Praca rzuciła mnie na chwilę do roboty z dala od domu. Mam tu pod opieką dwa wiercenia za węglem w okolicach Jastrzębia - Zdroju. Wyjazd niby krótki ale po tygodniu do domu już tęskno.
Gadam przy okazji o takiej robocie z ludźmi, którzy większą część swojego zawodowego życia spędzają daleko od domu. Bo taka jest specyfika pracy wiertników i geologów poszukiwawczych.
Cóż... Po prostu trzeba lubić takie życie albo z jakiegoś przymusu godzić się na ciągłą nieobecność w domu. No bo jak ktoś mówi, że w domu z rodziną jest przez 7 dni w miesiącu... To ja nie jestem w stanie zrozumieć jak taka rodzina funkcjonuje. A jakoś funkcjonować musi.
I jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że tak mogłaby funkcjonować rodzina adopcyjna. Bo jak tu budować więź z dzieckiem gdy taty (lub mamy) ciągle nie ma w domu?
W mojej rodzinie przez delegacje małżeństwo się rozpadło. Wujek w sekrecie założył drugą rodzinę zagranicą ;))
OdpowiedzUsuń@Dziubasowa
UsuńCzasem niektórym mężom przytrafia się taki defekt anatomiczny. Tzw: "Dupa na boku"... A ten zafundował sobie całą "drugą rodzinę".
Tego rodzaju defektów NFZ już na pewno nie refunduje ;) Fundusz alimentacyjny tym bardziej.
UsuńTrudno wywrzeć presję
OdpowiedzUsuńNa życie
Nigdy nie wiadomo z czym przyjdzie się człowiekowi zmierzyć
I najtrudniej zachować zdrową równowagę
Tego Ci życzę aby nie zabrakło Ci rodziny a rodzinie ojca
@ZołzaTexa
UsuńDzięki za życzenia. Bo rzeczywiście czasem trudno zachować w życiu równowagę. A rola ojca to nie tylko "dać dziecko i na dziecko".
Pozdr
M
Dokładnie trzeba z deka być i się nacieszyć kłopotami😆
OdpowiedzUsuń