Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wartości. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wartości. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 września 2018

Miałeś być nauczycielem. Notka na pierwszy dzień września

Jan miał zostać nauczycielem. Miał ukończyć seminarium nauczycielskie w Kielcach (tak to się chyba nazywało) i wrócić na swoją rodzinną wieś by uczyć dzieci. Takie zadanie wyznaczył mu jego ojciec Filip.

Jan z sympatią (?) w Kielcach - lata 30te

Jan nie zawiódł ojca. Szkołę ukończył i w nagrodę miał swoją pierwszą praktykę nauczycielską rozpocząć we Lwowie. Pierwszy dzień jego praktycznej nauki zawodu miał się rozpocząć 1 września 1939 r.

Jednak w sierpniu został zmobilizowany i praktyki nauczycielskiej nigdy nie rozpoczął. Rozpoczęła się natomiast jego wojenna tułaczka.

Jan (*1915 - +1943)

Nic nie wiem o jego udziale w walkach we wrześniu 1939 r.

Jest na listach żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, którzy brali udział w walkach o Tobruk.

Później brał udział w formowaniu II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na terytorium ówczesnej Palestyny.

Jan do domu nigdy nie wrócił. Zmarł w szpitalu wojskowym w Ramla (obecnie miasto w Izraelu) i spoczął na miejscowym cmentarzu wojskowym (http://2korpus.itgo.com/Cmentarze/Ramla/Ramla_WC.html). Pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika.


***

Te dwie zamieszczone tu przeze mnie fotografie to właściwie wszystko co zostało jako materialna pamiątka po śp Janie. Jego dom rodzinny spłonął w 1945.
Na sowieckich czołgach przyjechała do Polski nowa władza, która nie chciała zachować w ludzkiej pamięci żołnierzy takich jak Jan.


***

Dziś starsza córka zapytała mnie: Dlaczego ta data - 1 września 1939 - jest dla nas tak ważna.

Opowiedziałem jej historię Jana.
Tak jak kiedyś opowiadał mi o nim mój dziadek Stefan (Patrz notka: O uczuciu, które leczy duszę).

niedziela, 22 kwietnia 2018

Rocznica chrztu

Dziś przypadła pierwsza rocznica chrztu moich córek. Jednego z najdonośniejszych wydarzeń w życiu moim i mojej rodziny.

Patrz: Chrzest dziecka

Rocznicę obchodziliśmy skromnie, ale z pełnym szacunkiem dla wspomnienia najważniejszego sakramentu w życiu chrześcijanina. Udaliśmy się rodzinnie do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach aby razem podziękować  za ten dar miłosierdzia, jakim jest dla nas rodzina.

Bo to, że dzieci potrafią przeżywać razem z nami w pełni każdą chwilę oraz to, że jest i było w nich także pragnienie otwarcia się na miłość Boga uznaje za dar szczególny.

***
Gdy z żoną jechałem na pierwsze spotkanie z naszymi dziećmi, nie wiedziałem, że dzieci, które mamy właśnie spotkać, nie były wcześniej ochrzczone. Wręcz przeciwnie... W myślach zakładałem, że pewnie wcześniej już rodzina pochodzenia zadbała o ten sakrament.
Informacja o tym, że dziewczynki jednak nie były ochrzczone była dla mnie i mojej żony pewnym zaskoczeniem. Ale przyznaję szczerze, że przyjąłem tę wiadomość z radością...
Dzieci otrzymały chrzest i wsparcie w ich duchowym rozwoju od nas jako rodziców.

Jednak jestem pewien, że nic by się nie zmieniło w moim podejściu do dzieci oraz ich akceptacji, gdyby okazało się, że w księgach parafialnych w miejscowości, z której pochodzą dzieci, jest odnotowany fakt ich chrztu.
Cóż... Pewnie trzeba by wtedy wysłać kilka pism aby zaktualizować wpis do ksiąg metrykalnych. Byłby też większy problem z uzyskaniem świadectwa chrztu. Bo księga metrykalna nadal znajdowałaby się w miejscowości pochodzenia dzieci. Ale to wszystko można zaakceptować. Można też wyznaczyć honorowych chrzestnych, by dziecko nie czuło się opuszczone także przez tych rodziców.
Wiem, że byłoby trudniej, ale na drodze do rodzicielstwa musieliśmy już pokonać wiele trudności.

***
Czytając wpisy na forum serwisu Nasz-Bocian dostrzegam jednak, że znaczna część rodziców i kandydatów na rodziców adopcyjnych ma sporo pretensji do Kościoła Katolickiego o to, że nie zmienia w księgach na nowy wpisu o chrzcie dziecka po jego prawnym przysposobieniu przez nową rodzinę. Odnoszę wrażenie, że część z tych ludzi chciałaby wymazać z ksiąg, a może i z pamięci część życia ich dziecka. Dlatego nie przyjmują jako zadowalające dopiski do metryki chrztu, które aktualizują ją dodając zapis o adopcji, zmianie nazwiska oraz rodziców. A przecież zdolność do akceptacji przeszłości dziecka jest jednym z podstawowych warunków aby można było przyjąć i pokochać dziecko, którego życiorys nie jest "czysta kartą".

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Wigilia bez chrześcijan

- Kochanie ja już nie mogę. Już padam na twarz ze zmęczenia....
- O siedemnastej łamanie opłatkiem u twoich rodziców, a potem szybko do moich by męczyć się z ośćmi w brutalnie smażonej rybie.
- Kto wymyślił, że w Święto należy spotykać się z rodziną? Te ciotki, ci wujkowie... I jeszcze te dzieci mojej siostry. Jak to mnie wszystko męczy.
- Aż wybrałabym się na zakupy do Galerii. Jakaś nowa kiecka a potem Latte... To by mnie zrelaksowało.
- Tak wiem kochanie, że Galeria zamknięta. Byłam na proteście w tej sprawie.
- Co! Ciebie też już głowa od tego boli?
- No dobrze. Podaj mi Gazetę to sobie poczytam i się zajmę.
/Chwila przerwy/

- Wiesz piszą w Gazecie o tym jak te Święta obchodzą ateiści.
- Ach jak pięknie wyglądałyby te Święta gdyby nie ci chrześcijanie, katolicy i ich zwyczaje oraz cały ten Kościół.