piątek, 6 kwietnia 2018

Adopcja i świat celebrytów

Temat adopcji pojawia się także w świecie wielkich gwiazd i celebrytów. A tym światem interesują się mniej lub bardziej poważne media.
Wirtualna Polska (wp.pl) raczy swych czytelników historią adopcyjnego rodzicielstwa zmarłej rok temu aktorki Krystyny Sienkiewicz -> patrz: TUTAJ.
Czytając ten artykuł momentami nie wierzyłem własnym oczom, że to co zostało w nim opisane rzeczywiście mogło się wydarzyć.
Aktorka, która wcześniej nie chciała mieć własnych dzieci, bo: "Nie rodzi się sierot", nagle zmienia zdanie i w latach 70ych decyduje się na adopcję małej dziewczynki. Decyzję podejmuje w chwili gdy dziecko miało 10 miesięcy ale "szczęśliwe" zakończenie starań o przysposobienie dziecka kończy się gdy dziewczynka miała już 3,5 roku. Z artykułu wynika, że przez 3,5 roku dziewczynka: "nie widziała nic poza szpitalem", w którym musiała w tym czasie przebywać.
Z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że historia ta jednak nie ma szczęśliwego zakończenia. Okazuje się, że dorastające dziecko jednak nie spełniło pokładanych w nim przez przybraną matkę oczekiwań. Drogi matki i dziecka rozeszły się. A teraz dodatkowo rodzina zmarłej aktorki toczy spór o prawa do spadku z pełnomocnikiem (opiekunem prawnym) adoptowanej przed laty córki.

Straszne. Ktoś to przeczyta i może taki sobie stworzy obraz rodziny adopcyjnej oraz szans na powodzenie procesu włączenia do rodziny adoptowanego dziecka.

Ale może uznałbym, że jest to tekst na poziomie właściwym dala Wirtualnej P... i tyle w temacie. Niestety w podobnym tonie historia ta została przedstawiona w "poważnym" serwisie parentingowym chcemybycrodzicami.pl

http://www.chcemybycrodzicami.pl/polskie-gwiazdy-ktore-adoptowaly-dzieci/

A i cały dział poświęcony adopcji w tym serwisie właściwie wygląda jak rubryka celebrycko - towarzyska.

A potem się dziwimy, że wokół adopcji obrosło tyle mitów i ciągle trzeba ją "odczarowywać".

24 komentarze:

  1. Twój wpis bardzo dobrze uzupełnia się z moim wczorajszym :)
    Ostatnio też głośno było o adoptowanych córkach Agaty Młynarskiej - które, jak się okazało, nigdy przysposobione nie zostały, a sama Młynarska została dla nich bodajże rodziną zaprzyjaźnioną. No tak, ale przecież rodzina zaprzyjaźniona, zastępcza i adopcyjna to to samo, po co wchodzić w szczegóły... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @LM
      Tak. Notki są powiązane... Z artykułu, który omawiam też wyziera traktowania dziecka przysposobionego jak tylko substytutu własnego. Całość w wymowie szkodliwa i przygnębiająca.

      Pozdr
      M

      Usuń
  2. Niby mamy XXI wiek, a o adopcji wiąż krąży tyle mitów. Ludzie wciąż mylą pojęcia i czerpią wiedzę z "poczytnych" portali. Wierzyć się czasem nie chce, że ktoś takie rzeczy pisze, a inny dopuszcza je do publikacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Uśmiech w oczach
      Niestety w XXI w jedna rzecz się nie zmieniła i nic nie wskazuje aby miała się zmienić. Sensacja podana w prosty sposób jest nadal najchętniej przyjmowaną forma przekazu.
      W kolorowych czasopismach, tabloidach i tv śniadaniowo-serialowej nie ma miejsca na rzetelny przekaz o rodzinie. A już rodzina adopcyjna może się pojawić tylko w formie taniej sensacji.

      Pozdr
      M

      Usuń
  3. Bo za mądre teksty i tak tzw.ogół nie przeczyta ze zrozumieniem.Ale spójrzmy optymistycznie-ważne,że piszą.To i tak zmiana.Zainteresowany poszuka dokładniej i znajdzie mądre artykuły.Babcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Babcia
      OK. Tylko ten zainteresowany musi mieć choć szansę na znalezienie czegoś naprawdę wartościowego.
      Np. podczas przeszukiwania zasobów sieci stwierdzam, że przykłady nieudanej adopcji lub niesamowitych trudności na jej drodze pojawiają się nieadekwatnie często. Tak jakby w sieci pisali głównie ci, którym się nie udało lub "przechodzili drogę przez mękę". Dlatego m.in. tak cieszyłem się z podawanych przez Panią pozytywnych przykładów.

      Pozdrawiam serdecznie
      M

      Usuń
    2. Mój mąż ma teorie ze w sieci 90% piszących to ci "niezadowoleni" bo to glownie oni maja taką potrzebe.

      Usuń
    3. @Beata A
      Proszę pozdrowić męża. Jego teoria jest bardzo prawdopodobna.

      Usuń
  4. O A. Młynarskiej słyszałam, ale o P. Krystynie nie. Cóż, przykre ...

    Ostatnio bliska mi osoba rozmawiała z moim wujkiem, który miał nadzieje, ze oddam córkę, po tym jak dowiedziałam się, ze jestem w ciąży. Mówił, ze to siła genów i że „niewiadomo kiedy obudzą się w tej małej i słodkiej dziewczynce zle geny...”
    Oczywiście tłumaczenia bliskiej mi osoby o tym, ze nie ma gwarancji, ze jego dzieci wyrosną na cuda nie z tej ziemii, na nic się zdały...
    Na koniec skwitował swoją wypowiedz stwierdzeniem, że ja tez nosze w sobie 50% genów alkoholika i w każdej chwili mogę zacząć pic.

    Rozmawiając o tym śmieje się, ze w obecnej sytuacji przy mojej abstynencji przez być może najbliższe lata (ciąża, mam nadzieje kp)- przy takim wyposzczeniu to kto wie (Haha)...

    Porażka:( te mity są jak widać nadal obecne. Chciałabym go dorwać w swoje rece, ale chyba nie warto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @gdziejestsmyk
      O w dziób pingwina!
      Niestety w każdej rodzinie taki wujek lub ciocia może się trafić. A ta "świadomość pierdoły" bywa tak powszechna jak alkoholizm. Niestety.

      Mnie tacy uświadamiacze też się przytrafili ale przed tym jak pojawiły się już w moim życiu dzieci. Ale w życiu trzeba być twardym a nie "mientkim". Złych doradców nie słucham.

      Alkoholu tez na szczęście potrafię odmówić. Choć zaraza alkoholizmu dotknęła i mnie najbliższych. W końcu mam 50% genów wolnych od tej podatności. ;)

      A z mądrymi inaczej szarpać się nie warto.

      Pozdrawiam serdecznie
      M

      Usuń
    2. 80% z nas urodzonych w latach 80 ma geny alkoholizmu ;) ktoz wtedy nie pił... :)

      Usuń
    3. Beata A
      Ja jestem urodzony jeszcze w latach 70ych. ;)
      Dłużej wchłaniałem klimaty PRLu. Właściwie całe moje dzieciństwo to PRL.

      Pozdr
      M

      Usuń
    4. Nie ma co sobie strzepic języka na takich ludzi. Boje się, ze będzie to dotykać moje dziecko. Moje zadanie w tym, żeby dizecko jakos na to przygotować mądrze...

      To ja urodzona w 90-tych ;D
      Jednak jak widać nie ma różnicy ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. @gdziejestsmyk
      Ludzie urodzeni w latach 70ych, 80ych, 90ych... To dalej tacy sami ludzie.
      XXI wiek dorzucił tylko nowe zmartwienia, szybsze tempo życia i nowe źródła uzależnień.

      M

      Usuń
  5. Znowu pozytywnie-w sumie piękna wiosna,dzieciaki szaleją,kwiaty również szaleją:).
    Mamy i tak lepiej,ze ten internet jest.
    Adopcja ok.15 lat temu była trudniejsza.Wszyscy coś słyszeli,ktoś ostrzegał ,ktoś straszył ale ogólna wiara,że jak będzie źle to u kogoś.
    Duża grupa rodziców adopcyjnych nie była przygotowana,że może być źle
    W OD moich dzieci dużo mówili o FAS i zespole braku więzi.Nawet się dziwiłam,że tak ta adopcje z tej złej strony pokazują.Ale może to i dobrze.
    Moja siostrzenica mówi tak.
    Ciocia- Wy wiecie,że może być źle,czuwacie,obserwujecie a my-rodzice biologiczni uważamy,że przecież nasze dzieci są genialne cudowne,bez złych genów i...często coś przegapiamy.
    tez coś w tej teorii jest.
    Wierzę,że zainteresowani gdzieś się dokopują wiadomości.My-rodziny adopcyjnych dzieci też"krzewimy wiedzę o adopcji "

    Ale,już to wiem,"nie zrozumie syty głodnego"
    Mój kolega,dziadek biologicznych wnuków przejrzał książki
    "Zranione dzieci,uzdrawiające domy"
    i
    "Wychowanie zranionego dziecka"
    i...zdębiał.Człowiek sł.zdrowia/lekarz/ chyba nawet części nie zrozumiał?
    Przerazenie?,niedowierzanie?

    Czyli...wracając do artykułu.Nawet napisanie prawdy,cytowanie mądrych ludzi nic nie da.Jesteśmy narodem piszącym ale nie czytającym ze zrozumieniem.I może dlatego ukazują się takie durne teksy.
    Ale właśnie takie blogi pozwalają czegoś się dowiedzieć.
    O adopcji niemowlaków ogrom ale o adopcji starszych dzieci mało .
    Piszmy więc i uczmy się.
    Pozdrawiam
    Babcia



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Babcia
      "Piszmy więc i uczmy się."

      I tak pojmuję ideę blogowania o adopcji. Podzielić się własnymi obserwacjami i czerpać z doświadczeń innych rodziców.
      :)

      M

      Usuń
  6. Pisałeś kiedyś o urlopie dla rodziców adopcyjnych.Jak ważny ten czas tylko w gronie rodziny.Obserwuje naszego czterolatka i...wiem,przedszkole od razu po adopcji to bardzo zły pomysł.Nawet przepis,że te dzieci mają pierwszeństwo itp.
    Nasz Junior nie chce zajęć w grupie.Nie chce zajęć sportowych,wybiera place zabaw z rodzicami.Nie ma zaburzonych więzi,jest wesoły pogodny ale...coś w tej jego niechęci jest.
    Pewnie się boi zostać bez rodziców,nawet tych nowych,jeszcze nie do końca sprawdzonych ale jednak jego.

    I druga obserwacja ale już do kwestii majątkowej rodziny.
    Mama ma swoja działalność.Do otrzymania decyzji sądowej nie ma prawa do pieniędzy z urlopu macierzyńskiego a tata nie ma prawa do urlopu w pracy.
    A dzieci,te starsze-
    może nie potrzeba na wózki,pieluchy ale za to potrzeba na okularki,dentystów,często jakieś zajęcia rehabilitacyjne bo ruchowo coś tam zaniedbane a to buciki specjalne itp
    I może dlatego jednak ta sytuacja materialna powinna być sprawdzana?
    Chyba już się rozpisałam ale..."piszmy i uczmy się":)
    Babcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Babcia
      Tak pisałem już kilkukrotnie o tym, ze urlop rodzicielski nie jest żadną fanaberią. Że rodzice adopcyjni powinni mieć możliwość skorzystania z takiego urlopu bez względu na wiek dziecka przysposabianego.

      Notka o urlopie rodzicielskim i przepisach zniechęcających do adopcji starszego dziecka

      Problem ten dostrzegał także Rzecznik Praw Dziecka

      Notka o wniosku RPD w sprawie urlopu rodzicielskiego dla RA

      Możliwość takiego urlopu jest naprawdę dużym wsparciem dla rodziny w pierwszym okresie adaptacji dziecka w nowym dla niego środowisku, nowej rodzinie.

      Pozdr
      M

      Usuń
    2. @Babcia
      Co do sprawdzania sytuacji majątkowej kandydatów na RA.

      To w przepisach stoi, że: ma być wystarczająca do zapewnienia potrzeb bytowych rodziny.

      I to powinno imo wystarczyć.
      Jak się poczyta fora adopcyjne to "staraczki" (nie lubię tych wytworów nowomowy internetowej) czasem wręcz przesadzają w tym co powinno się mieć i ile powinno się zarabiać aby można było myśleć o dziecku.

      A gdzieś zapomina się o zdolności do akceptacji dziecka takim jakie ono jest i pokochania go z całą świadomością jego przeszłości oraz obciążeń z niej wynikających.

      Zasoby empatii są ważniejsze niż stan konta i metraż mieszkania.

      Z uszanowaniem
      M

      Usuń
  7. Urlop
    Tak,tylko zwracałam uwagę,że Tatusiowie dostaną urlop po decyzji sadowej.U nas trwało krótko,dwa miesiące ale są rodziny,ze czekają pół roku,to naprawdę długo.Pani z OA na wizji lokalnej/średnio miła/- zdziwiona,ze tylko Mama nie pracuje a Tata pracuje.A urlop wypoczynkowy już i tak sporo wykorzystany bo wizyty,sprawy itp.
    Opieka medyczna tez nie taka prosta.Czas jest ważny,trzeba tych prywatnych wizyt tez zaliczyć sporo,to tez rodzice adopcyjni muszą sobie w głowach ułożyć,że nawet te zdrowe/w/g DD,jednak trzeba trochę "ponaprawiać"

    Tylko jak sprawdzić ten zapas empatii? :)))
    Czasami paniom /bo same panie są w tych ośrodkach/ z OA tez tej empatii brakuje,rodzice adopcyjni mają nie mniejszy stres jak dzieci.
    Jak napisałam -czasami-bo pewnie są panie naprawdę życzliwe.
    Babcia

    OdpowiedzUsuń
  8. Babcia co do sprawdzania sytuacji majatkowej... Hmm.. dzieci adopcyjne często mają deficyty czy braki wynikajace z ich wczesniejszych przezyc. Bardzo wazne mimo wszystko jest aby rodzic adopcyjny mial mozliwosci przeprowadzenia szybkiej diagnostyki i szybko wdrozyl odpowiednie terapie - niestety czesto platne. Psycholog, fizjoterapeuta, rehabilitacja - to czesto chleb powszedni rodzicow ado. Ostatnio jak bylam w osrodku na grupie wsparcia Panie psycholog podkreslaly ze aktualnie od razu mobilizuja juz rodzicow adopcyjnych do uruchomienia jak najszybciej wsparcia dla dzieci. Pomocne są tu WWR (wczesne wspomaganie rozwoju) na NfZ ale to jest kilka godzin w miesiącu i czesto nie wystarcza. Dzis juz wiemy jak ogromna role w przypadku naszych dzieci odgrywa szybka doagnostyka i wdrozenie rehabilitacji. Takze mimo wszystko rodzic ado musi miec na to srodki albo inaczej - powinien.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Babcia & Beata A.

    Mnie się oczywiście teraz dobrze pisze, że predyspozycje osobowościowe i emocjonalne są ważniejsze od zasobnego portfela.
    Ale Wy to wiecie i ja też wiem, że od spraw związanych z finansami nie da się uciec. Więc zgadzam się, z Wami, że o tym też trzeba jasno mówić by ludzie mieli świadomość co ich może czekać.

    Lekarz - specjaliści często tylko prywatnie;
    Psycholog, jakaś terapia - na to też trzeba mieć.

    A zresztą co ja będę wymyślał.
    W pierwszym miesiącu "rozeszło się" nam na dzieci około 6000 zł. I sam nie wiem jak to tak łatwo poszło bo kupowaliśmy tylko najpotrzebniejsze "drobiazgi".

    OdpowiedzUsuń
  10. No i proszę, każdy kij ma dwa końce, jak mawiają.
    Jak to zazwyczaj bywa, kiedy nie poznało się faktycznie jakiejś historii to nie powinno sie nikogo oceniać...

    OdpowiedzUsuń