Gdy matka tuli w ramionach dziecko swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom...
(GoldenLife)
- Kiedy się dowiedziałam, że jesteś, że twoje serce już bije byłam szczęśliwa.
- Kiedy pewnego dnia lekarz powiedział, że jestem młoda, że następna ciąża będzie mocniejsza i że lepiej... Wtedy myślałam, że umrę. Nie wiedziałam co robić. Potrafiłam tylko płakać.
- Ale twój tata był wtedy cały czas ze mną. Poszedł pogadać z lekarzem i ten lekarz później już nic takiego nie mówił. Wytrwaliśmy... Choć cały czas czułam strach.
- Urodziłeś się z problemami ale jesteś. Żyjesz...
To opowieść, którą słyszałem jeszcze jako dziecko od własnej matki.
W sumie nie wiem czy nie wolałbym aby tę historię zachowała dla siebie. Może lepiej by było gdybym o tym nie wiedział. Ale słów wypowiedzianych cofnąć się nie da.
Z perspektywy czasu czuję, że wiedza o tym jest dla mnie ważna jako wkład w formowanie moich postaw już jako dorosłego człowieka.
Ale uważam też, że wiedza o tym, że: życie dziecka zależało (mogło zależeć) od decyzji rodziców nie jest żadnemu dziecku do szczęścia potrzebna.
Znam kilka historii wśród znajomych, gdzie lekarze wręcz namawiali na aborcję, bo dziecko chore, umrze, będzie "upośledzone".. I każde z tych dzieci urodziło się zdrowe, lub też z czasem przy pomocy rodziców i specjalistów wyzdrowiało. Te dzieci żyją, mają się dobrze, i mają cudownych kochających rodziców. Rodziców, którzy pozwolili im żyć.
OdpowiedzUsuńI dla mnie to najpiękniejsze swiadectwo na biało-czarny czy też czarno-biały piątek.
A co do wiedzy o tym.. Hmm.. Pozwolę sobie spojrzeć na to z innej perspektywy. Masz dzięki tej wiedzy świadomość, jak bardzo Twoi rodzice kochali Cię zanim Cię poznali. Nie po to by być im wdzięczni do końca życia, ale by zrozumieć ogrom ich miłości.
@SercePedagoga
UsuńDziękuję za ten komentarz. W miłość rodziców nie wątpiłem i nie wątpię. Czułem ją całym sobą. :)
Teraz próbuję próbuję przekazać te miłość moim córkom. :))
Ale nadal uważam, że dziecko nie powinno zastanawiać się jak czasem blisko przebiega ta cienka czerwona linia, która oddziela życie od śmierci.
Pozdrawiam serdecznie
M
A czasami bywa tak,że dziecko pojawiło się nie do końca planowane,nie do końca oczekiwane.Później pokochane ale...po co mu ta wiedza,że od początku nie było sielanki?
OdpowiedzUsuńPo co matka,w przypływie złości czy...może szczerości powiedziała coś takiego córce?
To są właśnie te słowa,które dzieciom nie są do niczego potrzebne.
Ale rozmawiamy tu o dzieciach urodzonych w rodzinie,która ich wychowuje.A co tak naprawdę potrzebne jest dzieciom z DD?,tego pewnie nikt do końca nie wie.Możemy opierać się na obserwacjach,rozmowach ale...chyba zawsze pozostanie jakaś wątpliwość.
Babcia
@Babcia
UsuńTak. Myśl o rozmowie dotyczącej przeszłości dziecka adoptowanego zawsze będzie w rodzicach budzić jakąś wątpliwość dotyczącą granic tego ile można, ile należy powiedzieć. I czy dziecko już jest gotowe na konfrontację z tą przeszłością.
Ja też nie potrafię tak z całkowitą pewnością powiedzieć, że :wiem jak o tym rozmawiać. Natomiast mam głębokie przeczucie, że w takiej rozmowie nie wolno kłamać.
Pozdr
M
Tak,masz rację.Często na blogach mamy piszą,jak powiedzą dzieciom,że ich biologiczne mamusie ich bardzo kochały i...dlatego zostawiły Cię w szpitalu,żebyśmy my mogli cię znaleźć.Dla kilku latka to pewnie jest prawda możliwa do przełknięcia ale dla nastolatka?
OdpowiedzUsuńZapyta.To poszukajmy tej strasznie mnie kochającej mamy,będzie szczęśliwa, ze ja jestem szczęśliwy.....
I..pudło.Nie jest tak pięknie,usłyszeć słowa/byłeś dla mnie problemem,kłopotem a w ogóle to po co ty mnie szukasz?
Scenariuszy może być wiele.
Kłamać nie ale czy całą prawdę?
Ty masz dzieci,które dużo wiedzą o sobie.Starsza-do informuje małą
Czasami myślę,ze adopcja starszego dziecka ,przynajmniej w tej kwestii ułatwia temat.
Noworodek,niemowlak kusi uczuci-nie mówmy...Po co mówić,co to zmieni itp...I..wszyscy znamy historie o dzieciach,które zbyt późno dowiedziały się prawdy.
Pewnie dlatego szukamy w internecie,czytamy by zminimalizować błędy.
Uniknąć się nie da.
Babcia
@Babcia
UsuńMoje córki wiedzą od początku o swoim pochodzeniu. Młodsza też sporo pamięta. Obie pamiętają Dom Dziecka. Ale pytań: dlaczego, dlaczego my, dlaczego ta, która miała być jedyną... Tych pytań jeszcze nie zadają. Na to jeszcze przyjdzie czas.
Nie chciałbym tu oceniać czy w przypadku dzieci starszych jest łatwiej. Po prostu start jest inny.
Wiem, że nie chciałbym być w sytuacji rodzica, który zataił adopcję a przypadkiem dziecko odkryło prawdę lub ktoś z zewnątrz je uświadomił.
M