Strajk nauczycieli trwa już trzeci tydzień. W międzyczasie minęły też Święta Wielkanocne... Dzieci siedzą w domu na przymusowych i nieplanowanych wakacjach. Bo tego nie da się już nazwać po prostu przerwą świąteczną. Z prawdziwymi wakacjami ma to tez niewiele wspólnego. Nie wiadomo kiedy ta "przerwa" się skończy, a dzieci tak naprawdę nie odpoczywają.
Przez pierwszy tydzień dzieciakom mogło się to nawet podobać. To, że nie ma szkoły, że nie trzeba rano tak wcześnie wstawać, a przede wszystkim to, że nie ma zadań domowych. Tak... Moje dzieci bardzo nie lubią zadań domowych.
Ale teraz widać, że ta przymusowa (spowodowana strajkiem nauczycieli) przerwa w nauce zaczyna je już nużyć. Widać, że zaczyna im brakować normalnego rytmu dnia i kontaktu z rówieśnikami w szkole. Od swoich córek coraz częściej słyszę, że chciałyby już wrócić do szkoły.
U rodziców też może to powodować coraz większe zdenerwowanie. Widzę to po sobie... Starsza córka właściwie mogłaby już sama zostać w domu, ale młodsza (7 lat) nadal wymaga stałej opieki. Cóż... Moja żona choć też nauczycielka to jednak pracuje (nie uczestniczy w tym cyrku). Ja też właśnie zacząłem nową robotę. Zapewnienie opieki dzieciom w czasie gdy powinny być w szkole staje się coraz bardziej kłopotliwe. Możemy co prawda liczyć na wsparcie babci, ale... Możliwości babć tez bywają ograniczone.
Dziś ja muszę zapewnić w ciągu dnia dzieciom opiekę i jakieś zajęcie. A od rana są wściekłe i tylko szukają powodu do zwady... Jak wściekłe osy gryzą się o byle co.
A tak przy okazji...
Jak ktoś myśli, że starty spowodowane strajkiem (niezrealizowany program) można odrobić przedłużając rok szkolny jeszcze na lipiec to... Niech się taki ktoś dobrze zastanowi. Bo normalne wakacje w lipcu wielu już ma dokładnie zaplanowane i nie nikt nie przyjmie do wiadomości wytłumaczenia, że z powodu strajku tak trzeba. Dzieci i rodzice nie strajkują. To nie jest ich sprawa.
Ps
Od najbliższej soboty Broniarz & ZNP zawieszają akcję strajkową... Do września.
Czyli możemy liczyć na ciąg dalszy tej komedii pomyłek.
***
Całe szczęście, że nasze przedszkolanki nie protestowały, bo Dziubas chyba by oszalał...spędził 3 tygodnie sam z dziećmi podczas gdy ja kurowałam się w szpitalu.
OdpowiedzUsuńWow... Szacun dala Dziubasa. :)
UsuńPiszę to bez ironii. Naprawdę masz dzielnego męża.
I cieszę się, że znów piszesz.
Wracaj do pełni sił.
Pozdr
M
Oj tak, zawsze go podziwiałam, ale po tej próbie jest moim bohaterem :)
Usuń