poniedziałek, 20 listopada 2017

Dziecko wyrzucone do sieci

Chcesz się chwilę, dłuższą chwilę lub na jeszcze dłuższą chwilę pozbyć dziecka? To daj mu komputer lub tablet (smartfon) z dostępem do sieci.
Tylko nie zdziw się jak po pewnym czasie okaże się, że w te sposób pozbyłeś/pozbyłaś się dziecka i/lub części jego życia na dobre.

Ochrona danych i wizerunku dziecka
Gdy odbieraliśmy nasze córki z DD panie opiekunki na wszelki wypadek przestrzegły nas przed zamieszczanie wizerunku dzieci w ogólnodostępnych serwisach internetowych. Dlaczego? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Bo nie chodzi tylko o to, że ktoś mógłby w ten sposób rozpoznać dzieci. Choć muszę przyznać, że adopcja starszego dziecka i takie obawy może powodować u rodzica. Najważniejsze jest to, że wizerunek naszego dziecka jest taką samą wartością jak jego i nasze dane osobowe. I taktujmy zdjęcia dzieci tak jak drażliwe dane osobowe, tak jak nasz adres zamieszkania, numer telefonu, numer pesel, numer karty płatniczej... Tak jak wszystkie dane, które chcielibyśmy ochronić przed użyciem wbrew naszej woli.
Niby jest to oczywiste ale jednak sporo rodziców zamieszcza wręcz seryjnie zdjęcia swoich dzieci w różnych serwisach, zwłaszcza tych społecznościowych.

Facebook
Aby samodzielnie utworzyć konto w serwisie społecznościowym Facebook to zgodne z regulaminem tego serwisu trzeba mieć ukończone 13 lat (tak wymaga Facebook). Ale moja starsza córka (11 lat) już pytała mnie czy będzie mogła mieć konto na Facebooku - bo jej koleżanki z klasy już od dawna mają. I moje wykręty o tym, że Facebook jest dla dorosłych są już za słabe do przekonania dziecka. Rodzice rodzicom gotują taki los. :(
Co gorsza niedawno młodsza córka (6 lat) też zdradziła się z całkiem sporą wiedzą na temat Facebooka. Skąd? Bo jedna z koleżanek w zerówce już ma smartfona i konto na Facebooku. Ręce opadają...
Dziecko, nawet całkiem małe dziecko, bardzo szybko nauczy się korzystać z telefonu, tabletu lub komputera. Szybko też nauczy się jak śmieszne (w jego ocenie) filmy lub zdjęcia wrzucić na Fejsa. Ale co się później stanie z tymi treściami, kto je obejrzy, komu zostaną udostępnione i jak ktoś je wykorzysta to już nie jest i nie będzie zmartwieniem dzieciaka zagubionego w sieci. A jak komuś się wydaje, że zdjęcia i filmy wrzucone na Facebook pozostaną tylko w kręgu znajomych to mu spokojnych snów życzę. I oby w realu nie natrafił kiedyś na podrasowane zdjęcia własnego dziecka lub takie obdarzone soczystymi i niewybrednymi komentarzami. Bo Facebook działa na zasadzie łańcuszka i treści w nim zamieszczone wędrują od znajomego do znajomego... A znajomi naszych znajomych to mogą być już całkiem obce dla nas osoby.

Gry i inne aplikacje
Niebezpieczne miejsca to nie tylko serwisy społecznościowe, takie jak Facebook. Także gry sieciowe oraz aplikacje w telefonie, tablecie mogą być źródłem wycieku danych o naszym dziecku do sieci. Część z tych aplikacji wymaga od użytkownika logowania, a podczas rejestracji (tworzenia konta) prosi o podawanie danych, które niekoniecznie powinny trafić do sieci.
Gdy pewnego dnia odkryłem, że moja starsza córka dorwała się do mojego telefonu i w Google Maps samodzielnie ustawiła lokalizację domu podając swoje imię i nazwisko uznałem, że konieczna jest z nią dłuższa rozmowa o tym co wolno lub czego nie należy wpisywać w komputerze, telefonie lub innym urządzeniu podłączonym do sieci. I choć bardzo starałem się wytłumaczyć dziecku dlaczego nie powinno podawać swoich danych gdy jakiś program o to poprosi to raczej nie sądzę, że dziecko zrozumiało do końca moje intencje i nauki jakie chciałem w tej rozmowie przekazać. Ale obiecała, że w na przyszłość będzie się mnie pytać o zgodę i pomoc w korzystaniu z programów (aplikacji), które chcą aby coś w nich wpisywać. I jak na razie to działa.

Kontakty międzyludzkie
Tak na zakończenie jeszcze tylko krótka opowieść o kontaktach dziecka z kolegami.
Przychodzę kiedyś z wizytą do znajomej i zgaduję w pewnym momencie jej syna, który przez cały czas mojej obecności siedzi przed komputerem.
- Jak tam... Grasz?
- Czekam na kolegów. Umówiliśmy się na grę - pada odpowiedź
- Aha. Przyjdą kumple i będziecie grać tu razem? - zadałem pytanie godne już chyba tylko starego zgreda.
- Nie. Kolegów mam na Fejsie. Grać będziemy przez sieć...

14 komentarzy:

  1. To prawda. Korzystać z sieci trzeba mądrze, gdyż na dzieci - prócz przyjemnej rozrywki - czyha tam wiele zagrożeń. Powinno się dzieci uświadomić w tych sprawach, nim dorwie się na dobre do tableta, laptopa, komputera czy smartfonu. I dobrze pewne strony - wiadomo jakie - zablokować, by dziecko nie mogło na nie wejść. Tym bardziej, że często będąc np. na portalu z filmami online free, przed załączeniem wyświetla mi się bezczelnie przekierowanie na jakąś stronę - bardzo często mocno erotyczną....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jo-An
      Rzeczywiście niechciane treści często "same" wciskają się na ekran. Jak nie erotyka to przemoc lub wulgaryzmy. Ale chyba jedyną 100% skuteczną blokadą byłoby przecięcie kabla i/lub wyrzucenie routera.
      Do samodzielnego buszowania w sieci dziecko musi dojrzewać.

      Pozdr
      M

      Usuń
  2. To jeden z moich największych lęków - że świat komputerów i smartfonów pochłonie mi Boba w całości. Będę go przed tym bronić rękami i nogami na ile tylko będę mogła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dziubasowa
      Spokojnie. Nasze dzieci prędzej lub później dorosną, a wtedy coś lub ktoś i tak nam je porwie. ;) W końcu nie chowamy ich tylko dla siebie.

      Ale masz rację. Trzeba pilnować by dziecko nie pobłądziło na tych manowcach internetowo-komunikacyjnych jeszcze zanim dojrzeje di ich właściwego użytkowania.


      Ps
      Też czuję takie obawy.

      Pozdr
      M

      Usuń
  3. Jasne, w końcu wszystko jest dla ludzi. Obawiam się tylko tego, że mogę nie zauważyć poważnych problemów - na przykład gdyby padł ofiarą jakiegoś hejtu i nie będzie chciał powiedzieć.
    Nawiasem mówiąc jakie jest Twoje zdanie na temat kontrolowania/przeszukiwania telefonów czy laptopów dzieci? Powinno się czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dziubasowa
      Trudny temat. W zasadzie godny odrębnej notki/notek.
      Jak rozpoznać,że dziecko zetknęło się ze złem w sieci? Bo masz rację, że ofiary takich złych zachowań czasem nie informują o tym co się stało. Szkoły próbują uczyć dzieci i rodziców jak sobie z tym radzić ale nie zawsze te nauki są skuteczne.
      Co do kontrolowania dziecięcego komputera lub telefonu? Zdecydowanie nie popieram ostentacyjnego włażenia rodzica w tę sferę prywatności dziecka. Można (czasem nawet należy) ale dyskretnie. Moja starsza córka ma już swój telefon ale taki bez możliwości połączenia z siecią. Ma też swój tablet. Ale przyznaję, że mam możliwość kontrolowania czasu poświęconego na połączenie z internetem (tablet) oraz wykonywanych rozmów (telefon) bez konieczności grzebania w telefonie lub tablecie dziecka. Są na to sposoby. Chyba powinienem coś więcej na ten temat napisać.

      Ps
      Drodzy czytelnicy

      Dajcie znak jeżeli takie tematy byłyby na moim blogu mile przez Was widziane.

      M

      Usuń
  4. Myślę, że najlepiej znaleźć złoty środek, jak we wszystkim. W dzisiejszych czasach nie da się wychować dziecka bez komputera, ale można go nauczyć mądrze z niego korzystać. Tak jak zresztą ze wszystkim. Nie wiem jakie doświadczenia ma Twoja żona jako nauczycielka, ale ja powiem szczerze stwierdzam, że większość rodziców NIE MA POJĘCIA jak wygląda świat ich dziecka, pyta zdawkowo "Jak w szkole" i gdy słyszy, że "Dobrze" to na tym się kończy, lub ewentualnie dziecko słyszy, że ma iść odrobić lekcje. Dzieci czują się nierozumiane przez rodziców, którzy często nawet nie starają się "nauczyć" tego jak wygląda teraz świat. Nie raz rodzice robili wielkie oczy na wieść, że dziecko w szkole zrobiło to czy tamto. Po prostu nie chcieli wierzyć (np. że złapaliśmy dziecko na piciu alkoholu na wycieczce)
    Dziubasowa, jeśli będziesz rozmawiać z dzieckiem od zawsze, to powie Ci ono o wszystkim, a sygnałów nie przegapisz. Przegapiają je rodzice, którzy przegapili większość życia dziecka, odkąd zaczęło samodzielne życie (czyli jak poszło do przedszkola) Więź, dialog z dzieckiem to podstawa sukcesu. Przynajmniej tak to wygląda z mojego doświadczenia. Zresztą na te tematy można pisać i pisać, mnie niestety brak czasu, ale to ważne kwestie.

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @izzy
      Rzeczywiście większość rodziców sprawia wrażenie takich, którzy nie mają pojęcia o świecie ich dziecka. Więcej... Większość z nich odczuwa permanentny deficyt czasu i brak możliwości na wejście w ten świat dziecka oraz próbę jego zrozumienia. A co gorsza to poczucie braku czasu jest bardzo często naprawdę uzasadnione.
      Takie tempo życia, taki natłok obowiązków pozarodzinnych, jest nam narzucany lub sami go na siebie nakładamy.

      Natomiast rozmowa rodzica z dorastającym nastolatkiem/nastolatką o jego/jej problemach to już naprawdę poważne wyzwanie. I zupełnie się nie dziwię, że dużo rodziców nie potrafi na tym etapie już złapać z dzieckiem wspólny język. Praca z moją starszą córką (już 11 lat) uczy mnie wiele pokory pod tym względem.
      Obawy Dziubasowej są imo całkiem zasadne.

      Pozdr
      M

      Usuń
    2. Wiesz, ja rozumiem, że większość z nas pracuje i nie jest to praca taka jak kiedyś, do 15. Ale z moich wieloletnich obserwacji wynika, że brakuje w rodzinach dobrej jakości spędzonego z dziećmi czasu. Nie mówię o tygodniu pracy, ale w weekend, co z tego że wszyscy są w domu, skoro zaprasza się znajomych (albo chodzi do nich) i nie ma ani momentu kiedy to dzieci są sam na sam z rodzicami.
      Mówię tu nie tylko o swoich odczuciach, moja mama też jest "z branży", że się wyrażę i ma takie same obserwacje, od psycholog z ośrodka słyszałam to samo. Ludzie w dzisiejszych czasach opiekują się dziećmi, a nie je wychowują. Niestety. Nie ma więzi, nie ma dialogu, nie ma zaufania, zrozumienia. Dlatego napisałam, że Dziubasowa nie ma się czym martwić, bo jeśli o to wszystko dba się od samego początku, to znasz swoje dziecko na wylot, tak jak w małżeństwie, gdzie zanim żona coś powie to wiesz o co jej chodzi.

      U Was jest zupełnie inna sytuacja, ja bym tego nie porównywała niestety z pracą z niemowlęciem. Wy macie o niebo trudniej, musicie od początku budować te relacje. Ba! Musicie wiele naprawić, nauczyć się wzajemnego zaufania. Dzieci już są w fazie "nastolatkowej", więc nie jest tak łatwo nawiązać pewne relacje, czy też rozmowy o pewnych rzeczach jak to robi się z dziećmi małymi, gdzie od początku są tego uczone.
      To tak jak z jawnością adopcji, jak dziecko wie od samego początku to rozmawia o tym swobodnie, nie ma z tym problemu.Gdy dowiaduje się w późniejszym wieku, być może nigdy nie będzie potrafiło podjąć tego tematu.
      Pracuję z dziećmi i dorosłymi, a dorośli to nic innego jak "twory" swoich rodziców (których nota bene znam, więc wiem skąd pewne zachowania)

      Przepraszam, że się tyle rozpisałam i zdominowałam posta ;))
      Wybacz.
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. @izzy
      Sporo rodziców orientuje się, że ma jakiś grubszy problem w kontaktach z dzieckiem gdy młody człowiek zaczyna dorastać. I nagle się okazuje, że nie są wcale w lepszej sytuacji niż ja ze swoimi córkami...
      Tak więc chyba mogę swoje zmartwienia zaliczać do "typowych" problemów rodzinnych. :)
      Jak dobrze nie czuć się w tym kimś wyjątkowym...

      Dobrze, że tak dużo napisałaś. Może ktoś to przeczyta i da mu ten Twój komentarz do myślenia. Może kogoś uświadomi, że o więź z dzieckiem trzeba dbać, trzeba ją pielęgnować (a czasem budować) bez względu na to jak staliśmy się rodzicami.

      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak obszerny komentarz.

      M

      Usuń
    4. @ Hephalump
      Bardzo przepraszam jeśli poczułeś się urażony tym "wyróżnieniem" (środy mam najcięższe jeśli chodzi o pracę), ale to była raczej w takim pozytywnym sensie. Wiesz, nie wiem czy się zgodzisz, ale ciągle nam powtarzają, że jesteśmy tacy sami jak inne rodziny. I niby tak jest. To prawda, ale myślę, że my, rodzice adopcyjni jesteśmy jednak bardziej wyczuleni na sprawy takie jak więź, miłość, zrozumienie itd. Niby podstawowe rzeczy, które każdy rodzic powinien wiedzieć, a jednak nie. Pod tym względem jesteśmy "inni" Pamiętaj też, że Twoje dzieci już wiedzą o adopcji. Moje jeszcze czeka ta okrutna dla nich prawda o porzuceniu. Dlatego z jednej strony moja rodzina jest taka sama, a z drugiej nie.
      Jejku miało być o Internecie...Kończąc temat, żeby znów nie zdominować ;) Mądra kontrola na pewno się przyda.
      Mam też uczniów, którzy mają konto na FB i mają też rodzice. Dokładnie wiedzą co dziecko tam udostępnia. Czy to dobre, czy nie to nie mnie oceniać.

      Pzdr

      Usuń
    5. @izzy
      Oj tam... Nie czuję się urażony :) A jeśli już wyróżniony to pozytywnie. No bo jeśli jesteś skłonna poświęcić zaproponowanemu przeze mnie tematowi aż tyle miejsca w komentarzach to znaczy, że coś co napisałem było ważne też i dla Ciebie. :)
      Jeszcze raz dziękuję za te komentarze.

      Ale wracając do meritum... Nasza "inność" sprowadza się imo wyłącznie do tego, że życie wcześniej nam uświadomiło pewne braki. Bezdzietność uświadomiła nam jak boli taki brak realnego, fizycznie i emocjonalnie odczuwalnego związku z dzieckiem. Dzieckiem, które często już funkcjonowało w naszych marzeniach, wyobrażeniach.

      Moje córki wiedzą od początku o adopcji ale to nie znaczy, że później będzie łatwiej. Na razie nie zaprzątam tym sobie głowy, ale trochę mnie martwi milczenie mojej starszej córki, która robi wszystko by nie wracać do czasu sprzed DD.
      Nie mam złudzeń, temat rozliczenia z przeszłością kiedyś przyjdzie.

      Ps
      Temat subtelnej kontroli internetu obiecuję jeszcze poruszyć na swoim blogu.

      Pozdr
      M

      Usuń
  5. W rozmowach z uczniami bardzo często się przekonuję, że oni nie mają pojęcia, jak (ani po co!) chronić swoją prywatność w sieci. Tu często nawet nie chodzi o podawanie szczegółowych danych, ale o to, co młodzież publikuje. Przykład sprzed dwóch dni: dziewczyna (pełnoletnia, żeby było zabawniej) utworzyła fikcyjny profil na jednym z portali społecznościowych, za pomocą którego obrażała część swojej klasy. Była ogromnie zdziwiona, że rówieśnicy w dwa dni ustalili jej tożsamość i dokonali zemsty bardzo podobną drogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Lady Makbet
      Nie tylko dzieci i młodzież mają z tym problemy. Wielu dorosłych też nie ma pojęcia co to wymiana plików, pliki w chmurze, sieć społecznościowa... Wielu się wydaje, że internet to miejsce gdzie można być anonimowym i robić co tylko się chce bez jakichkolwiek konsekwencji.

      Pozdr
      M

      Usuń