Lęk przed
Jeszcze dziecka nie ma, a już pojawia się lęk. Lęk, że może się przydarzyć... dziecko oczywiście. Ten lęk w sytuacjach skrajnych powoduje, że na ulicach miast pojawiają się grupki ubranych na czarno, mało atrakcyjnych kobiet (feministki) oraz odzianych w futra pań w wieku pomenopauzalnym, które głośno domagają się prawa do ochrony przed ewentualnością pojawienia się dziecka w ich życiu. Ale lęk ten dotyka nie tylko kobiety i starsze panie. Prawa do "pigułki PO" domagają się też niektóre samce z redakcji pewnego dziennika satyryczno - politycznego (np. słynny Seweryn "Pier...nie rodzę").
Lęk po
Gdy w życiu dorosłych już pojawi się dziecko lub dzieci to lęki nie ustępują. Więcej - pojawiają się nowe źródła lęku. Że jako rodzic mam być taki albo owaki... Że dziecko ma być takie, a nie inne... Że jak się czegoś dziecku nie zapewni to będzie dramat... Że w szkole to zdziczenie ("słoneczko" i takie tam gierki)... A w internetach napisali, że "Niebieski wieloryb" zabija dzieci...
Ufff... Takie myśli nie są dobrą zapowiedzią na szczęśliwe dzieciństwo i rodzicielstwo.
Oswoić lęk
A przecież ten lęk jest czymś zupełnie normalnym. Zazwyczaj gdy spodziewamy się jakiejś znaczącej zmiany w naszym życiu odczuwamy taki niepokój. Czasem ten niepokój działa na nas motywująco (np. chcemy się dobrze przygotować do zmiany). Niestety czasem lęk jest tak duży, że powoduje silną blokadę i chęć ucieczki.
Z własnego doświadczenia mogę napisać, że najwięcej obaw (tak nie byłem/nie jestem od nich całkiem wolny) miałem przed tym jak w moim życiu pojawiły się dzieci. A ponieważ jestem ojcem z przysposobienia, który dosyć długo czekał na swoje dzieci, to też i miałem dużo czasu na hodowanie tych wyobrażeń o dzieciach i rodzicielstwie. Bałem się, że może ich nie być... Czułem obawę, że jak się już pojawią to nie dam rady... I takie tam podobne niepokoje. Ale to wszystko były obawy przed tym co istniało tylko w mojej wyobraźni. Gdy przyszedł ten moment, że miałem razem z żoną podjąć decyzję czy chcę poznać dwie dziewczynki, które mogą stać się naszymi córeczkami to też pojawił się taki lęk. Że dzieci są już całkiem duże (5 i 10 lat)... Czy na pewno dam radę... I tak dalej. I co pomogło? Szczera rozmowa o tych obawach z żoną. Zadaliśmy sobie nawzajem pytanie: Kto tej zmiany w życiu może się bardziej obawiać? My czy te dzieci?
I do tego momentu moje myśli zaprząta już tylko chęć pomocy dzieciom, a nie pielęgnowanie własnych obaw.
Lęk nigdy nie jest dobrym doradcą. Co nie znaczy, że brak lęku jest.
OdpowiedzUsuńPodobno tym m.in. różnimy się od zwierząt, że potrafimy odczuwać lęk nie tylko w sytuacji realnego zagrożenia. Potrafimy przewidywać czyhające niebezpieczeństwa, ale w ten sam sposób stwarzamy sobie nierealne źródła lęku.
UsuńDzięki za odwiedziny na blogu i komentarz.
Pozdr
Mariusz