzieci. W notce tej podałem zaczerpnięty z telewizyjnych wiadomości przykład babci, która chciała sprawować opiekę zastępczą nad małoletnią wnuczką.
Przykład z tv:
Babcia płacze, że "opieka" chce zabrać jej wnuczkę. Bo matka nie chce zajmować się dzieckiem i zostawiła je babci. Babcia co prawda żyje z mężem, który zagląda do kieliszka, ale dla wnusi to ona w ostateczności dziadka z domu wyrzuci...
No nie wiem. Mnie się jednak nie chce się uwierzyć, że babcia, która nie dała sobie rady dotychczas z własnym małżeństwem, z wychowaniem własnej córki, nagle da radę zajmować się dzieckiem córeczki.
Ale ludzie przed ekranem płaczą razem z babcią.
I tu można by się zastanowić nad tym czy babcia, dziadek w ogóle nadają się do sprawowania opieki zastępczej nad dzieckiem.
Otóż jeżeli między dzieckiem a dziadkami istnieje silna więź, dziadkowie chcą zajmować się dzieckiem, są wolni od nałogów i nie ma bardzo dużej różnicy wieku między nimi a dzieckiem to... nie widzę przeszkód. Więcej... Naturalna więź wynikająca z pokrewieństwa będzie sprzyjać.
Gorzej gdy jak w podanym powyżej przykładzie dziadkowie sami nie radzą sobie ze swoim życiem. Nierozwiązany problem alkoholowy jednego z nich jest już wystarczającą przyczyną by imo nie traktować ich jako wydolnych kandydatów do opieki zastępczej nad dzieckiem.

Najtrudniejsze do ustalenia będzie czy różnica wieku jest odpowiednia do zapewnienia właściwej opieki dziecku.
Mam 43 lata i dwójkę dzieci w wieku 5 oraz 10 lat. Gdyby teraz okazało się, że mam oczekiwać narodzin trzeciego dziecka to... byłbym trochę zaskoczony. Bo z pewnością razem z żoną dalibyśmy radę i takiemu wyzwaniu. Ale odczuwałbym też trochę niepokoju czy w pewnym momencie nie okaże się, że jesteśmy już "za starzy" jak na potrzeby dorastającego dziecka.
Moi rodzice oraz teściowie są już po sześćdziesiątce i świetnie się sprawdzają w rolach babć i dziadków. Potrafią kochać i rozpieszczać wnuki. Potrafią zaopiekować się wnukami by wesprzeć swoje dzieci w rodzicielstwie. Sami chętnie oferują się do krótkotrwałej opieki nad wnukami. Ale jak sami przyznają to nie jest już wiek, kiedy się chce i ma jeszcze siły do stałego zajmowania się dziećmi.
Znam ludzi, którzy pukają się w głowę słysząc o ciąży po czterdziestce... Bo uważają, że to już za późno na dziecko. Rewelacje w stylu informacji o kobietach, które "świadomie" zdecydowały się na macierzyństwo po sześćdziesiątce sam traktuję jako przejaw pewnej aberracji.
Sądzę, że nie da się ściśle ustalić granicy wiekowej, która decydowałaby o tym czy ktoś jeszcze nadaje się do sprawowania opieki zastępczej. Zgadzam się poglądem, że różnica wieku między opiekunem a powierzonym mu dzieckiem raczej nie powinna przekraczać 40 lat. Choć w przypadku osób, które już wcześniej były związane z dzieckiem i istnieje między nimi więź emocjonalna to granicę tę można jeszcze trochę rozciągnąć. Ale trzeba brać pod uwagę to by dziecko miało szansę osiągnąć samodzielność zanim jego opiekun (opiekunowie) sami zaczną wymagać opieki. A nigdy nie możemy być pewni w jakim wieku sił nam już może zabraknąć.

***
Dlatego uważam, że babcie i dziadkowie najlepiej sprawdzają się w roli: babć i dziadków. O tym czy mogą w razie konieczności sprawować opiekę zastępczą nad wnukami (gdy rodzice nie chcą, nie mogą, nie potrafią...) powinny decydować nie tylko emocje. Trzeba na chłodno kalkulować czy starczy im sił na cały czas potrzebny do chwili usamodzielnienia się dziecka powierzonego ich opiece.

hephalump

czwartek, 9 lutego 2017

Dwie siostry

Mam 10 lat. Nigdy nie miałam ojca. Od 5 lat mam młodszą siostrę, która jest dla mnie jak dziecko. Czuję przymus opieki nad nią. Nie lubię gdy krzykiem przypomina mi o tej konieczności. Bo przecież ja też jeszcze jestem dzieckiem. Mówią mi, że teraz mam Mamę i Tatę... Trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę i nie zniknie.

Mam 5 lat. Lubię się przytulać. Ale do tej pory miałam tylko siostrę. Wydaje mi się, że starsza siostra jest tylko dla mnie. Teraz pojawili się ludzie, którzy mówią, że są dla nas Mamą i Tatą... Ale ja się boję, że zabiorą mi starszą siostrę. Siostra woli teraz przytulać się do nich.

***

W sytuację adoptowanego dziecka trzeba się wczuć... Bo zrozumieć czasem trudno.

wtorek, 7 lutego 2017

Każda chwila razem

Smok wawelski
Smok wawelski nie jest straszny


Każda chwila spędzona razem to czas budowy wiezi. Wspólne wspomnienia i przeżycia.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Rodzina zastępcza, czyli politycznie poprawna forma opieki nad dzieckiem

Ku swojemu zdziwieniu nagle odkryłem, że sporo moich znajomych myli pojęcie rodziny adopcyjnej z rodziną zastępczą. A różnica między adopcją a opieką w rodzinie zastępczej wydawała mi się na tyle oczywista, że nie powinno dochodzić do takich pomyłek.

Rodzina zastępcza
Rodzina zastępcza to nie jest rodzina w sensie dosłownym. Dzieci przyjęte do takiej rodziny zyskują opiekę w formie zbliżonej do rodziny, ale ich opiekunowie nie są dla nich nowymi rodzicami. Rodzina zastępcza to "dom dziecka" w skali mikro. Może funkcjonować jak rodzina, ale rodzina zawodowa. To tylko inna forma instytucjonalnej pieczy zastępczej (za wynagrodzeniem). Zdecydowanie lepsza (imo) niż duży dom dziecka - zwłaszcza dla dzieci, które mają małe szanse na to, by mogły zyskać (odzyskać) rodzinę/rodziców.

Rodzina adopcyjna
Adopcja pełna (przysposobienie) skutkuje tym, że dziecko (dzieci) stają się pełnoprawnymi członkami rodziny. Przysposabiający stają się rodzicami i przyjmują taką odpowiedzialność za swoje dzieci jak każdy rodzic. Ten związek rodzinny nie ustaje z chwilą usamodzielnienia się dzieci. Jest to związek, który może być tak samo trwały jak każdy związek pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Nowi rodzice przyjmują do swojej rodziny dziecko (dzieci) dobrowolnie, bezinteresownie (nie otrzymują za to wynagrodzenia) i z założeniem, że chcą z nimi tworzyć związek rodzinny na stałe (włącznie z dziedziczeniem).

Politycznie poprawna forma opieki zastępczej
Brutalna prawda o opiece zastępczej jest taka, że większość (zdecydowana większość) dzieci znajdujących się w placówkach opiekuńczo-wychowawczych to tzw. sieroty społeczne. Dzieci te mają rodziców biologicznych, ale ich rodziny pochodzenia nie chcą, nie mogą, nie potrafią (itp.)... zapewnić im właściwej opieki oraz warunków do rozwoju.
Aby takie dziecko mogło trafić do rodziny adopcyjnej, to niestety ale konieczne jest przeprowadzenie procedury pozbawienia praw rodzicielskich biologicznych rodziców dziecka. Odbieranie dziecka rodzicom budzi zrozumiałe opory. Nikt (chyba nikt) nie chciałby w czymś takim uczestniczyć. Niestety czasem jest to konieczność.
Instytucja rodziny zastępczej daje możliwość "przechowywania" dzieci w warunkach lepszych niż dom dziecka i unikania ryzyka podejmowania kontrowersyjnych decyzji o pozbawieniu praw rodzicielskich. To może być kuszące dla polityka, który dba o swoją "reputację", by właśnie taką formę opieki zastępczej rozwijać.

sobota, 4 lutego 2017

Jak zepsuć dziecko

Jeżeli chcesz zepsuć swoje dziecko to:

Jak najszybciej powiedz mu, że nie ma sw Mikołaja.

Mów, że prezenty podrzuca jakiś frajer (ojciec udający Gwiazdora).

Każdą rzecz jaką dziecko otrzyma oceniaj według wartości w pieniądzach.

Nigdy nie zwracaj uwagi na wartość pracy... Zwłaszcza innych ludzi.

Ciągle mów przy dziecku o pieniądzach. Że gdybyś je miał to...

Jeżeli  powyższe nie wystarczy to:

Ciągle mów o tym co byś mógł osiągnąć gdybyś nie był obciążony dzieckiem (dziećmi).

Przy każdej okazji porównuj swoje dziecko z innymi dziećmi. I nie zapominaj by pokazać mu jak bardzo nie spełnia twoich oczekiwań.

piątek, 3 lutego 2017

Adopcja starszego dziecka - przedszkole

Jak już zapadnie decyzja i para rodziców przyjmuje dziecko w wieku >4 lat to pojawia się problem co z przedszkolem.
Dzieci przysposobione mają pierwszeństwo w przyjęciu do przedszkoli samorzadowych, ale tylko podczas naboru na nowy rok. Jeżeli adopcja miała miejsce w trakcie roku przedszkolnego to rodzice mogą mieć duże problemy z wciśnięciem swojej pociechy do wybranego przedszkola. Tak jak inni rodzice, którzy np. postanowili przeprowadzić się do innego miasta.
Moja młodsza córka (5 lat) gdy była w domu dziecka to uczęszczała do przedszkola. Po adopcji żadne z przedszkoli samorządowych w mojej gminie nie miało miejsca by przyjąć dziecko. I gdyby nie to, że na 5 letnie dziecko po adopcji przysługuje urlop macierzyński to byłby naprawdę duży problem z zapewnieniem opieki dla Dominiki.

***
Urlop macierzyński dla matki, która adoptuje starsze dziecko jest równie ważny jak dla każdej kobiety chcącej opiekować się swoim nowonarodzonym dzieckiem. Bez względu na to jak się dziecko urodziło... Bo taki pięciolatek to też "noworodek" dopiero co w sercu i myślach urodzony.

Patrz też:

http://przysposobienie.blogspot.com/2017/01/adopcja-starszego-dziecka.html