sobota, 19 stycznia 2019

Projekt "emerytur matczynych" obnaża słabość systemu

Lubię czytać notki europosła Zbigniewa Kuźmiuka na Salonie, bo zawsze się z nich człowiek coś tam dowie... Dowie, co w PiSie piszczy, a czasem skrzeczy. Aż szkoda, że posłowie do Sejmu są tak mało wylewni w porównaniu ze wspomnianym europosłem.

W ostatniej swej notce pan Kuźmiuk raczył wspomnieć o postępach w pracach nad projektem programu przyznającego uprawnienia emerytalne kobietom, które urodziły i wychowały/wychowały czwórkę lub więcej dzieci. Super... I nawet rząd dostrzega, że to czasem ojciec samotnie zajmuje się wychowaniem dzieci. Brawo... Wreszcie ktoś docenił, że uczciwe wychowanie dzieci, zwłaszcza tylu dzieci (4 lub więcej) to też jest wkład w budowę państwa i jego potencjał (także gospodarczy).

Tylko, że ten projekt imo bezwzględnie obnaża słabość systemu i brak realnych pomysłów na coś więcej niż to, co dał Program Rodzina 500 Plus.

Oto jak wyglądają w mojej opinii słabe strony projektu "Emerytura matczyna" :

- Nie ma i nie będzie miał większego wpływu na demografię w naszym kraju. Dlatego nie można go uznać za element polityki demograficznej. Jak pan Kuźmiuk myśli, że emerytura w skali 1100 zł brutto (stan na dziś) kogokolwiek do czegokolwiek zachęci to... Palcie dalej to zioło.

- Wizerunkowo nadal będzie to odbierane jako kolejny zasiłek. Zasiłek, który strukturalnie nic nie zmieni. No może o kolejne promile zmniejszy skalę ubóstwa (skrajnego ubóstwa) w Polsce.

- Ktoś tam będzie bredził, że teraz to już nie będzie się opłacało kobiecie iść do pracy, bo... "Urodzi sobie czwórkę i ma emeryturkę". Ale jeśli ktoś tak myśli, to chyba pali jeszcze lepsze/mocniejsze zioło... Wizja emerytury na poziomie 1100 zł brutto tak samo zachęca do podjęcia pracy, jak i do urodzenia dzieci.

- Dalej nie widzę tu, żadnej wizji wsparcia dla rodzin, które chcą być aktywne zawodowo,a w praktyce są do tego zmuszone. Myślę, że większy efekt demograficzny dałyby rozwiązania skutecznie wspierające kobietę w  ciąży i rodzinę wychowującą dzieci na rynku pracy. Może jakieś zachęty dla pracodawców by nie kombinowali, jak tu zniechęcić swoich pracowników do posiadania dzieci?

- Oj słaby ten nasz system emerytalny, jeśli wizja emerytury na poziomie 1100 zł brutto ma być osiągnięciem określanym jako sukces.


Ps

1100 zł brutto to ile na rękę?

Siedemset? Osiemset?

6 komentarzy:

  1. No właśnie, kwota jest śmieszna. Ostatnio żartowałyśmy z przyjaciółkami, że nie opłaca się ;)))
    I fakt - też jestem za wspieraniem matek na rynku pracy. Chciałabym mieć do pracy łatwiejszy powrót, nie martwić się, że mam kilkuletnią lukę w CV spowodowaną wychowywaniem. Nie powinno to mieć wpływu na decyzję pracodawcy o zatrudnieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dziubasowa
      Jak w ogłoszeniach w rubrykach praca czytam na co ma być "zorientowany" idealny kandydat... To często czuję, że ten idealny myślałby tylko o firmie i pracy, a nie o rodzinie.

      Pozdr
      M

      Usuń
    2. No tak, albo kariera albo rodzina, nie ma lekko...

      Usuń
    3. @Dziubasowa
      Ano nie ma... :(

      Usuń
  2. Przedostatni myślnik Twojego wpisu zawiera dokładnie to, o czym myślę w kontekście prawdziwej polityki prorodzinnej. Już zresztą dawno, kiedy jeszcze staraliśmy się o dziecko biologiczne, bardziej martwiło mnie ryzyko utraty pracy po urlopie macierzyńskim niż brak ewentualnej pomocy finansowej od państwa. Mijają lata, a ten temat nadal kuleje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Lady Makbet
      No to mamy podobne doświadczenia. Z mężczyznami dodatkowo jest (bywa) ten problem, że często (zazwyczaj?) boją się nawet przyznać do swoich lęków i obaw wynikających z konfliktu między oczekiwaniami w pracy a oczekiwaniami rodziny.
      A potem niszczą rodzinę lub stres niszczy im zdrowie (fizyczne i psychiczne).

      Pozdr
      M

      Usuń