poniedziałek, 22 października 2018

Pedofil grasuje koło szkoły. Nowa wersja czarnej wołgi?

Już w zeszłym roku szkoła i jej okolice huczały od plotek na temat jakiegoś osobnika, który miał jakoby nagabywać (a może i napastować) dziewczynki wychodzące ze szkoły.
W tym roku już nie tylko plotka o takim typie (typach?) ostrzega. Ostrzeżenie pojawiało się też w korespondencji przekazywanej przez dziennik elektroniczny. Już chyba trzeba nad tym problemem zacząć się poważnie zastanawiać. Dziennik elektroniczny to w końcu już oficjalny kanał informacyjny.

Okolica, w której żyję jest bardzo tradycyjna i takie zachowania (nagabywanie i dwuznaczne zainteresowanie) wobec dzieci nie są tu akceptowane. Sytuacja robi się chwilami tak napięta, że nie chciałbym być w skórze typa podejrzanego o takie niecne zamiary wobec dziecka.

Ale nie tylko w szkole i jej okolicach słyszę o "narastającym problemie" napaści na dzieci. Napaści wyjątkowo paskudnej bo... aż wstyd o tym pisać: "co ON chciał zrobić temu dziecku.

Cechą wspólną wszystkich tych pogłosek jest to, że napastnikiem zawsze jest jakiś ON a napadniętym dzieckiem zawsze Mała Dziewczynka... I zawsze jest to oparte na "pewnym źródle": znajoma znajomej to słyszała w...

***
Cóż... Wiem, że żyjemy w dosyć wrednych czasach i wiele kiedyś nieprzekraczalnych granic już dawno zostało zatartych. Ale czy wierzyć pogłoskom, które momentami wkraczają na jakiś grząski grunt zbiorowej histerii?

Jako dziecko załapałem się jeszcze na opowieści o czarnej Wołdze, której napęd miała zapewniać "krew porwanych przez jej kierowcę dzieci".
Brr... Aż mnie czasem otrząśnie jak sobie przypomnę jakie to było straszne i... głupie.

Co chciano osiągnąć opowieściami o czarnej Wołdze to mogę się tylko domyślać.
Może chodziło tylko o to by dzieci nie biegały po drodze i nie narażały się na ryzyko wpadnięcia pod samochód. Ale może było w tym i drugie głębsze dno.

Włoga - samochód produkcji ZSRR kojarzony z autem służbowym używanym przez notabli partyjnych w okresie PRLu.

2 komentarze:

  1. Też o tym słyszę już od kilku lat - potem sprawa przycicha i znów pojawia się z hukiem. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko jakaś urban legend...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dziubasowa
      Czasem myślę, że ktoś celowo rozsiewa takie legendy.
      Kiedyś szkoła nie mogła się doprosić aby dzieci nie przebywały na jej terenie po lekcjach bez dozoru dorosłych. Teraz rodzice jakby bardziej zwracali uwagę na to co ich dzieciaki robią po lekcjach i raczej pilnują by nie kręciły się koło szkoły.

      Pozdr
      M

      Usuń