Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Blog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Blog. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 kwietnia 2022

Czy mogę przygarnąć sieroty z Ukrainy?

 Po agresji rosyjskiej na Ukrainę do Polski trafiło kilka tysięcy (dokładnej liczby niestety nie znam) dzieci z ukraińskich domów dziecka (placówek opiekuńczo-wychowawczych). Dzieci pokrzywdzonych nie tylko przez toczące się aktualnie działania wojenne.

Ta szybka akcja ewakuacji podopiecznych domów dziecka z terenów zagrożonych bardzo dobrze świadczy o szczerym zaangażowaniu oraz sprawności działania w sytuacji kryzysowej podmiotów odpowiedzialnych z los tych dzieci. Dobrze, że władze Ukrainy oraz Polski w tej sprawie były zgodne i działały bardzo szybko.

Ale wojna trwa i pobyt dzieci z ukraińskich sierocińców w Polsce najprawdopodobniej będzie się przedłużał.

Budzi to też reakcje społeczne.

W sieci pojawiła się petycja, której autorka (autorzy??) zwracają się do polskich władz z prośbą o poczynienie starań o umożliwienie polskim rodzinom rozpoczęcia prawnych starań o przysposobienie (adopcję) dzieci ewakuowanych do naszego kraju z Ukrainy.


Oto treść wspomnianej petycji:

Zwracamy się do Polskiego Rządu za pośrednictwem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej o nawiązanie kontaktu z odpowiednimi instytucjami na Ukrainie i opracowanie wszelkich procedur w celu umożliwienia adopcji ukraińskich sierot przez rodziny w Polsce.

W Polsce jest wiele osób, które uzyskały kwalifikację ośrodków adopcyjnych, a mimo to od lat oczekują na adopcję dzieci. Do tej pory na zapytania o możliwość adopcji zagranicznej, np. z Ukrainy, oczekujące osoby dowiadywały się, że nie jest to możliwe. Wiemy, że już teraz do Polski zostały ewakuowane dzieci z sierocińców z objętej wojną Ukrainy. Zapewne znaczna część tych dzieci mogłaby znaleźć w Polsce kochające rodziny.

Julia Wilczyńska, radna dzielnicy Grzegórzki w Krakowie


Link do petycji: https://www.petycjeonline.com/otworzmy_adopcje_sierot


Niestety odpowiedź na taką petycję właściwie może być tylko jedna:

Aktualnie nie ma takiej możliwości.

Cóż... Dzieci ewakuowane z Ukrainy mają w Polsce status uchodźców. Polskie sądy rodzinne nie mogą decydować o zmianie sytuacji prawnej tych dzieci i ich ewentualnej adopcji (przysposobieniu) przez polskie rodziny.

Petycję w tej sprawie właściwie też należałoby pisać raczej do władz w Kijowie niż w Warszawie... Ale powiedzmy sobie szczerze... 

W obecnych warunkach wysyłanie takiej petycji to pisanie na Berdyczów.

Władze Ukrainy mają w tym czasie naprawdę wiele spraw na głowie. Dobrze, że dzięki współpracy Polski i Ukrainy udało się zapewnić bezpieczne schronienie dla ukraińskich sierot.

Co dalej?...

Tu niestety musimy zaczekać do czasu ustania działań wojennych. I miejmy nadzieję, że będzie to z podpisaniem trwałego pokoju gwarantującego stabilizację w całym regionie.

Dopiero wtedy będzie można rozmawiać o tym jak można w szerszy sposób pomóc sierotom z Ukrainy.

Ale tylko na zasadzie poszanowania prawa oraz umów międzypaństwowych. A jak na razie takich umów między Polską i Ukrainą nie ma. 

czwartek, 17 lutego 2022

OMG... Mój rachunek za gaz wzrósł o 100%

Atmosfera paniki przed skutkami inflacji oraz powszechnej drożyny rozsiewana w "niezależnych" mediach mnie też chyba zaczęła się udzielać.

Muszę przyznać, że na nowy rachunek za gaz oczekiwałem z pewnym niepokojem. Zwłaszcza po serii doniesień o kilkukrotnie wyższych rachunkach w ramach "Polskiego Ładu".

Ale "niezależnym" wszystko z d...ą lub "Polskim Ładem" się kojarzy.

Przejdźmy zatem do omówienia moich rachunków za gaz.


Gazu używam do ogrzewania domu jednorodzinnego (około 140 m2 pow użyt., nowy, ocieplony), podgrzewania wody do celów wiadomych oraz gotowania w stopniu nie wymagającym ukończenia WSzGnG.

Z odczytów licznika wynika, że w ciągu roku do ww celów zużywam około 1000 m3 gazu ziemnego z sieci i dystrybucji PGNiG.

I wg PGNiG moje zużycie gazu jest na tyle małe, że z automatu ustawili mi taryfę W-2.1.

Co to oznacza?...

Ano dostaję fakturę (rachunek) za gaz 1 raz w roku (rozliczenie + prognoza).

Z rachunku, który własnie otrzymałem wynika, że w tym cyklu rozliczeniowym mam do zapłaty:

- 1000 zł (jeden tysiąc złotych polskich) z rozliczenia po odczycie

- oraz 2800 podzielone na 5 wpłat (rat?) w ciągu tego roku.

Tak w roku 2022 na konto PGNiG mam przelać łącznie ~3800 zł.

Ta kwota podzielona przez 12 sugeruje, że gdyby rozłożyć to równo na cały rok to miesięcznie miałbym do zapłaty około 317 zł.

W porównaniu do poprzedniego roku jest to wzrost opłat dokładnie o 100% przy niemal identycznym zużyci gazu. 


Sami oceńcie czy to dużo, masakryczne dużo, czy jeszcze mieści się w granicach "do przyjęcia".


Cóż... Jednak wbrew pesymistom nie wielokrotnie ale jednak moje rachunki wzrosły znacznie.

I jakoś nie pociesza mnie to, że wielu znajomych miało rachunki wyższe od tych moich obecnych jeszcze przed ostatnimi podwyżkami.

Może zatem powinienem bardzie przyjrzeć się umowie i taryfie wg jakiej jest rozliczane moje zużycie gazu?

czwartek, 3 lutego 2022

Szkoła "powszechna" czy szkoła "specjalna"?

 W szkole, w której uczy moja żona, na 700 uczniów jest 100 z orzeczeniami.

I nie mówię tu o jakiś dys-, z których to zwyczajowo żartowało się, że orzeczenie przykrywa zwykłe lenistwo lub brak zdolności.

Sporo z tych orzeczeń dotyczy naprawdę poważnych problemów potwierdzonych diagnozą nie tylko z poradni pedagogiczno-psychologicznej, ale i lekarza psychiatry.

I nie jest to szkoła specjalna... Nie jest to też szkoła integracyjna...

Jest to jak najbardziej szkoła powszechna... Czyli dla każdego.

Nie wiem jak w innych szkołach ale pewnie nie jest to sytuacja wyjątkowa, że coraz więcej młodych ludzi w wieku szkolnym boryka się z problemami dotyczącymi ich zdrowia psychicznego.

Tylko czy taka szkoła może funkcjonować "normalnie"?

Bo nauczycielom dowala się tylko pracę w postaci konieczności dostosowania sposobów prowadzenia lekcji tak, by uwzględniały deficyty oraz ważne potrzeby uczniów z orzeczeniami. Dowala się robotę, z której i tak właściwie niewiele wynika. 

A wynika niewiele, ponieważ i tak nie ma szans na bardziej indywidualne podejście do ucznia z problemami. Nie w klasie, w której upchnięto prawie 40 młodych ludzi, z których ostatnio właściwie każdy ma jakieś braki.

Może warto mieć to też na uwadze, gdy zacznie się wyrażać poglądy o poziomie nauczania w polskich szkołach?

wtorek, 1 lutego 2022

Po co nam taki "powszechny" system oświaty?

 Przeczytałem w bardzo "mundrej" gazecie, że korepetycje dziś to konieczność. Że bez korepetycji samo uczęszczanie na zajęcia, a nawet ukończenie jakiejś szkoły średniej nic młodemu człowiekowi nie daje.

I przy okazji dowiedziałem się, że prawdopodobnie co drugi uczeń z systemu "powszechnej" oświaty aby mieć jakieś wyniki wymaga dodatkowych korepetycji. 

Albo z poziomem tych szkół jest imo coś nie tak... Albo z poziomem tych uczniów. Bo mnie się to w głowie nie mieści, że aż tylu potrzebuje korków tylko po to by jakoś zaliczać kolejne stopnie w edukacyjnej drabince. 

Dowiedziałem się też (z tej gazety), że ceny za korepetycje idą w górę i coraz trudniej o dobrego korepetytora.

Cóż... Nie dziwi mnie to. Wg tej samej gazety za tych rządów wszystkie ceny szybują w górę. Jak widać usługi korepetytorskie nie są wyjątkiem.

Tylko przy tym biadoleniu na temat cen tych usług "mundra" gazeta pomija fakt, że odpłatne udzielanie korepetycji przez nauczycieli własnym uczniom jest po prostu niedopuszczenie. Że jest to system na skraju jawnej patologii...

Bo o to ilu "korepetytorów" zgłasza i rejestruje swoje usługi jako formę działalności nawet nie śmiem zapytać.

Ale że anglista lub germanista bez podatku wyciąga wielokrotnie więcej niż ze szkolnego etatu to słyszałem z niejednego źródła.

Ale tą część szarej strefy organa kontroli skarbowej najwyraźniej nadal omijają szerokim łukiem.


Zatem zadaję pytanie:

Po co nam taki system "powszechnej" i niby nieodpłatnej oświaty?

Bo ani on powszechny ani nieodpłatny skoro rzetelna wiedza i nauka jest tylko dla uprzywilejowanych i tych, których stać na wykupienie dodatkowych lekcji poza systemem. 

niedziela, 23 stycznia 2022

Znów jestem dziabnięty. Przedawkowałem?

Dziś dałem się namówić swojej żonie i razem udaliśmy się po trzecią dawkę (tzw przypominającą) szczepionki przeciw Covid-19.

Cóż... Jak już wcześniej pisałem (w poprzednich notkach na ten temat) to na własnej skórze przekonałem się, że szczepionka nie gwarantuje mi, ani komukolwiek, że nie zachoruję. Ale nadal pozwala mieć nadzieję, że dzięki szczepieniom przechodzi się te chorobę w sposób znośny dla organizmu.

Możecie mieć oczywiście inne zdanie ale... Z tej możliwości w sumie niewiele wynika. Uparte nieszczepienie się to taki sam eksperyment na własnym zdrowiu jak nieleczenie. Bo w końcu nigdy tak do końca nie wiadomo co w tych pigułkach i innych medykamentach jest, a firmy farmaceutyczne piszą o tym tylko bardzo drobnym drukiem w ulotkach.

Cóż... Taka jest prawda, że to czym nas leczą musimy przyjmować na wiarę... Tak w oparciu o zaufanie do lekarza, który nas leczy.

I tak na wiarę dałem się dziś zaszczepić preparatem firmy Pfizer. Mimo, że dwie pierwsze dawki jakie otrzymałem to była Astra Zeneca.

Tak ktoś to urządził i podobno tak ma być.

Do wyboru miałem tylko szczepionki Pfizer i Moderna. I jakoś musiałem uwierzyć, że taka zmiana mi nie zaszkodzi.

A Wy jak myślicie?

Przedawkowałem?

środa, 15 grudnia 2021

Usługi elektroniczne. Tak dziecko może nabić rachunek za telefon

 Ostatnio jestem coraz bardziej przekonany o tym, że smartfony szkodzą dzieciom. Są wręcz jak używki... i to te ciężkie, z gatunku uzależniających.

Niestety mogą to być też drogie używki... Bo dziecko już uzależnione nie będzie miało umiaru w czerpaniu przyjemności z korzystania ze smartfona.

Cóż... A już ofiarowanie dziecku telefonu z abonamentem to kuszenie losu.

Ostatnio na moim rachunku (kilka aktywnych numerów telefonicznych) zaczęły pojawiać się opłaty za usługi elektroniczne.

Ponieważ sam nic nie zlecałem to zacząłem sprawdzać komu się takie coś przytrafiło.

No i okazało się, że to moja starsza córka uległa jakieś aplikacji (chyba gra) i coś tam kliknęła na ekranie smartfona.

Tak więc jeśli na waszym rachunku pojawi się coś takiego:


To znaczy, że ktoś mniej lub bardziej świadomie korzysta z płatnych opcji gier lub aplikacji zainstalowanych w smartfonie.

Jedna taka to niby nie problem... Ale kilka, kilkanaście i to uruchomionych jako usługa cykliczna może znacząco wpłynąć na wysokość rachunku za telefon.

Cóż... W opcjach domyślnych np. Orange (mój operator) nie za bardzo chroni mniej świadomych użytkowników.

Blokadę takich usług lepiej włączyć. I trzeba zrobić to samemu. Bo operator jest jakby to powiedzieć częścią tego interesu. A usługa Zamów z Orange jest komercyjna i operator swoje z tego ma.

Tak wiec w opcjach konta dla telefonu dziecka  warto włączyć blokadę usług elektronicznych:


Bo usunięcie już włączonego i cyklicznie powtarzającego się obciążenia wynikającego z uruchomionej za pomocą usług elektronicznych subskrypcji jest trudniejsze.

piątek, 26 listopada 2021

Jestem zaszczepionym ozdrowieńcem

Dziś kończy się izolacja jaką nałożył na mnie system po pozytywnym wyniku testu na obecność materiału genetycznego wirusa wywołującego COVID-19 w moich drogach oddechowych.

Dzwonię do lekarza aby potwierdzić koniec izolacji. Tak... Działam kierowany instrukcją z sms od Ministerstwa Zdrowia.

Lekarz pyta się o objawy, a ja go informuję, że od kilku dni czuję się świetnie i nie mam żadnych objawów (gorączka, dreszcze, kaszel). Jedyne na co mogę narzekać to nadal przytępiony smak i węch.

Lekarz potwierdza koniec izolacji i mówi, że jestem tzw ozdrowieńcem.

Ale to wiem tylko od lekarza.

Nie potwierdzę tego np. na Internetowym Koncie Pacjenta. Nie uzyskam na IKP certyfikatu ozdrowieńca. System twierdzi, że mam ważny paszport covidowy uzyskany po drugim szczepieniu i nie mogę być jednocześnie "zaszczepieńcem" i "ozdrowieńcem".

Jak chcę certyfikat to ma go sobie sam załatwić u lekarza lub w punkcie szczepień... 

W sumie to mi to bakłażanem zwisa bo paszportu covidowego nikt ode mnie nie wymagał, a moc tych certyfikatów imo jest właściwie żadna.

Zaszczepieni też chorują...

Mnie wystarczy ulga wynikająca z tego, że zarazę przeszedłem łagodnie, bez powikłań i konieczności hospitalizacji.

Z antyszczepionkowcami dyskutować nie będę. Im niech wystarczy to, że byłem chory mimo zaszczepienia. 

piątek, 19 listopada 2021

Dlaczego szczepionka nie uchroniła mnie przed zachorowaniem na COVID-19?

W zasadzie od początku powinienem mieć świadomość, że fakt zaszczepienia nie daje 100% ochrony. Ale może naiwnie, może bezpodstawnie, jednak miałem taką nadzieję, że to mnie naprawdę zabezpieczy.

Cóż... Jednak aby być uczciwym muszę się przyznać, że w dotychczasowych kalkulacjach jednak nie uwzględniłem tu czynnika ludzkiego.

Otóż nie wziąłem pod uwagę, że jednak mam w domu nastoletnią córkę, która ma silne przekonanie, że młodość gwarantuje niezniszczalność, a koledzy i internet to najlepsze źródło wiedzy na temat tego czy warto się szczepić.

No więc moja córa ma poglądy na temat szczepień podobne do grasujących tu sympatyków Konfy. Równie "logiczne" i tak samo nie podlegające dyskusji.

Cóż... Upartego w swych teoriach nastolatka i/lub Konfederaty nikt i nic nie przekona nawet do próby wyjścia poza ustalony z kolegami schemat myślenia i plan działania.

Ale mam nadzieję, że moja córa z wiekiem jednak nabierze innych cech. 

Co do posłów i sympatyków Konfy nie mam już takich złudzeń. 


A wracając do tematu notki...

Jak moja córa złapała w szkole tego COVIDa i przywlekła go do rodzinnego domu to... żadna szczepionka pozostałym domownikom pomóc już nie mogła. 

Tak jak Linia Maginota nie obroniła Francji w 1940 r przed agresją niemiecką.

Wirus dostał w prezencie kuriera, który sam wniósł zarazę omijając wszelkie zabezpieczenia.

czwartek, 18 listopada 2021

Dlaczego w IKP nie ma informacji o kwarantannie/izolacji?

 Na tak zadane pytanie administratorzy serwisu Internetowe Konto Pacjenta (IKP)mają prostą odpowiedź:

"Informacja o kwarantannie nie pojawiła się w IKP, ponieważ laboratorium nie wpisało jeszcze wyniku do systemu IT. Zostań w domu, jeśli zostałeś poinformowany o skierowaniu na kwarantannę."

Ale czy jest to odpowiedź pełna i rzeczowa?

Bo jakoś na PUE ZUS informacje o kwarantannie/izolacji pojawiają się bez opóźnień. 

Lokalny sanepid też bardzo szybko dostaje informacje o wyniku testu za pośrednictwem "systemów IT".


Dlatego mam przeczucie, że podawana przez administratorów serwisu IKP odpowiedź jest dla osób, które nie korzystają np. z ZUS PUE i nie słuchają tego o czym mówi konsultant/konsultantka z sanepidu.

A prawdziwa przyczyna jest taka jak i przypadku informacji o zwolnieniu lekarskim. Te też w serwisie IKP pojawiają się czasem ze znacznym opóźnieniem.

Coś czuję, że w tej sprawie poszczególne elementy "systemów IT" nie współpracują ze sobą, a PUE ZUS ma priorytet względem IKP. 


Ale podano wytłumaczenie, którego użytkownik serwisu IKP nie jest w stanie sprawdzić. Więc musi je przyjąć i już...



środa, 17 listopada 2021

Czekając na wynik testu na obecność COVID-19

 Cóż... Czekając na wynik wspomnianego w tytule notki testu muszę niestety potwierdzić, że:

- Tę zarazę nadal można otrzymać jako niechciany prezent.

- Fakt zaszczepienia (pełnego) nie zapewnia 100% ochrony przed otrzymaniem takiego niechcianego prezentu.

Tak wiec mimo, że mam przyjęte obie dawki szczepionki przeciw COVID-19 to wczoraj zdecydowałem się na wykonanie testu sprawdzającego czy i ja nie jestem jednak chory.

Dlaczego?

Od kilku dni obie moje córki są na kwarantannie bo szkoła, do której uczęszczają okazała się być wylęgarnią COVID-19. Chorują uczniowie i nauczyciele.

Ale to jeszcze nie jest formalnie powodem do wykonania testu przez osobę zaszczepioną. Tak... zaszczepieni nie są kierowani z automatu na kwarantanne i/lub test sprawdzający.

Niestety po kilku dniach u starszej z córek pojawiły się objawy... Gorączka, łamanie w kościach, ból mięśni etc. 

Dwa dni później podobne objawy u żony.

Co gorsze... Żona wykonała test i wyszedł jej wynik pozytywny.

Tak wiec teraz moja małżonka jest w izolacji domowej.

Cóż... Nie mam jakiś (imo) szczególnych objawów (wieczorami temp. do 37 stopni z groszami i ból głowy) ale to już podobno wystarczy.

Tak wiec nie czekając postanowiłem wczoraj wieczorem sam skierować się na test za pośrednictwem formularza internetowego.

Formalnie nie jestem na kwarantannie ale sam z własnej woli siedzę w domu i czekam na wynik testu.


Podsumowując

Prewencyjne zamykanie szkół jednak miało jakiś sens. Dzieci nie da się opanować. Niestety część kadry pedagogicznej też jest jak dzieci. Do mnie od wczoraj wydzwania sanepid z pytaniami czy kontaktowałem się osobą taką a taką, czy byłem na zebraniu szkolnym w dniu... 

Tak dyrekcja szkoły wpadła na fantastyczny pomysł, że zebrania z rodzicami, które spokojnie mogły odbyć się online, będą zorganizowanie w tradycyjnej formie.


Paniom z powiatowego sanepidu naprawdę współczuję. Mają teraz dużo pracy, a nikt nie upomni się o ich uposażenia. A z tego co wiem to o zarobkach na poziomie tych jakie mają nauczyciele to mogą tylko pomarzyć. 


Aktualizacja

Po 24 godzinach od wykonania otrzymałem wynik testu. 

Pozytywny

czwartek, 21 października 2021

Czas na i dla dzieci - wartość większa od pieniędzy

 Mitologia tzw "świadomego rodzicielstwa" mówi nam, że decyzję o poczęciu i narodzeniu dziecka trzeba podjąć we właściwym czasie. W czasie, w którym dorosły człowiek jest już gotowy na to by opiekować się dzieckiem.

Jest to mit bo... Bo ważniejsze od samej decyzji tak naprawdę jest to czy ten czas w ogóle się ma. 

Czy ma się czas dla dziecka i jego potrzeb? A będzie ono wymagało od rodziców dużej zdolności do znajdowania czasu, który będzie przeznaczony na zapewnienie dziecku właściwego rozwoju.

Dziecko może pojawić się w naszym życiu całkiem przypadkowo, bez czasu poświęconego na jego "planowanie"... Ważniejsze jest to aby potem był czas na jego wychowanie.

A z tym czasem i zdolnością rodziców do poświęcania swego czasu dla dzieci jest imo coraz gorzej.

Tak Program Rodzina 500 Plus dał jakiś zastrzyk finansowy, sporo rodzin wyciągnął z nędzy.

Ale program ten nie wpłynął jakoś znacząco na dzietność w naszym kraju. Nie wpłynął, bo nie mógł wpłynąć. Do decyzji o podjęciu się roli rodzica trzeba innej inspiracji niż możliwość uzyskania "świadczenia wychowawczego". Bo za żadne pieniądze nie kupimy sobie czasu jaki trzeba poświęcić na wychowanie dziecka.

A ten czas nadal nam się odbiera...

Bo ile czasu dla dziecka może poświęcić kobieta, która kończy pracę późnym wieczorem? Rano odstawi dzieciaka do szkoły, a po południu kto się nim zajmie? 

Ile czasu dla dziecka ma ojciec wiecznie w delegacji?... Taki wracający do domu tylko po to aby przeprać swoje rzeczy.

No ale przecież podobno wszyscy chcemy aby markety były pootwierane nawet do północy. Bo czas na zakupy jest najważniejszy. Może nawet ważniejszy niż czas jaki powinniśmy poświęcić sobie, małżonkowi, dziecku?

Może dlatego nadal mamy problem z tym aby uznać niedzielę za dzień, który poświęcamy sprawom ważniejszym niż zakupy, zarabianie pieniędzy i robienie większych lub mniejszych biznesów?

Tak... Niedziela jako dzień (czas) przeznaczony np. dla rodziny jest wartością większą niż jakiekolwiek pieniądze jakie można by w tym dniu zarobić.

Dlatego jeśli naprawdę chcemy ułatwić ludziom decyzje o świadomym rodzicielstwie (taką prawdziwą a nie mit) to mówmy nie tylko o pieniądzach. Oddajmy ludziom czas na rodzinę i dzieci. 

Oddajmy czas na realizację naturalnej potrzeby... Bo większość z nas chce mieć rodzinę i dzieci.

czwartek, 5 sierpnia 2021

Narodowy Spis Powszechny i pytania o adopcję

 

Dziś wpadłem na pomysł aby wypełnić samodzielnie ankietę Narodowego Spisu Powszechnego za pośrednictwem serwisu https://spis.gov.pl/.

Z tym samodzielnym wypełnianiem to jednak jest trochę nie tak... Bo jeśli podamy w formularzy inne osoby jako zamieszkujące razem z nami w jednym gospodarstwie to tak naprawdę one też już biorą udział w spisie.

Tak więc ostatecznie ankietę spisową wypełniałem razem z żoną i przy współudziale dzieci. Bo one też zostały spisane.

I tu były potrzebne dane wszystkich tych osób. A w szczególności nr pesel.

I mówiąc szczerze to każda osoba podana jako członek najbliższej rodziny powinna w miarę samodzielnie wypełnić swoją część ankiety.

I rzeczywiście później nie muszą już wypełniać oddzielnych ankiet.


Natomiast wyjaśniło mi się jak to jest z pytaniami o adopcję (przysposobienie) dziecka, które jakoby miały się pojawiać w formularzu spisowym. 

Otóż jest tam też formularz, w którym należy określić wzajemne relacje rodzinne osób wskazanych w ankiecie jako zamieszkujące razem ze sobą.

Tylko, że sformułowania tam użyte mogą moim zdaniem wprowadzać w błąd.


Bo co to znaczy wskazać rodziców (także adopcyjnych)?

Ale kombinowałem o co w tym chodzi tylko przez chwilę. Bo stwierdziłem, że nie będę podawał nic co różni się od aktualnego stanu prawnego.

Przy dzieciach podałem odpowiednio jako ojca siebie, a jako matkę swoją żonę. Dokładnie tak jak jest w aktach USC.

Przy sobie wskazałem żonę jako małżonkę i... Przy żonie siebie jako męża.

Znajdujące się przy moim nazwisku pola wyboru: [ojciec], [matka] wyłączyły się same. System ustalił, że mieszkam we wspólnym gospodarstwie z żoną oraz dziećmi i najwyraźniej o to chodziło.

Nie było, żadnych szczegółowych pytań o adopcję...

Natomiast w pytaniach o to od kiedy dana osoba zamieszkuje pod wskazanym adresem wyszło, że dzieci pojawiły się później. 


środa, 4 sierpnia 2021

E-samosąd, czyli igrzyska dla cyfrowego motłochu

 Motłoch zawsze potrzebował dwóch rzeczy do poczucia pełni szczęścia: chleba i igrzysk.

Tak było w czasach rzymskich, jest i teraz. Ludzka psychika się nie zmieniła. Zmieniły się tylko sposoby zaspokajania tych podstawowych potrzeb ludzkiego motłochu.

Chleb, czyli tanią wyżerkę zapewniają dziś względnie tanie produkty sprzedawane w marketach typu stonka. To nic, że są w znacznej mierze podłej jakości. Ważne, że są w miarę tanie i stać na ich zakup prawie każdego.

A jak się już człowiek napcha wyhodowaną na sterydach imitacją mięsa w postaci wysoko przetworzonych wyrobów przypominających wyglądem wędliny. Jak już wypije te parę litrów lury z puszek oznaczonych napisem sugerującym, że jest to piwo. Jak już upcha w siebie syntetyczne zakąski...

To wtedy do pełni satysfakcji brakuje mu już tylko dobrej zabawy przy oglądaniu igrzysk.

Ale nie takich jak te na sportowych arenach w Tokio. Sam wysiłek, pot i łzy to za mało.

Tu potrzeba jeszcze zapachu krwi i flaków. Czyli tego co dawniej dawało obserwowanie walk gladiatorów lub widowiska polegającego na rzucaniu chrześcijan lwom na pożarcie.

Cóż... Tak było kiedyś. Dziś w społeczności już uświadomionej w kwestii praw zwierząt takie traktowanie lwów, tygrysów, czy innych drapieżników byłoby uznane za postępowanie nieludzkie, niehumanitarne.

Współczesny motłoch dostał nowe cyfrowe narzędzie dzięki któremu może sam sobie zorganizować komfortowe przeżywanie takich igrzysk. Taką internetową walkę trollujacych gladiatorów lub krwawe widowisko polegające na publicznym rozszarpywaniu ofiary przez wygłodniałe lwy z portali społecznościowych. 

Ach jakie to emocjonujące, gdy można kogoś rozszarpać i jego krew zmieszać z błotem... Zwłaszcza, że samemu ryzykuje się co najwyżej kontuzję nadgarstka podczas zbyt intensywnego używania myszy i klawiatury komputerowej.

A ile własnych kompleksów można przy tym wyleczyć?

Ile własnych grzechów można przykryć podczas takiego publicznego e-samosądu?


I tu można imo zadać pytanie:

Co chcieli ukryć ci, którym tak bardzo zależało na wskazaniu kierowcy autobusu jako jedynego winnego tragedii w Katowicach?

Jakie własne kompleksy leczyli ci, którzy pastwili się nad śmiercią młodej kobiety pod kołami wspomnianego autobusu?

sobota, 17 lipca 2021

Mózg nastolatka

 

Płat czołowy 

Odpowiada za bliżej nieokreślone ruchy, drgawki i napady śmiechu. Ale podstawowe procesy jakie tu zachodzą to kojarzenie treści z internetu, komunikatorów oraz smsów.


Płat potyliczny

Odpowiada za błędny wzrok i niebywałą zdolność do skupienia na ekranie smartfona lub komputera. U nastolatków jest to najwyraźniej bardzo aktywna część mózgu.


Płat ciemieniowy

U nastolatka nadal w fazie rozwoju co przejawia się permanentnym brakiem zdolności do skupienia uwagi na rzeczach innych niż ekran komputera lub smartfona, trudnościami w zrozumieniu podstawowych działań matematycznych i w ogóle sensu nauczania tego przedmiotu.


Płat skroniowy

Ten najwyraźniej działa zupełnie odmiennie niż u osoby dorosłej. Umożliwia słuchanie muzyki i innych dźwięków, które są nieprzyswajalne dla zgredów. Ma zablokowaną funkcję wyczuwania smrodu w pokoju nastolatka. Natomiast jest wyjątkowo aktywny w przetwarzaniu bodźców słuchowych (usłyszy wszystko co nie powinien) oraz przynudzanie i/lub darcie ryja (nastoletnie funkcje mowy).

niedziela, 24 stycznia 2021

Zgłosiłem rodziców jako chętnych do szczepienia przeciw Covid19

Rodzice od kilku dni próbowali zarejestrować sobie znanymi sposobami, czyli przez kontakt telefoniczny z przychodnią. Ale wszelkie te próby kończyły się wnioskiem, że słuchawki po drugiej stronie nikt nie odbiera.

Próba zgłoszenia się smsem (jest taka opcja) też im się nie udawała.

Jako dobry syn postanowiłem im pomóc.

Rodzice nie posiadają konta w banku z dostępem przez internet. Nie mają profilu zaufanego i o wszelkich takich nie chcą nawet słyszeć.

Zatem e-rejestracja przez serwis pacjent.gov.pl właściwie odpada. Zresztą DemoklesPlus już opisał swoje przeboje z próbą rejestracji matki.

Ale czytam uważnie to co podają w serwisie: https://www.gov.pl/web/szczepimysie/zgloszenia


Rejestracja na szczepienia dla seniorów 70+

Jeżeli masz 70 lat lub więcej oraz posiadasz PESEL - możesz zarejestrować się już na termin szczepienia. Rejestracji możesz dokonać na kilka sposobów: poprzez e-rejestrację na pacjent.gov.pl, dzwoniąc na Infolinię Narodowego Programu Szczepień 989 lub kontaktując się bezpośrednio z wybranym przez siebie punktem szczepień (tutaj znajdziesz mapę i dane kontaktowe).

Jeżeli jednak w Twojej okolicy nie ma już dostępnych wolnych terminów, możesz wypełnić  formularz zgłoszenia. Skontaktujemy się z Tobą, gdy sytuacja się zmieni i pojawią się nowe wolne terminy.


O! czyli nie trzeba się od razu samemu rejestrować... Można wysłać zgłoszenie chęci przez formularz i tu nie jest wymagane posiadanie profilu zaufanego.

No to próbuję...

Próbuje przez przeglądarkę na komputerze rodziców. Ale tu nadal Windows 7 i widocznie czegoś brak w systemie bo formularz nie przechodzi.

Próbuję przez przeglądarkę w telefonie i... po chwili dostaję e-mail, że zgłoszenie zostało przyjęte.

Teraz pozostało czekać na efekt, czyli jak szybko ktoś skontaktuje się z rodzicami i zaproponuje im termin.


Jak będę coś wiedział to napiszę.



 

wtorek, 10 listopada 2020

Uczę się żyć bez planów

Powiedziano mi, że będę uczył się przez całe życie... I słowa te spełniły się w pełni.

Najpierw próbowałem nauczyć się żyć z jakimś tam założonym planem. Nauka, praca, dom, rodzina... Kolejne etapy, które miały dać poczucie dobrze realizowanego planu. Ale czy dobrego życia?

Cóż... Życie nauczyło mnie jednak, że nie da się go zaplanować. Nawet jeśli wszystko wcześniej szło jak po sznurku w końcu przyjdzie moment prawdy.

Dla mnie była to droga do rodzicielstwa. Bo tego, że będzie ona trwać aż piętnaście lat nigdy bym sobie nie zaplanował.

Ale te piętnaście lat to też było życie... Trochę dziwne ale życie. Bo, każdy rok był jakby jednak elementem planu... Planu, który zakładał, że może w tym roku się uda.

I udało się. Po latach i nie tak jak to pierwotny plan zakładał... Jak widać Bóg miał inne plany i czekał na naszą gotowość do ich akceptacji. Bo rodzicielstwo adopcyjne to zawsze oznacza gotowość na przyjęcie dziecka "nieplanowanego".... Oczekiwanego, kochanego, ale zupełnie innego niż wszelkie nasze wcześniejsze wyobrażenia o dziecku oraz rodzicielstwie.

Może to doświadczenie sprawiło, że gdy dziś słyszę o tym, że "odpowiedzialne rodzicielstwo" to: dziecko zaplanowane, dziecko wolne od wad, dziecko na miarę oczekiwań... Gdy słyszę takie sformułowania to ogarnia mnie uczucie, że są to pojęcia z jakiegoś obcego mi świata. Świata, w którym są plany ale nie ma otwartości na prawdziwe życie. Życie, które nie chce podporządkować się naszym planom.

I może ta pandemia też jest po to by przypomnieć nam o życiu, które wymyka się spod naszej kontroli. Nie planuję wakacji, nie planuję jak mają wyglądać Święta Bożego Narodzenia, nie tworzę sobie planów na ferie. Uczę się żyć z dnia na dzień i cieszyć tym co każdy dobrze przeżyty dzień mi przynosi.




 

poniedziałek, 26 października 2020

Byle do wiosny - Zdalne nauczanie 2.0

Młodsze dziecko nadal wysyłam do szkoły. Starsza już na zdalnym...

Ponieważ mam też opiekować się żoną, która jest na rekonwalescencji, dostałem od życia możliwość zapoznania się przyjemnościami jakie zazwyczaj spoczywają na barkach naszych żon/matek.

Wyszykuj młodszą córkę do szkoły... Starszej dopilnuj aby nie przespała zdalnych lekcji... Kanapka dla młodszej... Gdzie jest ta cholerna maseczka i czemu książki jeszcze nie spakowane.

Po drodze jeszcze do apteki bo kończą się opatrunki.

Na szczęście zakupy mogę zrobić później i nie muszę zdążyć prze godzinami dla seniorów.

Teraz gazem do domu...

Uff... Do końca miesiąca jestem na zwolnieniu.

Co będzie jak będę to wszystko jeszcze musiał pogodzić z pracą.

Żona mówi, że dam radę.

Pewnie tak.


Byle do wiosny.

 

Ps

Połowa z zaplanowanych na dziś zajęć zdalnych została odwołana.

piątek, 16 października 2020

Panika medialna jako choroba towarzysząca

 To, że media nakręcają atmosferę  nie jest jakimś odkryciem. Ale w przypadku covid19 tę medialną gorączkę można chyba uznać za jedna z głównych chorób towarzyszących.

Czytam w gazetach (a szczególnie w jednej Gazecie):

- jest źle

- wkrótce zabraknie łóżek w szpitalach,

- brakuje lekarzy

- za mało testów

- już jesteśmy druga Lombardią...

Po co to wszystko? Po to żeby tytuły lepiej się sprzedawały?

Niestety sam mogłem poczuć jak destrukcyjnie działa to na ludzka psychikę.

Od kilku miesięcy moja żona jest pacjentką onkologiczną. Ale bez paniki... Problem ujawnił się przypadkowo podczas rutynowego badania, które wcale nie było prowadzone w tym kierunku. I na szczęście zmiana został odkryta na etapie dającym duże szanse na skuteczne leczenie.

Ale ile się ostatnio nadenerwowałem to moje... Jak to mogło działać na stan ludzi oczekujących na podobne zabiegi mogę się już tylko domyślać.

Bo już słyszałem, że szpitale odwołują wszelkie zabiegi. Że będą leczyć tylko covid19...

Na szczęście nie jest to prawdą. Szpitale nie przestały leczyć pacjentów onkologicznych. Nie zaprzestano w nich innych funkcji związanych z ratowaniem ludzkiego życia.

Nie jest też  na szczęście prawdą twierdzenie, że jakoby środowisko lekarskie zaczęło tchórzyć. Że lekarze nie chcą leczyć...

Naprawdę większość z nich robi co może aby pomagać ludziom i ratować życie oraz zdrowie pacjentów.

Jeżeli słyszycie, że w jakimś szpitalu brakuje personelu do normalnego funkcjonowania szpitala (o ile w czasach covidowych szpital może funkcjonować normalnie) to wiedzcie, że niekoniecznie chodzi tu o lekarzy. Personel to też pielęgniarki, technicy oraz salowe... Ci wszyscy ludzie są niezbędni. Sami lekarze nie ogarną tej kuwety.

Co prawda w krakowskim szpitalu im Narutowicza ośmiu anestezjologów akurat teraz postanowiło złożyć wypowiedzenia  bo nie dogadali się w kwestiach płacowych... Ale to nie są wszyscy lekarze w naszym kraju.

Naprawdę większość wyrabia wielokrotność przewidzianych norm.

A my przynajmniej postarajmy się nie dokładać im roboty. Nośmy te maseczki, myjmy ręce, zachowujmy dystans i w ogóle stosujmy się do zaleceń.

O covidzie możemy sobie prywatnie myśleć co tam nam pasuje. Ale dla zdrowia ogólnego starajmy się nie robić afery z tego, że nakazano nam nosić maseczki w miejscach publicznych.

No i może dla własnego zdrowia unikajmy serwisów, które nie informują a tylko nakręcają atmosferę paniki medialnej.

Screen z serwisu gazeta.pl Z treści artykułu wynika jednak, że wspomniany szpital nie zostanie przekształcony w placówkę jednoimienną i leczenie pacjentów onkologicznych nie zostanie przerwane.
 



sobota, 29 sierpnia 2020

Komu zależy na tym aby dzieci 1 września wróciły do szkół?

Otóż odnoszę wrażenie, że stroną, która wykazuje największe zainteresowanie tym aby dzieci 1 września rozpoczęły normalną (no, tak w miarę normalną) naukę szkolną jest Ministerstwo Edukacji Narodowej. Covid covidem ale uczyć się jakoś trzeba i już... I najwyraźniej w MEN doszli jednak do wniosku, że zdalne nauczanie się nie sprawdza. Premier i minister od finansów też pewnie mieli w tym swój udział bo... Taka przerwa od nauki szkolnej nie jest i nie była za darmo. Te pieniądze na zasiłki dla rodziców, którzy zamiast pracować musieli opiekować się dziećmi nie były przecież tylko wirtualne.

Czy szkołom (dyrektorom i nauczycielom) zależy na tym aby dzieciaki uczyły się w szkołach, a nie zdalnie?

Tu już nie byłbym pewien odpowiedzi. Bo jak znam to środowisko to jest ono w tej kwestii bardzo podzielone. Nauka zdalna nauczycielom generalnie się nie podoba ale... powrót do szkoły budzi w nich wielkie obawy. Obawy o to, że system jednak nie podoła i nie zapewni nikomu (ani uczniom, ani nauczycielom) bezpiecznych warunków do nauki i pracy.

Czy są to obawy uzasadnione?

W mojej opinii nie są bezpodstawne. Bo co prawda należy się się zgodzić z oceną MEN, że nie wszędzie zagrożenie jest tak duże aby zamykać szkoły ale.... Ale w większość dużych szkół jest takie zgęszczenie, klasy są tak liczne, że wręcz nie ma fizycznej możliwości zapewnienia bezpiecznej odległości podczas zajęć. Nawet pojedynczych ławek w klasach. I nie ma szans aby nauczyciel był w stanie upilnować grupkę dzieci tak aby te nie wymieniały się przedmiotami, kanapkami, słodyczami, wirusami...

Dodajmy do tego, że spora część kadry nauczycielskiej to osoby już trochę starsze, które od lat w zawodzie utrzymuje chęć dotrwania do emerytury. A lęk o własne zdrowie może w którymś momencie okazać się silniejszy niż taka motywacja do pracy.

Czy do szkół chcą wrócić uczniowie?

Myślę, że większość dzieci chce powrotu do szkoły i już się cieszą na wieść o tym, 1 września dostana taka możliwość. Ale nie czarujmy się... Dzieciaki nie tęsknią za szkołą, nauczycielami oraz nauką. Po miesiącach "kwarantanny" brak im przede wszystkim normalnych (a nie tylko wirtualnych) kontaktów z rówieśnikami. I szczerze mówią to myślę, że większość z nich przeżyje szok gdy zorientują się, że szkoła nadal robi wszystko aby ograniczyć kontakty między uczniami.

Tak więc uczniowie bardzo szybko mogą zmienić zdanie na ten temat.

A co z rodzicami?

A rodziców zdanie to chyba najmniej było brane pod uwagę... Zresztą tu o uzyskanie jasnej deklaracji byłoby imo jeszcze trudniej  niż w przypadku dzieci. Bo tu lęk o bezpieczeństwo może równo konkurować z przemęczeniem wynikającym z konieczności łączenia pracy zawodowej z opieką nad dzieckiem. A opinie rodziców mogą okazać się jeszcze bardziej zmienne niż pragnienia ich dzieci.

 

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Lato w ogrodzie, czyli jak przetrwać upał z dziećmi

Jest gorąco... Słupek czegoś barwionego na czerwono pokazuje na termometrze ponad +30 C w cieniu. Na słońcu pewnie by mu skali zabrakło.

Nie wiem jak radzą sobie ludzie w blokach... Ja po prostu błogosławie ten moment, w którym podjąłem decyzję o wyprowadzce na wieś. Bo w klatce na blokowisku raczej bym nie wytrzymał.

Tego cienia jakie dają drzewa w ogrodzie nie ma w mieście. Tej ciszy nie ma w miejskim parku... Trawa w moim ogrodzie wręcz zachęca do tego aby się na niej rozłożyć. Nawet bez kocyka.

Basenik napełniony woda i dzieci (i nie tylko dzieci) mogą się chlapać, taplać, pluskać... I nikomu nie przeszkadza, że się trochę rozlatało. Nawet to jest z pożytkiem bo wodę z baseniku można wykorzystać jeszcze do podlewania ogródka. Nic tu się nie zmarnuje. Nic nie zostanie wylane do kanalizacji.

Tylko pies zaszył się pod krzakiem... Tak mój kundel nie lubi wody i nie umie pływać. Taki z niego osobnik o odmiennym podejściu do wody.

W takich warunkach da się jakoś przeżyć ten upał... Nawet jak się zjawi z (nie)zapowiedzianą wizytą rodzinka z miasta.