Dziś przypadła pierwsza rocznica chrztu moich córek. Jednego z najdonośniejszych wydarzeń w życiu moim i mojej rodziny.
Patrz: Chrzest dziecka
Rocznicę obchodziliśmy skromnie, ale z pełnym szacunkiem dla wspomnienia najważniejszego sakramentu w życiu chrześcijanina. Udaliśmy się rodzinnie do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach aby razem podziękować za ten dar miłosierdzia, jakim jest dla nas rodzina.
Bo to, że dzieci potrafią przeżywać razem z nami w pełni każdą chwilę oraz to, że jest i było w nich także pragnienie otwarcia się na miłość Boga uznaje za dar szczególny.
***
Gdy z żoną jechałem na pierwsze spotkanie z naszymi dziećmi, nie wiedziałem, że dzieci, które mamy właśnie spotkać, nie były wcześniej ochrzczone. Wręcz przeciwnie... W myślach zakładałem, że pewnie wcześniej już rodzina pochodzenia zadbała o ten sakrament.
Informacja o tym, że dziewczynki jednak nie były ochrzczone była dla mnie i mojej żony pewnym zaskoczeniem. Ale przyznaję szczerze, że przyjąłem tę wiadomość z radością...
Dzieci otrzymały chrzest i wsparcie w ich duchowym rozwoju od nas jako rodziców.
Jednak jestem pewien, że nic by się nie zmieniło w moim podejściu do dzieci oraz ich akceptacji, gdyby okazało się, że w księgach parafialnych w miejscowości, z której pochodzą dzieci, jest odnotowany fakt ich chrztu.
Cóż... Pewnie trzeba by wtedy wysłać kilka pism aby zaktualizować wpis do ksiąg metrykalnych. Byłby też większy problem z uzyskaniem świadectwa chrztu. Bo księga metrykalna nadal znajdowałaby się w miejscowości pochodzenia dzieci. Ale to wszystko można zaakceptować. Można też wyznaczyć honorowych chrzestnych, by dziecko nie czuło się opuszczone także przez tych rodziców.
Wiem, że byłoby trudniej, ale na drodze do rodzicielstwa musieliśmy już pokonać wiele trudności.
***
Czytając wpisy na forum serwisu Nasz-Bocian dostrzegam jednak, że znaczna część rodziców i kandydatów na rodziców adopcyjnych ma sporo pretensji do Kościoła Katolickiego o to, że nie zmienia w księgach na nowy wpisu o chrzcie dziecka po jego prawnym przysposobieniu przez nową rodzinę. Odnoszę wrażenie, że część z tych ludzi chciałaby wymazać z ksiąg, a może i z pamięci część życia ich dziecka. Dlatego nie przyjmują jako zadowalające dopiski do metryki chrztu, które aktualizują ją dodając zapis o adopcji, zmianie nazwiska oraz rodziców. A przecież zdolność do akceptacji przeszłości dziecka jest jednym z podstawowych warunków aby można było przyjąć i pokochać dziecko, którego życiorys nie jest "czysta kartą".
Jeśli nie były ochrzczone, to sama radosc, bo mozna to zrobic teraz, "po swojemu".
OdpowiedzUsuńJeśli były - to też dobrze, bo to ważna rzecz.
Ja osobiście nie odbieram żadnej z tych opcji jako negatywnej :)