niedziela, 16 grudnia 2018

Nie pytaj dlaczego ktoś nie chce oddać dziecka

Czytając fora internetowe lub blogi czasem trafiam na pytanie:

Dlaczego ktoś kto sobie nie radzi w życiu i rodzicielstwie nie odda dziecka tym, którzy na takie dziecko czekają i mogą mu dać wszystko?

Wiem, że wiele rodzin zwodzi system obietnicami poprawy i że... zajmą się dzieckiem/dziećmi. Że to powtarzające się dawanie im kolejnej szansy może być denerwujące. Ale... Wyczuwam też, że decyzja o oddaniu dziecka może być trudniejsza od tej o jego przyjęciu przez rodzinę adopcyjną.

Dlatego w takich sytuacjach mówię sobie i innym:
– Nie zastanawiaj się dlaczego ktoś nie chce oddać. Myśl o tym dlaczego Ty chcesz przyjąć dziecko. Dziecko, które kiedyś zacznie cię męczyć, wkurzać, irytować, a może nawet kiedyś doprowadzi cię do rozpaczy…

Bo czy oddasz je wtedy tylko dlatego, że nie dajesz sobie z nim i ze sobą rady?

4 komentarze:

  1. Sama prawda!
    Dlaczego nie odda? - Bo to JEGO dziecko. Wkurzające, irytujące, wymagające, doprowadzające do rozpaczy ale jednak JEGO ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak ale jak znaleźć złoty środek,kiedy już to dziecko nie powinno być w rodzinie biologicznej?
    Jeżeli ten rodzic zastanawia się,sam nie wie co zrobić przez np.7 lat? I później dziecko jest bez szans na lepsze życie/u Ciebie starszą córkę w jakimś sensie"uratowała" młodsza.
    Czasami zastanawiam się,czy faktycznie to miłość utrudnia oddanie dziecka i jakoś mało w w to wierzę.Miłość- biednie,skromnie ale da rade wychować.
    Z moich obserwacji/koleżanka pracuje w pomocy społecznej i tez jej to obserwacje/często- to miłość do zasiłku.Pewnie jest ułamek rodziców,niewydolnych wychowawczo ale nie pijących i kochających.
    Ostatnio poznałam dziecko z pełno objawowym FAS-em.I...nikt tej Mamy nie namawia na oddanie dziecka.Mama też mu raczej intelektualnie nie pomoże ale kocha to dziecko/wiem,piła to jaka to miłość ? ale to zupełnie inny temat.
    Chyba jestem w tej grupie,jak wiesz,że nie ma szans na normalne dzieciństwo Twojego dziecka,daj mu szanse.
    Bo później trafia do ośrodków wychowawczych,ZOLI itp.
    Babacia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Babcia
      Nie wiem ile razy należy dawać szansę ale wiem, że wystarczy raz się pomylić aby zniszczyć komuś życie.
      Sam uważam, że jeżeli zachodzi sytuacja gdy dziecko ze względu na jego bezpieczeństwo nie może wrócić do rodziny, a rodzina ta przez pół roku (6 miesięcy) nie wykazuje woli współpracy, nie podejmuje terapii, leczenia, nie przyjmuje ofert pomocy (np. z urzędu pracy, poradni uzależnień itp.) to z automatu powinna się rozpoczynać procedura o pozbawienie praw. procedura, która i tak będzie trwać i mieć możliwości odwołania.

      Co do adopcji dziecka w wieku powyżej 7 lat.
      Tak to prawda, że jest to wyzwanie. I, że nie ma lekko bo leczenie skutków osierocenia trzeba łączyć z odpornością na skutki wchodzenia przez dziecko (nadal dziecko) w okres dorastania. A spięcie z nastolatka to nie przelewki ;)

      Natomiast dodam tu jeszcze ze swojego doświadczenia, że to młodsze dziecko też potrafi dać rodzicowi w kość. Też wiele pamięta, a w naszym przypadku to ta młodsza bardziej to chce pokazywać.

      Trzeba wiedzieć na co człowiek się decyduje.

      Czy młodsza córka "uratowała" starszą?
      Cóż... Przez jakiś czas starsza była dla młodszej jak matka. A to, że młodsza miała w chwili przysposobienia 5 lat to... dało nam szansę na skorzystanie z urlopu macierzyńskiego. I tyle w tym temacie.

      Pozdr
      M

      Usuń
  3. Ja nie znam rodzica starającego się o adopcje by wpisał wiek dziecka-bez ograniczeń lub do 15 lat.I dlatego napisałam,że"uratowała" bo często tak jest ,ze te starsze są adoptowane bo maja młodsze rodzeństwo.
    Dużo tu osób czyta i pisze/w sieci też i nie znalazłam nikogo,kto chciałby adoptować dziecko starsze jak 6 lat.
    Zauważ,ze dzieci starsze/chyba strona "pomagajmy" lub podobnie czekają na rodziców,wręcz ogłaszają na FB,ze jest dziecko starsze i czeka.
    I tyle na temat"ratowania" do tłumaczyłam bo jednak tekst pisany to trochę inaczej jak rozmowa.
    Babcia

    OdpowiedzUsuń