wtorek, 18 września 2018

Ile "powinna" zarabiać i jaki mieć dom rodzina starająca się o adopcję dziecka?

Jak można wnioskować z lektury postów na forum Nasz Bocian sporo osób rozważających adopcję dziecka ma obawy czy ich dochody oraz posiadane warunki mieszkaniowe są wystarczające do uzyskania kwalifikacji na rodziców adopcyjnych.
Nie jest to coś dziwnego bo i sporo "zwykłych" rodzin uważa, że najpierw człowiek powinien się dorobić i zapewnić sobie m.in. odpowiednie warunki mieszkaniowe, a dopiero potem "może sobie pozwolić" na myślenie o rodzinie i dzieciach. Ale życie przynosi niespodzianki i dziecko "trafia się" często wcześniej niż w pierwotnych planach zakładano. Na szczęście w większości wypadków świat się z tego powodu nie wali, a jedynie kolejność wydarzeń ulega przeszeregowaniu i priorytety przewartościowaniu.
Zasadnicza różnica polega na tym, że "zwykłych rodzin" raczej nikt nie kwalifikuje i nie ocenia "merytorycznie" i "z urzędu" pod względem przygotowania i predyspozycji do tego by mogli zostać także rodzicami. No chyba, że jakiś wyjątkowo upierdliwy teść, szczególnie wredna teściowa lub jakaś wiedźma z sąsiedztwa.

Wymagane dochody
W zestawie wymaganych przez Ośrodek Adopcyjny (OA) dokumentów jakie będą musieli przedstawić kandydaci na rodziców adopcyjnych będzie jakaś forma zaświadczenia o osiąganych dochodach. Nie ma jednolitej formy zaświadczeń bo i formy ich uzyskiwania są różne.
Nie ma też określonych minimalnych dochodów koniecznych do uzyskania kwalifikacji
Zaświadczenie jest po to aby wykazać później przed sądem, że rodzina ma w ogóle dochody i jest stabilna, samodzielna finansowo. Natomiast można założyć, że przydałoby się aby łączne dochody podzielone przez ilość osób w rodzinie (tzw dochód na członka rodziny) były wyższe niż minimum socjalne. Tylko licząc ten dochód wypadałoby już uwzględnić dziecko/dzieci, które mamy zamiar przysposobić.

Wg Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych (jest taka instytucja, a jak) średnio liczone minimum socjalne w Polsce w roku 2017wynosiło... około 900 zł na osobę w rodzinie (Uwaga! Wartość netto).

Jak dla mnie kwota ta jest szokująco niska. Ale to już temat na oddzielną dyskusję o skali ubóstwa i/lub jak kto woli zamożności polskich rodzin.

W każdym bądź razie dla OA ważne będzie niekoniecznie to jak duża jest to kwota (byle była wystarczająca). OA będzie zapewne interesowało też jak kandydaci radzą sobie w życiu i pracy. Ile czasu poświęcają na pracę zawodową. Czy zostaje im poza pracą jeszcze trochę czasu na dom i życie rodzinne... Może będą zawracali uwagę ile w naszych rozmowach z pracownikiem OA zajmuje temat pracy, a ile poświęcamy rodzinie, rozrywce, zainteresowaniom...
No bo w końcu nie samym chlebem człowiek żyje.

Ze swojego doświadczenia mogę dodać, że pojawienie się dzieci w rodzinie urealniło moje pojmowanie o tym ile można wydać na dom i rodzinę. Jak pod opiekę 2 dorosłych (pracujących) trafi 2 dzieci to wydatki nie wzrosną x2. Nie ma takiego przelicznika... Wszystko będzie zależeć od naszego sposobu gospodarowania i skali potrzeb.

I jeszcze jedno...
Warto mieć jednak jakieś oszczędności. Bo na początku wydatki potrafią zaskoczyć.
W pierwszym miesiącu "wyszło" nam tak około 6000 zł ekstra bo trzeba było kupić właściwie wszystko. Od kurtek zimowych i butów po meble do pokoju dziecięcego (wtedy dziewczyny zajmowały jeden wspólny pokój - tak jak w DD).

Wymagane warunki mieszkaniowe
W mojej głowie długo było zakodowane przekonanie, że: każde dziecko powinno mieć zapewniony swój oddzielny pokój. Nie pamiętam już skąd u mnie się ono pojawiło i na jakiej podstawie. Raczej nikt w OA mi tego nie zasugerował. Nie wiem skąd się to i mnie wzięło, ale takie "święte przekonanie" miałem.

Jednak jak się okazało to i w tej dziedzinie nie ma jakoś szczególnie sprecyzowanych wymogów. Rodzina po prostu ma mieć gdzie mieszkać. Czy lokal zajmowany przez rodzinę spełnia wymogi mu stawiane to już określają przepisy budowlane, a pracownik OA nie jest inspektorem nadzoru budowlanego. ;)
Mieszkanie nie musi być duże. Ważne by były w nim warunki do życia i rozwoju rodziny z dzieckiem (dziećmi). I wcale nie musi być perfekcyjnie czyste. Nawet wskazane jest by nosiło ślady użytkowania... Ale i dbałości o jego stan.

Może mieć znaczenie to czy mieszkanie jest wynajmowane, czy też jest własnością rodziny. Ale sam fakt wynajmowania mieszkania nie będzie tu jakoś decydujący. Ważne będzie jak rodzina sobie z tym radzi. Może też jak często zmienia miejsce zamieszkania... O tym wszystkim można jednak szczerze rozmawiać z ludźmi pracującymi w OA.

Ale może to tylko mnie się tak łatwo o tym gada bo mieszkam z rodziną we własnym domu na wsi. Niektórzy nawet twierdzą, że w dużym domu. Choć jak dla mnie to całkiem duży, to jest trawnik i ogród do skoszenia.
Tak... Dom na wsi ma swoje zalety. Sąsiadom raczej nie przeszkadzają głośne zabawy (potworne wrzaski) moich dzieci. Może łatwiej na chwilę znaleźć jakiś w miarę cichy kąt tak tylko dla siebie. Ale też zawsze jest w nim coś do roboty. Zdecydowanie więcej czasu potrzeba na dojazdy (do pracy, do szkoły, do lekarza...). Ma się po prostu cały dom na głowie... Od fundamentów aż po dach. Więc jak komuś już to przeszkadza w życiu to po co sobie jeszcze dokładać zmartwień.

5 komentarzy:

  1. To dobrze, że te wymagania są dość elastyczne. Gdyby jeszcze to miało w jakiś sposób odbierać komuś szansę na adopcję, to byłoby straszne...
    PS. Mieszkamy chyba niedaleko od siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dziubasowa
      Kraków mam za górką ;)

      Usuń
    2. Ja się muszę do niego stoczyć mocno w dół :D

      Usuń
    3. @Dziubasowa
      No to trzeba zorganizować jakieś spotkanie "na szczycie".
      Ale chyba już po szczęśliwym rozwiązaniu. :)

      Usuń
    4. Bardzo chętnie, będziemy w kontakcie, może się uda umówić na jakiś spacer - podobno jeszcze ma być w miarę ciepło tej jesieni ;)

      Usuń