czwartek, 8 listopada 2018

Karta uodpornienia (karta szczepień) dziecka

Czytając o nowych przypadkach zachorowań na odrę oraz o tym jak ważne w profilaktyce chorób zakaźnych są szczepienia ochronne chcąc nie chcąc przypomniałem sobie o pewnym ważnym dokumencie.
O karcie uodpornienia, która nazywana jest czasem kartą szczepień.

Co to jest?
Karta uodpornienia jest to podstawowy dokument zawierający historię szczepień konkretnego pacjenta. Karta taka powinna być założona dziecku zaraz po jego narodzinach i być przechowywana w jednostce zajmującej się podstawowa opieką zdrowotną danego pacjenta. W niej mają być odnotowane wszystkie zastosowane szczepienia ochronne i wpisane terminy kolejnych szczepień.
Niestety mimo postępującej cyfryzacji karta uodpornienia (karta szczepień) jest w naszym kraju nadal dokumentem papierowym. Można wystawić elektroniczną fakturę, testuje się e-recepty, już można wystawić elektroniczne L4 (nie tylko dla policjanta) ale historia szczepień nadal na papierze.

Ma to swoje wady.
Jak zmieniamy lekarza to... ta papierowa karta musi wędrować razem z nami.
Jest tam gdzie jest nasz lekarz i inne placówki nie maja do niej wglądu. A choroby i nagłe przypadki nie wybierają miejsca.
Lekarz o terminie kolejnego szczepienia przypomni sobie dopiero jak zajrzy do karty.



Karta uodpornienia dziecka przysposobionego (adoptowanego)
I tu zaczyna się prawdziwy problem. Karta wystawiona bezpośrednio po urodzeniu dziecka zawiera zazwyczaj dane rodziny pochodzenia dziecka i jego pierwotny numer pesel. Po przysposobieniu dane dziecka (nazwisko i nr pesel, czasem imiona) się zmieniają. Ale na papierowej karcie uodpornienia (szczepień) nie można oficjalnie dokonywać żadnych zmian. Ujawnianie, nawet lekarzowi, danych o rodzinie pochodzenia dziecka też może być niezgodne z prawem. A większość lekarzy zwyczajnie nie wie jak postępować z takim dokumentem. Partyzantka na całego...

Może Ministerstwo Zdrowia wysiliłoby się wreszcie na jakieś wytyczne dla lekarzy rodzinnych/pierwszego kontaktu jak postępować w tej specyficznej sytuacji!?

No ale może jednak szybciej doczekam się przejścia na cyfrową formę przechowywania danych o szczepieniach pacjenta i tam już będzie można uwzględnić odpowiednią ochronę danych oraz powiązanie z numerem pesel pacjenta, a także to, że dane pacjenta mogą się zmieniać w trakcie jego życia.

6 komentarzy:

  1. Ja już gdzieś kiedyś pisałam, że u nas to było tak fajnie zorganizowane, że zabierając dziecko dostawałeś tylko odpis książeczki zdrowia i karty uodpornienia. Nie było tam żadnych danych. Jedyne co to naraziłam się na zły wzrok pani pielęgniarki, która wyraźnie dała mi do zrozumienia, że "to ważny dokument i gubić go się nie powinno" ;) Lekarze o adopcji wiedzą, natomiast uważaliśmy, że informowanie o tym fakcie pielęgniarkę niczego by nie wniosło (no może poza zaspokojeniem jej ciekawości, jakim sposobem zgubiliśmy obydwie karty i książeczki)

    Ale wyobraź sobie, że wczoraj rozmawiałam ze znajomą, której siostra adoptowała 5-letnią dziewczynkę i mają ogromny problem, ponieważ MB nie przekazała karty i nie wyraża żadnych chęci, by pomóc odtworzyć historię szczepień. To trudna sytuacja, dlatego też uważam, że tak ważny dokument powinien być w wersji elektronicznej. Wtedy unikniemy jakichkolwiek problemów właśnie przy adopcji, nie mówiąc już o zwykłych przypadkach, kiedy to karta ginie.
    U nas w żłobku panie zażyczyły sobie oryginału do dokumentów u pielęgniarki. Nie zgodziłam się i wykręciłam tym, że nasza karta jest w Lux Medzie i mogę tylko przynieść kopię. Problemu nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @izzy
      Pamiętam Twój wpis o tym jak żłobek zażyczył sobie oryginału karty szczepień. I do dziś nie wiem na jakiej podstawie (prawnej) wysunął takie żądanie. Karta uodpornienia ma być przechowywana w instytucji zajmującej się podstawową opieką zdrowotną (poz) dziecka.

      Od nas kiedyś organizator tzw zielonej szkoły zażądał odpisu z karty szczepień... Dostał zaświadczenie z poz o tym, że dziecko posiada wszystkie wymagane prawem szczepienia dla jego wieku i... Tyle wystarczyło. U nas dalej czasem różne instytucje uprawiają bezyślną papierologię (tzw. dupochrony).

      Natomiast przypadek przywłaszczenia przez MB karty uodpornień dziecka to ewidentne złamanie prawa. Historię szczepień można odtworzyć wyłącznie na podstawie dokumentacji medycznej. Jeśli nie ma tej karty w ośrodku, który do tej pory zajmował się dzieckiem to powinna tam być adnotacja komu ją wydano.

      Usuń
    2. No właśnie nie mam pojęcia na jakiej podstawie. W sumie powinnam była o to zapytać, ale wiesz jak to jest czasem po prostu na początku człowiek musi się pewnych rzeczy nauczyć.

      Tak te dupochrony to jakiś koszmar, ale mam znajomą dyrektorkę przedszkola w innym mieście i to co ona mi opowiada o rodzicach, jacy są roszczeniowi, jak potrafią krwi napsuć, to ja si nie dziwię, że czasem po prostu ludzie wolą się zabezpieczyć na wszelki wypadek, gdyby mieli do czynienia z durnotą. Byle to wszystko było w granicach rozsądku, tak jak piszesz, że zażądali karty na Zieloną Szkołę, przyniosłeś zaświadczenie i jest ok. Nikt się nie upierał.

      Z tą dziewczynką jest tak, że karty nigdy nie było, bo jak podejrzewamy MB najzwyczajniej w świecie gdzieś zapodziała. Najgorsze, że nie robi nic (nie zrobiła), by jednak ten ważny dokument odnaleźć, czy odtworzyć. Teraz jest ogromny problem, by zrobić to samemu. Gdzie dziecko było szczepione? Jak dawno?

      Usuń
    3. @Izzy
      Karty nigdy nie było czy została zagubiona/ukryta/zniszczona przez MB?

      To znaczna, wręcz ogromna różnica. A jedno i drugie to przestępstwo.

      Mnie natomiast intryguje w tej historii jeszcze coś innego. Karta uodpornienia to jeden z podstawowych dokumentów, który system powinien zabezpieczyć przejmując od MB dziecko i umieszczając je w pieczy zastępczej. I nie ma znaczenia czy dziecko było w dd czy rz. Tak jak żłobek chciał mieć zaświadczenie o szczepieniach tak tym bardziej instytucja opieki zastępczej powinna o to zadbać.

      To nie Twoja znajoma sama powinna szukać tego dokumentu. To OA i poprzedni prawny opiekun powinni wcześniej zadbać o zabezpieczenie dokumentacji medycznej dziecka jeszcze przed skierowaniem go do adopcji. Coś tu jest nie tak...
      Rodzic adopcyjny sam nie wyciągnie karty dziecka od lekarza/przychodni. A jeśli by tak próbował to narażałby się na ujawnienie danych gdzie trafiło dziecko.

      Nam Karty przysłał OA już po uprawomocnieniu się sądowej decyzji o przysposobieniu. Wcześniej nie można. Musi być zachowana ciągłość prawna.

      Usuń
  2. U nas też żłobek żądał oryginału. Ja to nawet rozumiem. I właściwie trudno się dziwić, że przy ustalaniu zasad rekrutacji nikt nie bierze pod uwagę RA. Gorzej, że niektórzy nie wykazują żadnej elastyczności, kiedy pojawiają się problemy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @LM
      Bo nie da się ukryć, że nowa karta szczepień powinna być wystawiana z urzędu tak jak nowy nr pesel.
      Obowiązkowe szczepienia są narzucane prze państwo i to reprezentujący je system powinien gwarantować możliwość wywiązywania się z tego obowiązku.

      Pozdr
      M

      Usuń