wtorek, 21 maja 2019

Komórkowy Cham Polski

Kiedyś określenie Cham miało znaczenie raczej społeczne. Oznaczało człowieka podłego stanu, którego Pan miał zazwyczaj w pogardzie.

Ten dawny Cham miał też zapewne w pogardzie Pana ale z tymi swoimi odczuciami raczej się nie ujawniał.

Swoje frustracje dawny cham ujawniał zazwyczaj wśród równych sobie. Pluł pod nogi, wulgarnie przeklinał, a potrzeby fizjologiczne potrafił załatwić nie schodząc z furmanki i to w trakcie jazdy.

***

Dziś takich dawnych Chamów już nie ma... Bo i społeczeństwo jakby "bezklasowe", a furmanki to już naprawdę rzadkość w naszym miejsko-wiejskim krajobrazie.

Współczesny Cham zatem przemieszcza się dziś po drogach innymi furami. A im lepsza fura to czasem (albo zazwyczaj) większy Cham za jej kierownicą.

Ale dzisiejszym Chamom dano nie tylko fury zamiast furmanek. Dano im jeszcze telefony komórkowe...

Tak... Kiedyś Cham mógł opróżnić pęcherz  nie przerywając jazdy furmanką. A dziś może trzymać za kierownicą telefon w łapie i gadać nie przerywając jazdy służbowo-prywatną furą.

I współczesny polski Cham może bez skrępowania (poczucia jakiegokolwiek wstydu) głośno prowadzić swoje chamskie rozmowy w miejscach publicznych. Może głośno przeklinać i puszczać w przestrzeń publiczną setki głośnych wulgaryzmów... A słowo ku*wa w jego dialekcie komórkowym jest jak słowo stop w dawnym telegramie.

Komórka stale przyklejona do ucha to chyba atrybut współczesnego polskiego Chama.

Będzie przez nią gadał nawet podczas płatności w sklepie... A potem zj*bie kasjera/kasjerkę za to, że ten/ta raczyła mu zwrócić uwagę.


A najgorsze w tym jest to, że do tego chamskiego atrybutu przywiązane są już nawet dzieci w szkole...

Uczeń bez smartfona? Siara...

Tylko jeszcze nikt go nie nauczył, że nie korzysta się z telefonu podczas lekcji bo to zwykłe chamstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz