piątek, 11 sierpnia 2017

Dzieci i ryby. Notka nie tylko o jedzeniu

Notka nie będzie o znanym powiedzeniu, że niby: "Dzieci i ryby głosu nie mają". Bo w moim przekonaniu dziecko ma prawo do swojego zdania... Ale głos rodzica jest decydujący. Natomiast dobry rodzic umie wsłuchać się w głos dziecka i w swoich decyzjach uwzględnia dziecięce pomysły, marzenia oraz pragnienia.
Jeżeli jednak trafi się dziecko wybitnie grymaśne i wybredne w jedzeniu to rodzinna wyprawa do jakiegokolwiek lokalu gastronomicznego może być dla rodzica bardzo stresująca. No bo jak tu namówić dziecko by spróbowało rybkę, jeżeli na samo hasło: ryba - dziecko mówi: bueee....

rybka w smażalni


No cóż... Być nad morzem i nie spróbować rybki to prawie tak jakby pływać bez wchodzenia do wody. Takie jest moje zdanie na temat rytuału jadania ryby w nadbałtyckich smażalniach.
Nasze dzieci jednak nie bardzo za rybą. Zwłaszcza młodsza córka. Co zatem robić by razem coś zjeść w smażalni. Zamawiamy rybkę dla siebie, np. dwie flądry (jak na zdjęciu) z frytkami i sałatką, a dla dziecka bierzemy same frytki i sałatkę. Jak się ryba pojawi na stole, a dziecko zaczyna wykazywać zainteresowanie potrawą (zapach jest nęcący) dajemy mu skosztować (skubnąć) kawałek z talerza rodziców.
Tak właśnie przekonaliśmy młodszą córkę do świeżo smażonej flądry.
Starszą córkę wcześniej przekonał karmazyn prosto z wędzarni. Bardzo mnie to ucieszyło bo i dla mnie karmazyn to jedna z lepszych ryb.

***

Rodzinny wypad na rybkę niestety niesie dla rodzica nie tylko ryzyko konfrontacji z grymasami dziecka. Za rybę, tak morską jak i słodkowodną, może nam przyjść słono zapłacić. A widząc rachunek na kwotę ~200 zł można poczuć się jak ryba wyrzucona na brzeg... Po konsumpcji trudno sprawdzić jaki ciężar miała porcja, która nam zaserwowano.
Czasem jednak to klient może zafundować podobne wrażenia obsłudze lokalu gastronomicznego. Np. gdy zażąda rachunku w formie wydruku z kasy fiskalnej, a nie jakiegoś skrawka chusteczki z naskrobaną długopisem kalkulacją ceny. Bo na pytanie o kasę fiskalna obsługa czasem robi oczy jak nurek, który właśnie wypłynął (i to szybko) gdzieś z głębin Rowu Mariańskiego.

***

Opuszczamy lokal gastronomicy i udajemy się na zwiedzanie nadmorskiej miejscowości. Wzdłuż deptaka natrafiamy na szereg atrakcji i niezliczoną ilość okazji do uszczuplenia portfela. Sklepy, kramy, stragany i automaty do gry lub takie z pierdółkami (zwykły wyciągacz kasy).
automaty do gry

Automaty kuszą dzieciaki kolorami i migającymi światełkami. Odmówisz? Jedna gra tylko 2 zł, tylko 5 zł... A jak w grze nie idzie to za 1 zł lub 2 zł możesz pocieszyć się kuleczką z jakimś badziewiem z innego automatu sprzedającego. Ci "pocieszyciele", naciągacze stoją przy niemal każdej knajpce i sklepie.
Tak... Na wczasach szybko można poczuć brak gotówki w portfelu. Ale w dzisiejszych czasach brak w portfelu nie jest wymówką... Nawet dziecko wie do czego służy bankomat.

bankomat
Automaty przy "źródełku"


Szkoda tylko, że ostatnio coraz gorsze mam rozeznanie w prowizjach pobieranych przez operatorów bankomatów. Na pocieszenie mam tuż przy bankomacie szereg automatów z okazją do pozbycia się drobnicy w zamian za jakiś gadżet.

A tak btw: Widział ktoś automat do gry lub taki z kuleczkami, który wydawałby paragony fiskalne? Bo pani z lodziarni wydaje paragon nawet do jednej gałki w wafelku, a pan w "kebabie" nawet do jednej porcji frytek drukuje tak sam z siebie.
Może jednak chodzi tu o zwykłe "kręcenie lodów"?

lody kręcone

Ps
Notka napisana już po powrocie z wakacji nad morzem.

3 komentarze:

  1. Widzę, że wyjazd się udał :) Trafiliście chyba na dobrą pogodę. Uważam, że polskie plaże są bardzo piękne, jedne z piękniejszych jakie przyszło mi oglądać, choć przerażające są te ceny. To coś niesamowitego, że za kawałek rybki, frytki i zwykłą surówkę musisz zapłacić co najmniej 50zł. Jak masz 4 osobową rodzinę tak jak Wy i my, to jest to naprawdę spory wydatek...Moje maluchy jedzą jak dorosły, więc nie da się ich zadowolić jakimiś kawałkami naszej porcji.
    Pamiętam jak jeździliśmy z rodzicami nad Bałtyk co roku i uwielbiałam jak padał deszcz, bo wtedy chodziliśmy z moim tatą do takich bud blaszanych na automaty :))
    Dziewczynki zadowolone z wyjazdu? Pierwszy raz były nad morzem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @izzy
      Dziewczyny bardzo zadowolone z wakacji. Młodsza była pierwszy raz nad morzem w ogóle. Starsza pierwszy raz z mamą i tatą, a to jednak zupełnie co innego niż obóz organizowany przez DD.
      Warto przeżyć wspólnie takie wakacje. Choć rybę chyba taniej można zjeść nad Adriatykiem. Skusa na żaru (makrela z grila), morski pas (rekin/morski pies)... Nazwy jeszcze niektóre pamiętam.
      M

      Usuń
  2. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń