W dyskusji o dzieciach, które znajdują się w obozach dla uchodźców
lub napłynęły do Europy razem z falą migracyjną często pojawia się
pytanie ile z nich to sieroty.
Niestety odpowiedź na to pytanie nie jest i nie może być jednoznaczna.
Jeżeli za definicję osierocenia uznamy stan, w którym dziecko
utraciło przynajmniej jednego z rodziców (półsierota) lud oboje jego
rodzice zmarli (pełne osierocenie) to nie można udzielić prostej
odpowiedzi ile sierot "wygenerowała" wojna w Syrii oraz kryzys
migracyjny. Wiele z tych dzieci nie posiada żadnych dokumentów. Nic też
nie wiadomo o losie ich rodziców. Nie ma też możliwości ustalenia
dalszych powiązań rodzinnych.
Prawdopodobnie w sensie biologicznym znaczna część z tych dzieci nie
jest sierotami. Mają gdzieś w swoim kraju pochodzenia lub wśród
migrantów osoby, które są ich rodziną. Może gdzieś tam znajdują się
także rodzice tych dzieci. Ale faktyczny stan opieki nad tymi dziećmi
należy uznać za wskazujący na ich porzucenie lub zagubienie przez
rodziców. Dla tych dzieci należy wydzielić oddzielną kategorię
osierocenia: sieroty wojenne.
***
Jeżeli kogoś interesowałoby ile sierot (w sensie biologicznym)
znajduje się w polskich domach dziecka i innych placówkach
instytucjonalnej pieczy zastępczej to:
Rodziców nie posiada w ogóle (zmarli) nie więcej niż 5% podopiecznych.
Tak... Większość dzieci w domach dziecka i innych formach opieki
zastępczej w Polsce ma gdzieś rodziców oraz bliższą lub dalszą rodzinę.
To sieroty społeczne. Dzieci, które zostały porzucone przez
własne rodziny lub zostały odebrane rodzinie ponieważ rodziny ich
pochodzenia nie zapewniały im podstawowych norm bytowych lub same
stanowiły źródło zagrożenia dla zdrowia i życia dziecka.
***
Nie wiem jak Wam, a le mnie parę razy przytrafiło się usłyszeć pytanie:
"Czy rodzice Twoich dzieci umarli?"
Na razie odpowiadam, że czuję się dobrze i nie zamierzam w najbliższym czasie przenosić się do "lepszego świata".
Nieźle powiedziane :)
OdpowiedzUsuń