Nie pytajcie się o przepis... był na opakowaniu z FIXem do potraw chińskich.
Jedyne co tu znałem tak sam z siebie to jak przygotować ryż, tak by nie powstała kleista maź.
***
Ryż nie w woreczkach ale luzem. Najpierw przepłukany w kubeczku tak by pozbyć się ryżowego pyłu i "plew". Przepłukany ryż wrzucam do gotującej się już osolonej wody. (1 miara ryżu na 2 miary wody).
Ryż zostawiam na wolnym ogniu (garnek stoi na płytce) i tak aż woda gdzieś zniknie.
Potem zakręcam gaz i ryż sam dochodzi do właściwego stanu pod przykryciem ale już bez grzania.
***
Z kurczakiem postępuję wg instrukcji z torebki FIXu.
450 g piersi (filet) z kuraka ciacham dużym nożem na paski lub kostkę wg uznania. Nożem operuję całkiem sprawnie.
Na patelni podgrzewam cienką warstwę oliwy.
Wrzucam na rozgrzaną oliwę pokrojone mięso i lekko podsmażam. Na to trochę soli i pieprzu. Delikatnie, nie wiadrami jak u "restauratorów" na Rynku w Krakowie i jak pewna Pani od Kuchennych Rewolucji.
W międzyczasie (tak zwanym) staram się dokładnie rozmieszać FIX z torebki w 300 ml zimnej wody. Nie mam talentu i wyczucia więc te 300 ml odmierzam z dokładnością niemal aptekarską.
FIX rozprowadzony tak by nie było grudek wlewam na patelnię z podsmażonym mięsem. I niech się chwile podgotuje.
Chwilo trwaj jakieś 10 minut.
Sprawdzam smak i coś z przypraw jeszcze dodaję. Każdy ma swój smak i niech nim się kieruje.
Wyciągam mieszankę warzyw. Taki gotowy mrożony produkt ze sklepu wielkopowierzchniowego. W nazwie ma, że do dań chińskich.
Mam nadzieję, że chińscy kucharze tego czytać nie będą.
Mieszanka warzyw wg przepisu powinna być podsmażona na oddzielnej patelni, ale ja idę jednak tym razem na żywioł i wrzucam ją jak leci do bulgoczącego mięsa z FIXem.
I tak duszę kolejne 10-15 minut. (To widać na zdjęciu powyżej)
Sprawdzam organoleptycznie, doprawiam i... po chwili uznaję za gotowe.
Ryż w tym czasie osiągnął stan, który mogę uznać za satysfakcjonujący. Ziarna się nie rozpadły i nie powstało coś w rodzaju ryżowego puree. Ale jest na tyle spoisty, że można użyć widelca. Pałeczkami jeszcze nie próbowałem.
Danie gotowe na czas i podane rodzinie.
Podobno smakowało.
Ale numer, Dziubas czasem robi dokładnie takie samo danie :)
OdpowiedzUsuń@Dziubasowa
UsuńTakie samo, czy tak samo?
Może to po prostu męskie danie typu: Eintopf :)
pozdr
M
Czasem zamiast kurczaka wrzucał schab - uważam, że kurczak jest lepszy :)
UsuńPrzyjmij challenge na zupę gulaszową! Dałbyś radę! :) Jak będziesz chciał to podam przepis :)
@Dziubasowa
UsuńPrzepis wrzuć bo na pewno się przyda.
Wyzwanie kuszące.
Kroisz: mięso na gulasz z szynki (drobniej niż dają w opakowaniu), cebulkę, dwie czerwone papryki (a jak nie to jedną czerwoną a drugą np żółtą żeby zaszaleć), wrzucasz połowę puszki kukurydzy i jednego średniego ziemniaka pokrojonego w drobną kostkę. Podsmażasz cebulkę, wrzucasz do gara. Podsmażasz mięso (wcześniej możesz je doprawić solą, pierzem, papryką ostrą i łagodną, odrobiną rozmarynu i szczyptą cynamonu) ale tak żeby je konkretnie "przyjarać" ;) i też wrzucasz do gara z resztą rzeczy - już nie wymagających podsmażenia. Dusisz wszystko pod przykryciem pół godzinki, dorzucasz kilka łyżek koncentratu pomidorowego i gotowe :)
Usuń@Dziubasowa
UsuńCiekawy przepis. Muszę wypróbować.
Tylko coś mnie kusi by koncentrat zastąpić pomidorami z puszki po przejściu przez malakser
Jak wykonam to napiszę raport z kucharzenia oraz opiszę reakcję rodziny.
Pozdr
M
Dobry pomysł!
UsuńCzekam na raport w takim razie :)
Ja nawet do takich fixów potrzebuję przepisu. Ostatnio mąż się załamał, jak nawet odgrzanie gotowego obiadku od mamci mi nie wyszło :)
OdpowiedzUsuń@tygrysimy
UsuńUmiejętność wykonania zadania zgodnie z podaną instrukcją też jest sukcesem. I tego się będę trzymał...
A co do obiadków od mamci. To chyba wolę instrukcje z FIXa.
Pozdr
M
Brawo! To już czwarty stopień zaawansowania! Pierwszy: Facet umie ugotować... wodę. Drugi: Facet umie zrobić jajecznicę, ale ją przypalić. Trzeci stopień: Facet umie zrobić jajecznicę i jej nie przypalić. Czwarty stopień zaawansowania: Postępuje zgodnie z instrukcją na opakowaniu i efekt końcowy przypomina obrazek na torebce. Jeśli do tego potrawa jest zjadliwa, to możesz starać się o kolejny poziom ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :))
@izzy
UsuńMam świadomość, że jeszcze wiele brakuje mi do ideału.
Ale lubię się uczyć, a w ideałach najbardziej lubię dążenie do nich.
Perfekcjonistów traktuję tak samo jak tych co to nie mają dystansu do siebie i nie potrafią śmiać się ze swoich własnych niedoskonałości.
Pozdr
M
Izzy, jesteś genialna :)
UsuńOj tam, kucharzem chyba nie chcesz zostać, ważne by nie umrzeć z głodu. Mój mąż powtarza, że w szafce znajdzie się zawsze coś co można ugotować ;) Dlatego ja Cię oceniam na 4 poziom, bo większość facetów umie tylko jajecznicę (choć mój mówi, że ja robię najlepszą, pewnie dlatego, że jemu się nie chce, za to on robi naleśniki bo umie podrzucać ;) Jak widziałeś u mnie na blogu, ja lubię mieć dystans do siebie, zwłaszcza jak mam świadomość, że czegoś nie umiem. Sam widziałeś tę bombkę ;) Dziś powtórka z rozrywki - trzymaj kciuki :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w kulinarnych podbojach, szczerze kibicuję. Naprawdę!
Pozdrowionka
O, widzę nowy dział na blogu!
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że nie mogę dodać zdjęcia w komentarzu. Uczyłam się gotowania z "Książki kucharskiej Kubusia Puchatka", którą dostałam od babci na 7. albo 8. urodziny i chciałam zapytać, czy opracowujesz drugą część ;)
"Książka kucharska Hephalumpa" - brzmiałoby dumnie!
Zdjęcia nie mogę, ale link owszem. O tym mówiłam:
Usuńhttps://simg.chomikuj.pl/7fa18b9d04f14e36529ec723142c01ebb0b8e7d6?url=http%3A%2F%2Fwww.abload.de%2Fimg%2Fkpv3dw8.jpg
@LM
UsuńNa pisanie książki kucharskiej raczej się nie porwę.
Hephalumpy są po to by pokazać, że pewne rzeczy wydają się straszne tylko do momentu aż się je pozna.
Tym bardziej nadają się na przewodników po książce kucharskiej ;)
Usuń