wtorek, 17 października 2017

Nie wszystko załatwi się dając więcej pieniędzy

Moja przeglądarka została chyba zhakowana. Co prawda nie mam oprogramowania Kaspersky, nie mam nawet Windowsów ale mam wrażenie, że ktoś śledzi teksty wyświetlające się w oknie przeglądarki stron www.
Śledzi mnie chyba niezbyt rozgarnięty bot. Bo niech go Google mać... W teksty o "głodowych" pensjach i protestach "głodowych" młodych lekarzy wciska mi ten bot reklamy UNICEFu, które namawiają mnie do wsparcia (finansowego) tej organizacji w ratowaniu głodujących dzieci w Sudanie Południowym.
Zdaję sobie sprawę, że w protestach lekarzy i reklamach UNICEFu jest gra na emocjach. Ale wybaczcie... Głód głodowi nierówny. Widok niedożywionego dziecka bardziej mnie wzrusza niż buźki "głodujących" rezydentów.

Nie chcę tu bagatelizować problemu lub ośmieszać młodych, protestujących  lekarzy. Bo problem jest i to poważny. Jednak jego rozwiązanie nie zależy wyłącznie od tego ile pieniędzy wpompuje się w system służby zdrowia i wysokości wynagrodzeń pracowników w tym systemie (lekarzy, pielęgniarek, techników medycznych itd.). Tak jak mały wpływ mają apanaże oficjeli agend ONZ oraz pieniądze wpłacane na konta tych agend na poprawę losu dzieci w krajach wyniszczonych wojnami i prawiekolonianym wyzyskiem gospodarczym.

Tak więc nakłady na służbę zdrowia rosną i będą rosły ale zawsze będzie na coś brakować. Nie ma szans by z tych pieniędzy wystarczyło na wszystko. Od POZ po dofinansowanie zabiegów in vitro... Tylko kolejka wyciągających ręce po środki z systemu będzie coraz dłuższa.

***
A tak btw skoro już wspomniałem o in vitro.
W 2008 r gdy jeszcze sprawa mnie interesowała pewna klinika proponowała mnie i mojej małżonce taki właśnie zabieg. Jego koszt w prywatnej klinice, bez jakiegokolwiek dofinansowania, miał w tym czasie wynosić od 8 000 do 10 000 zł. Nie skorzystaliśmy z tej propozycji ale nie dlatego, że było drogo. Gdy już w naszym życiu, dzięki otwarciu na adopcję, pojawiły się dzieci, to w dwa tygodnie wydaliśmy więcej na zakupy (meble do pokoi dziecięcych, kurtki, buty i całe mnóstwo drobiazgów, które nagle okazały się niezbędne).
Gdy w mediach (gdzieś tak koło 2012 r) rozpoczęła się dyskusja o dofinansowaniu z budżetu NFZ zabiegów in vitro nagle dowiedziałem się, że koszt zastosowania tej metody to około 20 000 zł. Może w ciągu 4 lat metoda zmieniła się na tyle, że jej koszty wzrosły dwukrotnie, a może zadziałała zasada, że jak płaci państwo to należy żądać więcej... I może gdzieś tu tkwią przyczyny problemów z finansowaniem służby zdrowia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz