Co mógłbym powiedzieć osobie, która rozważa adopcję (przysposobienie) starszego dziecka?
Czy jej obawy skwitowałbym krótkim: Nie przesadzaj. Nie ma się czego bać?
Szczerze mówiąc, to wolałbym nikogo nie przekonywać do takich decyzji. Mógłbym mówić o tym, jak to było w przypadku mojej/Naszej/ rodziny. I nigdy nie bagatelizowałbym obaw kogoś, kto zastanawia się nad adopcją dziecka (bez względu na spodziewany wiek dziecka).
Bo obawiać się można i te obawy nie biorą się tylko z lęków wyhodowanych w wyobraźni.
Tak. Dzieci te mają za sobą wiele przejść i będą musiały przerobić wiele. Będą pamiętać rzeczy z przeszłości i obciążenia te będą się ujawniać w rożnych momentach ich życia.
Czy można pokochać takie dziecko?
Tak. Jeżeli są w nas pokłady uczuć i otwarte serce, to można pokochać każde dziecko.
Czy ono nas pokocha?
Tego się nie dowiemy nigdy, jeżeli nie damy szansy na to, by to uczucie w ogóle mogło się narodzić. Ale nie oczekujmy, że miłość ta pojawi się od "pierwszego spotkania".
Czy uzna nas dziecko starsze za swoich rodziców?
Będzie to przerabiać zapewne w podobny sposób, jak my jego uznanie za swoje dziecko. Do nas córki zaczęły zwracać się Mamo,Tato po trzech miesiącach pobytu z nami. Ale warto było przetrwać te trzy miesiące... A nie jest łatwo, gdy podczas wizyty w USC córka powie do matki: "ciociu".
Czy starsze dziecko będzie chciało wejść w rodzinę?
Zapewne tak. Zyska przecież dziadka i babcię, którzy będą je rozpieszczać i psuć ku zmartwieniu rodziców. Zyska kuzynów i/lub kuzynki do wspólnej rodzinnej zabawy... To dla dziecka może być kuszące.
"Nie oczekuj zbyt wiele. Ciesz się z drobnych rzeczy"
To byłaby chyba moja jedyna rada dla osoby rozważającej przysposobienie (adopcję) starszego dziecka. Ale czy tylko w takim wypadku? Czy nie jest to rzecz do rozważań dla każdego przyszłego rodzica? Także tego czekającego na szczęśliwe rozwiązanie konwencjonalnej ciąży...
Bo tak szczerze mówiąc, to właśnie za to mógłbym sam być najbardziej wdzięczny swoim rodzicom. Za to, że kochali i kochają mnie takim, jakim jestem. Za to, że nigdy nie czułem, że nie spełniam ich oczekiwań. Za to, że akceptowali moje wybory i nie narzucali mi drogi życia... Za to, że uzyskane od nich wzorce mogłem sam uznawać za własne, a nie narzucone schematy.
Bo Dziadkowie są od rozpieszczania.Tak już jest ten świat zbudowany.Mnie, moi Dziadkowie rozpuszczali raz w roku ale przez prawie 3 miesiące.Mieszkali b.daleko,nie było szans na częste kontakty ale do dzisiaj pamiętam te dobre chwile.
OdpowiedzUsuńZnam rodzinę adopcyjną,w której rodzice prawie pół roku czekali na: Mamo i Tato/dzieci młodsze od Waszych/.
Nikt do końca nie wie jak potoczą się losy tych rodzin adopcyjnych/biologicznych też/.
Kiedyś, na kolejne pytanie-czy można pokochać obce dziecko- tak odpowiedziałam.
-Kochasz swojego męża?
-Nad życie
-A to był kiedyś obcy człowiek...No tak..
I zakończyłam dyskusje.
Babcia
Czasami sie zastanawiam nad tym jakie mają oczekiwania wobec przyszłych rodziców starsze dzieci, które wiedzą, że mogą zostać adoptowane.
UsuńJakbyśmy się czuli znając te dziecięce oczekiwania?
Pozdr
M
Dzięki Twoim świetnym rodzicom sam możesz być świetnym ojcem :)
OdpowiedzUsuńMoże to banał ale faktycznie tak to już w życiu jest, że najwięcej szczęścia przynoszą te rzeczy, na które trzeba sobie ciężko zapracować. Te najtrudniejsze wyzwania są tymi najbardziej wartościowymi :)
Pozdrawiam Was! :)
Dziecko adoptowane wymaga więcej uwagi, poświęcenia i wyrównania braków z przeszłości. Dysfunkcje są do wyrównania, ale te psychiczne urazy i lęki zostaną w dziecku na zawsze, niestety.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam