Polskie prawo dopuszcza przysposobienie (adopcję) dziecka przez osobę samotną. Przy czym za osobę taką uznaje się kogoś kto nie jest w związku małżeńskim, ale też nie funkcjonuje w tzw. związku nieformalnym.
I w sumie nie ma co się tu dziwić prawodawcy... Są przecież sytuacje, w których to rozwiązanie będzie spełniać wszelkie pozostałe kryteria związane z procesem adopcyjnym i będzie zgodne z tym co określa się jako "kierowanie się dobrem dziecka".
Bo czy samotna (niezamężna) ciocia, która już posiada jakąś więź z dzieckiem (pokrewieństwo, wcześniejsze kontakty) nie ma w tym wypadku wręcz naturalnych predyspozycji?
No tak... Ale co w przypadku osoby, która jest samotna (nie funkcjonuje w żadnym związku), a nie jest spokrewniona z dzieckiem i nie ma między nimi żadnych innych więzi?
Skoro nasze prawo nie ogranicza przysposobienia (adopcji) dziecka przez osobę samotną tylko do przypadków osób już spokrewnionych z dzieckiem to w praktyce starania takie może rozpocząć (za pośrednictwem Ośrodka Adopcyjnego) każdy kto spełnia też pozostałe wymogi. Ale... W przypadku gdy Ośrodki Adopcyjne mają do wyboru składanie propozycji małżeństwom i osobom samotnym to nie należy się dziwić, że będą skłonne do preferowania małżeństw.
Natomiast pojawiające się w sieci (np. na forach internetowych) próby "pocieszania" samotnych staraczek sformułowaniami typu: "a tyle dzieci nie znalazło chętnych rodzin" uważam za... Delikatnie rzecz biorąc - niefortunne. Nie tak podbudowuje się człowieka.
Staram się rozumieć motywy kierujące osobami podejmującymi samotne starania o dziecko. Sam też się przekonałem na własnej skórze jak mocno doskwiera niespełniona potrzeba rodzicielstwa. Ale naszą rolą (rolą rodziców i to nie tylko adopcyjnych) jest przede wszystkim zaspokajanie potrzeb powierzonych nam dzieci. I nie czarujmy się... Osobie samotnej będzie trudniej.
Pojawiające sugestie, że osoba samotna mogłaby zająć się np. "niechcianym przez innych dzieckiem z większymi deficytami" są w mojej ocenie działaniem bardzo nieodpowiedzialnym.
Ludzie! Bądźmy odpowiedzialni za swoje słowa...
Natomiast jak przeczytałem ostatnio na NB w kontekście starającej się osoby samotnej, że gdzieś tam czeka trójka rodzeństwa... To zwyczajnie odpadłem.
Ja mam tylko dwójkę "grzecznych" dziewczynek... I Bogu dzięki solidne wsparcie ze strony żony.
***
Natomiast sytuacja, w której osoba pozostająca w związku nieformalnym próbuje wystąpić o przysposobienie (adopcję) dziecka jako... osoba samotna - uważam za próbę ominięcia wymogów, która właściwie powinna dyskwalifikować kandydata.
"Nieformalny" partner nie przechodzi przecież procedury kwalifikacyjnej, a po adopcji (przysposobieniu) też będzie kimś ważnym w życiu dziecka.
Więc albo traktujmy te procedury z należytą powagą... Albo zacznijmy się zastanawiać nad tym co jest naszym celem. Czy zaspokojenie własnych potrzeb bez oglądania się na stawiane wymogi? Czy chęć zaspokojenia potrzeb i oczekiwań już doświadczonego przez życie dziecka?
Kiedyś się właśnie nad tym zastanawiałam, czy osoba samotna ma prawo do adopcji...To ciekawe.
OdpowiedzUsuń@Dziubasowa
UsuńTeoretycznie nawet samotny mężczyzna może się starać.
Ale chyba prędzej spotkam Yeti.
Też prawda ;)
Usuń