Ale są też inne sprawy, które trzeba omówić na tzw Zebraniu Szkolnym. Jakieś komunikaty od dyrekcji, kilka słów od szkolnego pedagoga, ile na Komitet Rodzicielski, sprawy organizacyjne, wyjścia do kina, teatru, etc.
I mnie przypadł teraz obowiązek uczestnictwa w takim zebraniu.
A oto wspomniane w tytule moje refleksje dotyczące samego zebrania, rodziców w nim uczestniczących oraz szkoły:
- Frekwencja rodziców: ~50%. Czyli tylko połowa była zainteresowana, mogła, chciała... A co z resztą? Podobno z Dziennika elektronicznego też korzysta tylko połowa rodziców.
- Część rodziców nie potrafi w ciszy i skupieniu wysłuchać kilku krótkich komunikatów. A my się dzieciom dziwimy, że nie potrafią w klasie na lekcji usiedzieć.
- Pytanie od rodzica: "Mój syn zna angielski. Chodzi na dodatkowe lekcje. A w szkole ma słabe oceny. Dlaczego?".... Ktoś zna odpowiedź? (podpowiedź: może to coś nauczycielem jest nie tak)...
- Głos matki: "Sama jestem nauczycielką i chcę mieć wgląd w sprawdziany pisane przez moje dziecko!... Bo nie wiem czy otrzymuje właściwe oceny." Komuś się tu chyba role pozajączkowały.
- I jeszcze coś z dyskusji o Zielonej Szkole... "Może w weekend (długi) majowy?" Czyli co... Szkoła ma zapewnić odpoczynek od dziecka?
Ale chyba głos matki nauczycielki wywarł na mnie największe wrażenie.
Moja żona (też nauczycielka) od dawna twierdzi, że:
Najtrudniej o dziecku w szkole rozmawia się z rodzicem, który też pracuje w oświacie.
Potwierdzam opinię Twojej żony :)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś pisałam o tym, że naprawdę przeraża mnie zdejmowanie z dzieci odpowiedzialności za wszystko... Jeżeli syn źle się czuje w klasie, winni są koledzy i wychowawca (a nie np. to, że chłopiec niczym się z innymi nie dzieli i nie wywiązuje się z zadań na rzecz klasy, bo rodzice twierdzą, że nie musi). Jeżeli córka ma złe oceny, to znaczy, że nauczyciel jest niekompetentny lub zwyczajnie się uwziął (i na pewno nie chodzi o to, że dziecko całe popołudnie spędza, grając na komputerze, nie przeczytało w życiu ani pół książki, za to nawet na lekcjach pod ławką bawi się telefonem). Ok, wszystko fajnie, szkołę dziecko jakoś skończy. A co potem...?
@Lady Makbet
UsuńOdnoszę wrażenie, że szkoła tylko ujawnia to co się dzieje z rodziną... i jak Polska będzie wygladac za kilkanaście lat.
Pozdr
M