Kraków to podobno jedno z lepiej ocenianych miejsc w Polsce w środowisku tych, którzy żyją z tego co uda się... wysępić lub wyżebrać. Tu podobno jest dużo "dobrych" ludzi, którzy coś dadzą człowiekowi w potrzebie. Nawet jeśli potrzeba ciągnie w stronę monopolu spirytusowego.
Tak więc nawet człowiek (to brzmi dumnie) o twarzy czerwonej jak cegła i zionący oddechem jak składowisko odpadów z gorzelni może tu na ulicy szukać szczęścia. I takowych poszukiwaczy darowanego grosza nie brak na krakowskich ulicach.
Natomiast właściwie już nie widać żebraczek (zawodowych) z dzieckiem na ręku.
Nie wiem czy to akcje policji, straży miejskiej i "opieki" tak podziałały. Bo wykorzystywanie nieletnich do żebractwa chyba podchodzi pod paragraf. Czy też przechodnie stali się obojętni i... przestali dawać.
W każdym bądź razie żebrzących na dziecko już nie uświadczysz na krakowskim bruku. Pojawiła się natomiast metoda na psa. I podobno to działa. Nawet wyjątkowo nieciekawy typ jeśli prosi o wsparcie dla siebie i czworonoga to... od "dobrych" ludzi coś dostanie.
To poczucie empatii wobec zwierząt potrafi przybierać też bardziej "radykalne" formy.
I tak radna SKMK z ramienia PO.NKO Grażyna Fijałkowska zwróciła się do władz miasta Krakowa o utworzenie... "okna życia" dla zwierząt. Intencja niby szczytna ale...
Ale jak sobie przypomnę, że są w "tym kraju" środowiska, które domagały się likwidacji "okien życia", tych prowadzonych przez organizacje kościelne w celu ratowania niechcianych dzieci bo... Bo jest to rzekomo proceder nieludzki (niehumanitarny).
To jakoś mi się dziwnie robi gdzieś w głębi serca.
Objaśnienie:
SKMK - Stołeczno Królewskie Miasto Kraków
Bambinizm się toto nazywa. Ta chęć służenia zwierzątkom.
OdpowiedzUsuń@karol gobisz
UsuńDzięki za podpowiedź.
Widzę, że temat bambinizmu doczekał się nawet naukowego opracowania.
Nasz świat robi się pod tym względem naprawdę ciekawy.
Pozdr
M
Jestem jak najbardziej za pomaganiem zwierzętom... dopóki nie przeczy to zdrowemu rozsądkowi.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą świetny tytuł notki :)