wtorek, 1 lutego 2022

Po co nam taki "powszechny" system oświaty?

 Przeczytałem w bardzo "mundrej" gazecie, że korepetycje dziś to konieczność. Że bez korepetycji samo uczęszczanie na zajęcia, a nawet ukończenie jakiejś szkoły średniej nic młodemu człowiekowi nie daje.

I przy okazji dowiedziałem się, że prawdopodobnie co drugi uczeń z systemu "powszechnej" oświaty aby mieć jakieś wyniki wymaga dodatkowych korepetycji. 

Albo z poziomem tych szkół jest imo coś nie tak... Albo z poziomem tych uczniów. Bo mnie się to w głowie nie mieści, że aż tylu potrzebuje korków tylko po to by jakoś zaliczać kolejne stopnie w edukacyjnej drabince. 

Dowiedziałem się też (z tej gazety), że ceny za korepetycje idą w górę i coraz trudniej o dobrego korepetytora.

Cóż... Nie dziwi mnie to. Wg tej samej gazety za tych rządów wszystkie ceny szybują w górę. Jak widać usługi korepetytorskie nie są wyjątkiem.

Tylko przy tym biadoleniu na temat cen tych usług "mundra" gazeta pomija fakt, że odpłatne udzielanie korepetycji przez nauczycieli własnym uczniom jest po prostu niedopuszczenie. Że jest to system na skraju jawnej patologii...

Bo o to ilu "korepetytorów" zgłasza i rejestruje swoje usługi jako formę działalności nawet nie śmiem zapytać.

Ale że anglista lub germanista bez podatku wyciąga wielokrotnie więcej niż ze szkolnego etatu to słyszałem z niejednego źródła.

Ale tą część szarej strefy organa kontroli skarbowej najwyraźniej nadal omijają szerokim łukiem.


Zatem zadaję pytanie:

Po co nam taki system "powszechnej" i niby nieodpłatnej oświaty?

Bo ani on powszechny ani nieodpłatny skoro rzetelna wiedza i nauka jest tylko dla uprzywilejowanych i tych, których stać na wykupienie dodatkowych lekcji poza systemem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz