Często słyszałem od ludzi, że ja to mam szczęście. Że los mi sprzyja.
Trochę to mnie denerwowało, że ludzie ci nie dostrzegają ile pracy i wysiłku przykładam do tego
by to szczęście osiągnąć.
Ale jak to w życiu bywa przyszedł moment, w którym tego szczęścia
zabrakło. Coś się nie udawało mimo wielkiego wysiłku. Mimo wielu starań podejmowanych razem z żoną.
A ludzie, którzy wcześniej wychwalali
naszą szczęśliwą gwiazdę mówili:
- Pracuj(cie) więcej, bardziej się staraj(cie), na szczęście trzeba sobie zasłużyć.
Czułem jednak, że więcej i bardziej już nie można.
W takim momencie siadasz i zaczynasz już liczyć tylko na cud. Ale nawet w możliwość cudu trzeba wcześniej uwierzyć.
- Będzie dobrze. Ja się codziennie za was modlę. I wierzę, że będzie dobrze.
To były słowa babci (matka mojej matki), po których poczułem się szczęśliwy. Uwierzyłem, że jest ktoś… kto zwyczajnie wierzy. Wierzy także w nas.