Otóż odnoszę wrażenie, że stroną, która wykazuje największe zainteresowanie tym aby dzieci 1 września rozpoczęły normalną (no, tak w miarę normalną) naukę szkolną jest Ministerstwo Edukacji Narodowej. Covid covidem ale uczyć się jakoś trzeba i już... I najwyraźniej w MEN doszli jednak do wniosku, że zdalne nauczanie się nie sprawdza. Premier i minister od finansów też pewnie mieli w tym swój udział bo... Taka przerwa od nauki szkolnej nie jest i nie była za darmo. Te pieniądze na zasiłki dla rodziców, którzy zamiast pracować musieli opiekować się dziećmi nie były przecież tylko wirtualne.
Czy szkołom (dyrektorom i nauczycielom) zależy na tym aby dzieciaki uczyły się w szkołach, a nie zdalnie?
Tu już nie byłbym pewien odpowiedzi. Bo jak znam to środowisko to jest ono w tej kwestii bardzo podzielone. Nauka zdalna nauczycielom generalnie się nie podoba ale... powrót do szkoły budzi w nich wielkie obawy. Obawy o to, że system jednak nie podoła i nie zapewni nikomu (ani uczniom, ani nauczycielom) bezpiecznych warunków do nauki i pracy.
Czy są to obawy uzasadnione?
W mojej opinii nie są bezpodstawne. Bo co prawda należy się się zgodzić z oceną MEN, że nie wszędzie zagrożenie jest tak duże aby zamykać szkoły ale.... Ale w większość dużych szkół jest takie zgęszczenie, klasy są tak liczne, że wręcz nie ma fizycznej możliwości zapewnienia bezpiecznej odległości podczas zajęć. Nawet pojedynczych ławek w klasach. I nie ma szans aby nauczyciel był w stanie upilnować grupkę dzieci tak aby te nie wymieniały się przedmiotami, kanapkami, słodyczami, wirusami...
Dodajmy do tego, że spora część kadry nauczycielskiej to osoby już trochę starsze, które od lat w zawodzie utrzymuje chęć dotrwania do emerytury. A lęk o własne zdrowie może w którymś momencie okazać się silniejszy niż taka motywacja do pracy.
Czy do szkół chcą wrócić uczniowie?
Myślę, że większość dzieci chce powrotu do szkoły i już się cieszą na wieść o tym, 1 września dostana taka możliwość. Ale nie czarujmy się... Dzieciaki nie tęsknią za szkołą, nauczycielami oraz nauką. Po miesiącach "kwarantanny" brak im przede wszystkim normalnych (a nie tylko wirtualnych) kontaktów z rówieśnikami. I szczerze mówią to myślę, że większość z nich przeżyje szok gdy zorientują się, że szkoła nadal robi wszystko aby ograniczyć kontakty między uczniami.
Tak więc uczniowie bardzo szybko mogą zmienić zdanie na ten temat.
A co z rodzicami?
A rodziców zdanie to chyba najmniej było brane pod uwagę... Zresztą
tu o uzyskanie jasnej deklaracji byłoby imo jeszcze trudniej niż w
przypadku dzieci. Bo tu lęk o bezpieczeństwo może równo konkurować z
przemęczeniem wynikającym z konieczności łączenia pracy zawodowej z
opieką nad dzieckiem. A opinie rodziców mogą okazać się jeszcze bardziej
zmienne niż pragnienia ich dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz