piątek, 25 października 2019

Eutanazja ze względów społecznych

W serwisie Salon24 pan Paweł Jędrzejewski napisał bardzo intrygujący tekst o tym, że Eutanazja to oszustwo. Bo owszem, nie ma żadnego moralnie dopuszczalnego uzasadnienia dla stosowania eutanazji wobec nieuleczalnie chorych. Medycyna ma skuteczne metody walki z bólem. Żyjemy w społeczeństwie na tyle zasobnym i "cywilizowanym", że potrafimy zorganizować dobrze funkcjonującą, instytucjonalną opiekę paliatywną.
Ale jest pewien rodzaj bólu, na który środki farmakologiczne nie poradzą i nawet najczulsze ręce zawodowego opiekuna go nie złagodzą.
To ból ludzi, którzy w godzinie próby zostali opuszczeni przez najbliższych. Ludzi, którzy oprócz dolegliwości wynikających z chorób cierpią z powodu poczucia, że zostali porzuceni, że dla najbliższych są już niepotrzebni.
Tak cierpią starcy podrzucani "na święta" do szpitali. Tak cierpią pensjonariusze domów opieki, których nikt już nie odwiedza. Tak, cierpią dzieci porzucone przez rodziców i zamknięte w specjalistycznych placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
A każde cierpienie w samotności i poczuciu braku sensu dalszego życia będzie koszmarem.
Dlatego coraz częściej myślę, że ci którzy domagają się prawa do eutanazji robią to ze względów społecznych. Dokładnie tak samo jak ci, którzy chcą z tych samych względów aborcji na żądanie.
Bo jak tu żyć ze świadomością, że gdzieś tam jest ojciec lub matka, których porzuciłem z powodu ich choroby i starości?
Jak tu żyć ze świadomością, że gdzieś wegetuje dziecko, które zostało przez nas porzucone z powodu wrodzonego kalectwa?
Może lepiej zabić?
Zabić aby nie myśleć o nich. Nie myśleć, że gdzieś tam są i cierpią z naszego powodu.
Tylko, że to domaganie się "prawa do eutanazji" jest równocześnie sygnałem, że w naszym bogatym i "cywilizowanym" społeczeństwie ludzie nieuleczalnie chorzy są po prostu niepotrzebni.



1 komentarz: