Może to pierwsze miesiące po adopcji gdy nasze już "oficjalne" córki nadal mówiły do nas: Ciociu i Wujku uczyniły mnie bardziej wrażliwym na to jak dzieci zwracają się do bliskich im dorosłych. Bo wcześniej... przyznaje, że nie zwracałem na to aż takiej uwagi.
Gdy dziewczyny zaczęły mówić do nas: Mamo, Tato uznałem, że proces adopcji wszedł na właściwą drogę i nasz związek z dziećmi zaczął przybierać realną postać, a nie tylko formalną.
***
I tak już zadowolony z budowanej więzi z naszymi dziećmi nagle odkryłem, że 11-letnia siostrzenica mojej żony zwraca się do swoich cioć i wujków po imieniu. Może wcześniej nie zwrócił bym na to uwagi ale teraz zacząłem odczuwać, że denerwuje mnie to. I może dziecko wyczuwa to moje zdenerwowanie bo do mnie jeszcze powie wujku.
***
Wydaje mi się, że taka imo nadmierna poufałość w relacjach dziecko-dorosły burzy jednak pewien porządek. Nie wiem co "młoda" siostrzenica chce osiągnąć? Może chce być traktowana na równi z dorosłymi? Ale ja nie chcę by moje córki brały taki przykład.
A ja niejednokrotnie spotykam się z tym, że to właśnie na prośbę dorosłych dzieci zwracają się do nich po imieniu. Znam babcię, która czuła się zbyt młodo, by słyszeć jak wnuczek tak się do niej zwraca i znam ciocię, która w sumie nie wiem co chciała osiągnąć tym, że siostrzenica zwracała się do niej per Ela. Dorośli myśląc o sobie zapominają, że takim zachowaniem poniekąd burzą pracę rodziców nad tym kto jest kim w rodzinie. Mama to mama a nie jakaś tam Barbara. Basią niech zostanie koleżanka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Izzy
@izzy
UsuńDzięki za komentarz...
Tak to odczuwam, że to celebrowanie kto jest kim w rodzinie pomaga naszym dzieciom oswoić się z nowym dla nich światem i odnaleźć w nim swoje miejsce. A to łamanie zasad tylko przeszkadza.
Pozdr
M
Jestem po imieniu z moją chrzestną, od kiedy skończyłam 16 lat. Na początku było to dla mnie dziwne, ale faktycznie ona jest osobą tak młodą duchem, że "ciocia" kompletnie do niej nie pasuje. Pewnie Księżniczce też każe się do siebie zwracać po imieniu. Uważam to jednak za wyjątek potwierdzający regułę, bo pozostałych członków rodziny tytułuję "normalnie". Zgadzam się, że w przypadku dzieci adoptowanych ta nomenklatura jest szczególnie ważna, wręcz niezbędna w budowaniu szerszych więzi.
OdpowiedzUsuńU nas dylemat jest inny: do których naszych znajomych Księżniczka ma mówić "ciociu/wujku", a do których "proszę pani/pana"? Gdybyśmy chcieli sztywno trzymać się pokrewieństwa, to mała nie miałaby żadnej cioci i żadnego wujka. Smutno trochę...
@Lady Makbet
UsuńMasz całkowitą rację, że w tym ciociowaniu i wujkowaniu nie da się trzymać ścisłych reguł i określenia te zachowywać wyłącznie dla rodziny sensu stricto.
U nas też wszystkie sąsiadki i przyjaciółki rodziny stały się ciociami, a ich mężowie to wujkowie. Nie da sie ukryć, ze dzieciom to odpowiada... A i znajomi, sąsiedzi, przyjaciele się nie bronią.
Problem z siostrzenicą próbującą mówić dorosłym po imieniu jest w tym, że jest właściwie rówieśnicą mojej starszej córy. To jednak powoduje pewien dysonans...
O tym jak ważne jest to jak dzieci do dorosłych rozmawiałem też z pracownicami DD, w którym mieszkały dziewczyny. Tam ściśle pilnowano form Pani/Pan w stosunku do wychowawców bo już nawet ciocia/wujek jest zarezerwowane dla kogoś naprawdę bliskiego.
Pozdr
M
Wydaje mi się, że nie ma nic złego w sytuacji jaką opisała Lady Makbet - przecież, gdy taka 16-letnia osoba zostaje chrzestną, to ona nie czuje się absolutnie żadną ciocią. I to jest ok. W przyszłości przecież zostaną przyjaciółkami, różnica wieku zatrze się. Nie rozumiem natomiast dlaczego rodzice mają problem z tym, żeby dziecko zwracało się do nich mamo/tato czy do dziadków babciu/dziadku. Przecież to takie zaszczytne role, że powinniśmy być z tego dumni!
OdpowiedzUsuńKiedy wysyłaliśmy dzieci do żłobka, okazało się, że na wszystkie panie mówi się "ciociu" Powiem szczerze, że nie spodobało mi się to na początku. Potem jednak zmieniłam zdanie, bo to właśnie dzięki temu, dzieci otworzyły się na bądź co bądź obce osoby i poczuły się bezpiecznie. W zasadzie bez ustalania, dziewczynki same nazywają bliższe nam osoby ciocią/wujkiem.
Moja rodzina jest tak mała, że mamy również problem z trzymaniem się pokrewieństwa. Też smutno...
@izzy
UsuńJak napisałem Lady M nie da się sprawy zgeneralizować bo zawsze znajdzie się jakiś słuszny wyjątek. Po porostu w przypadku moich córeczek, które zostały przysposobione w starszym wieku jest to temat bardziej drażliwy.
Pozdr
M