W jednym z komentarzy pisząca w serwisie Salon24.pl blogerka Karolina Nowicka
zarzuciła prawicowym (w jej ocenie) mediom i politykom brak
zainteresowania tematem tzw ekologii. I w sumie mógłbym przyznać jej
sporo racji... Bo rzeczywiście w mediach, które nie są w nurcie
lewicowo-liberalnym pewne tematy są jakby nie traktowane serio. A chodzi
mi tu o tematykę, która czasem bywa określana jako styl życia
(lifestyle).
A tak należy traktować ideologię i pewien styl życia kreowany przez
tzw środowiska ekologiczne. Tak... Jest to styl życia. Podobnie jak
wegetarianizm, czy weganizm... To nie są już tylko preferencje kulinarne
czy rodzaj diety - to styl życia. Styl, który wpływa także na wybory
życiowe (także polityczne).
Ale brak eko i wege w mediach "prawicowych" mógłbym jakoś zrozumieć.
Bo w formie zideologizowanej w naturalny sposób szybko stały się one
elementem nurtu lewicowo - liberalnego.
Natomiast martwi mnie niedocenianie przez część mediów tematyki życia
rodzinnego. Że i tu tematy związane z rodzicielstwem, wychowywaniem
dzieci, a także relacji w rodzinie zostały przejęte przez
zideologizowane media o profilu lewicowo-liberalnym. Przejęte, a
właściwie zawłaszczone w czymś co bywa określane jako parenting.
Gdy zacząłem szukać miejsca gdzie mógłbym się zaangażować w tematykę
związaną z przysposobieniem i wychowaniem dzieci oraz spróbować
przekazać coś na ten temat z perspektywy ojca, który ma raczej
konserwatywne poglądy to... Ze zdziwieniem odkryłem, że właściwie nie
mam gdzie. Bo znaczna część mediów zajmujących się tą tematyką kreuje
Styl Życia, który jest niezgodny z podstawowymi dla mnie wartościami.
Media te są związane z lewicującymi-liberałami (np. portal mamadu -
mutacja naTemat), są finansowane przez jakieś szemrane fundacje (np.
Fundacja Batorego) lub wprost biorą pieniądze od klinik in vitro i
zajmują się głównie promowaniem tej metody wspierania płodności (np.
serwis chcemybycrodzicami.pl).
Uff... Dobrze, że jest taki Salon24 i czasem udaje się tam przebić z tematyką rodzinną.
A dlaczego uważam, że temat rodziny oraz stylu życia jest ważny i nie należy go bagatelizować?
Ano spójrzmy na Amerykę... Tam tzw amerykański styl życia jest
wymieniany w grupie najważniejszych wartości tuż obok demokracji oraz
wolności. I nie jest to przypadek... Amerykanie wiedzą, że ten styl
spaja ich i tworzy z nich naród.
Dla nas Polaków ten oparty na rodzinie styl życia powinien mieć
szczególną wartość. Bo był czas gdy Polski nie było na mapie ale trwała
jako idea w polskich rodzinach.
A nasz Polski Styl Życia oparty o tradycyjne wartości rodzinne jest
najlepszym gwarantem trwałości naszego państwa i naszej wolności. Bez
tego rozpłyniemy się w morzu pustych idei.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą parenting. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą parenting. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 20 stycznia 2020
środa, 11 kwietnia 2018
Adopcyjny slang - słownik subiektywny
Czytając fora poświęcone tematyce starań o dziecko (nie tylko adopcyjne) trzeba przebrnąć nie tylko przez trudne tematy. Czasem też przez specyficzny język ludzi tam piszących.
Oto kilka przykładów takiej specyfiki języka jakie udało mi się wyłowić z sieci. Przykłady opatrzone moim subiektywnym komentarzem.
Adopcja dziecka - nieformalny ale najpopularniejszy termin określający włączenie dziecka do rodziny (patrz -> przysposobienie).
Adopcja ze wskazaniem - (skrót AZW) - lepiej brzmi niż: "załatwić sobie dziecko"
Adoptuś - dziecko ulepione z marzeń na zajęciach warsztatowych w Ośrodku Adopcyjnym.
Bezplemnikówki - słowo przypominające, że problemy z płodnością nie dotyczą wyłącznie kobiet. A jednocześnie przykład jak mało mężczyzn w tej dyskusji.
Ciężarówka - kobieta, której udało się zajść w ciążę podczas starań (nie tylko in vitro).
Dom Dziecka - miejsce zamieszkania dzieci, które wg tzw opinii publicznej nie mają rodziców.
FAS - od Fetal Alcohol Syndrome (Płodowy Zespół Alkoholowy). Coś o czym większość z nas wolałaby nawet nie wiedzieć.
Kolejki w Ośrodkach Adopcyjnych - pojęcie wynikające z przekonania, że kolejność zgłoszeń i/lub uzyskania kwalifikacji ma aż tak istotne znaczenia w oczekiwaniu na Ten Telefon (patrz -> Ten Telefon).
Kwalifikacja - wynik procedur adopcyjnych (patrz -> Procedury adopcyjne) uznający kandydatów na rodziców adopcyjnych za zdolnych do rozpoczęcia starań.
Matka adopcyjna - kobieta, która jest i ma być po porostu matką dla przysposobionego dziecka ale na wszelki wypadek trzeba jej przypominać, że adopcyjną.
Matka biologiczna (MB) - kobieta, która urodziła dziecko lecz zrzekła się do niego praw lub została ich sądownie pozbawiona, a dziecko trafiło w ręce matki adopcyjnej. Matka adopcyjna wbrew pozorom nie jest jednak syntetyczna lub mechaniczna.
Nasz Bocian - miejsce w sieci, do którego trafi wcześniej lub później każda staraczka. Chyba każda... Ja zacząłem tam zaglądać gdy już mogłem nabrać trochę dystansu.
Ojciec adopcyjny - mąż matki adopcyjnej (tu nie ma związków nieformalnych). Często mało widoczny na forach i w blogach poświęconych adopcji dziecka.
Ojciec biologiczny (OB) - partner, mąż lub konkubent Matki biologicznej (patrz -> Matka biologiczna). Odnoszę wrażenie, że przeciętna Staraczka (patrz -> Staraczka) tylko tyle chciałaby o nim wiedzieć.
Ośrodek Adopcyjny (OA) - miejsce stosowania procedur adopcyjnych (patrz -> Procedury adopcyjne). Z założenia ma kwalifikować kandydatów na rodziców adopcyjnych (patrz -> Kwalifikacja) i znajdywać nowe rodziny dla osieroconych dzieci. Jednak część starających się o dziecko kandydatów żyję chyba w przeświadczeniu, że celem OA jest poszukiwanie wymarzonych dzieci (patrz -> Adoptuś) dla bezdzietnych oczekujących.
Parenting - wszystko to co jest "konieczne" i "niezwykle ważne" dla świeżo upieczonych rodziców oraz tych co to dziecka oczekują lub się o nie starają. Ponieważ jest po angielsku więc znaczy więcej niż rodzicielstwo.
Procedury adopcyjne - przebieg procesu adopcyjnego w Ośrodku Adopcyjnym (OA) lub forma szykan stosowana przez OA wobec kandydatów na rodziców adopcyjnych. Ocena zależna w znacznej mierze od wyniku przejścia przez ww procedury.
Program Rodzina 500+ - według części wtajemniczonych staraczek aktualnie jest to "główna przyczyna braku dzieci do adopcji". Oceń to sam/sama
Przysposobienie - formalny, prawny termin określający to co w języku potocznym jest nazywane adopcją dziecka.
RADek - dziecko ze stwierdzonym Zespołem Zaburzenia Więzi (od RAD Reactive Attachment Disorder)
Rodzice adopcyjni - Matka adopcyjna i Ojciec adopcyjny (omówieni oddzielnie w tym zestawieniu). Czasem może pojawić się też w tej roli Osoba Samotna - czytaj Matka adopcyjna. Ślady samotnego kandydata na ojca adopcyjnego podobno czasem himalaiści napotykają w drodze na Mt Everest.
Rodzina adopcyjna (RA) - rodzina (rodzice +dziecko/dzieci) powstała po adopcji dziecka/dzieci. Mimo, że w polskim systemie prawnym tak naprawdę nie ma terminu "adopcja dziecka" (patrz -> przysposobienie).
Rodzina biologiczna (RB) - określenia na rodziców i bliskich dziecka przed adopcją. Ponieważ w mojej ocenie każda rodzina podlega procesom biologicznym będę się starał używać terminu "rodzina pochodzenia".
Rodziny Zastępcze (RZ) - dużo się o nich mówi... gdy są problemy. Wg idealistów RZ miały zastąpić Domy Dziecka (DD)
Rodzina Zastępcza (RZ) vs Rodzina Adopcyjna (RA) - osoby spoza środowiska zazwyczaj nie widzą (i nie chcą widzieć) różnicy między tymi formami pieczy zastępczej.
Staraczka - kobieta starająca się o dziecko (na różne sposoby).
Starsze dziecko - normalnie oznacza to po prostu dziecko starsze z rodzeństwa. Jednak w przypadku przysposobienia (adopcji) chodzi o propozycję przyjęcia do rodziny dziecka starszego niż... I tu zaczyna się problem. Bo w przypadku rodzin starających się o "jak najmłodsze dziecko" to już starsze o parę miesięcy może być "starszym dzieckiem".
Ten Telefon - najbardziej wyczekiwane połączenie telefoniczne i najpilniej pożądana rozmowa z pracownikiem Ośrodka Adopcyjnego. Zazwyczaj po Tym Telefonie powstaje nowa Rodzina adopcyjna (patrz -> Rodzina adopcyjna).
***
Jak ktoś chce coś dodać lub dołożyć własny komentarz to proszę bardzo.
Oto kilka przykładów takiej specyfiki języka jakie udało mi się wyłowić z sieci. Przykłady opatrzone moim subiektywnym komentarzem.
Adopcja dziecka - nieformalny ale najpopularniejszy termin określający włączenie dziecka do rodziny (patrz -> przysposobienie).
Adopcja ze wskazaniem - (skrót AZW) - lepiej brzmi niż: "załatwić sobie dziecko"
Adoptuś - dziecko ulepione z marzeń na zajęciach warsztatowych w Ośrodku Adopcyjnym.
Bezplemnikówki - słowo przypominające, że problemy z płodnością nie dotyczą wyłącznie kobiet. A jednocześnie przykład jak mało mężczyzn w tej dyskusji.
Ciężarówka - kobieta, której udało się zajść w ciążę podczas starań (nie tylko in vitro).
Dom Dziecka - miejsce zamieszkania dzieci, które wg tzw opinii publicznej nie mają rodziców.
FAS - od Fetal Alcohol Syndrome (Płodowy Zespół Alkoholowy). Coś o czym większość z nas wolałaby nawet nie wiedzieć.
Kolejki w Ośrodkach Adopcyjnych - pojęcie wynikające z przekonania, że kolejność zgłoszeń i/lub uzyskania kwalifikacji ma aż tak istotne znaczenia w oczekiwaniu na Ten Telefon (patrz -> Ten Telefon).
Kwalifikacja - wynik procedur adopcyjnych (patrz -> Procedury adopcyjne) uznający kandydatów na rodziców adopcyjnych za zdolnych do rozpoczęcia starań.
Matka adopcyjna - kobieta, która jest i ma być po porostu matką dla przysposobionego dziecka ale na wszelki wypadek trzeba jej przypominać, że adopcyjną.
Matka biologiczna (MB) - kobieta, która urodziła dziecko lecz zrzekła się do niego praw lub została ich sądownie pozbawiona, a dziecko trafiło w ręce matki adopcyjnej. Matka adopcyjna wbrew pozorom nie jest jednak syntetyczna lub mechaniczna.
Nasz Bocian - miejsce w sieci, do którego trafi wcześniej lub później każda staraczka. Chyba każda... Ja zacząłem tam zaglądać gdy już mogłem nabrać trochę dystansu.
Ojciec adopcyjny - mąż matki adopcyjnej (tu nie ma związków nieformalnych). Często mało widoczny na forach i w blogach poświęconych adopcji dziecka.
Ojciec biologiczny (OB) - partner, mąż lub konkubent Matki biologicznej (patrz -> Matka biologiczna). Odnoszę wrażenie, że przeciętna Staraczka (patrz -> Staraczka) tylko tyle chciałaby o nim wiedzieć.
Ośrodek Adopcyjny (OA) - miejsce stosowania procedur adopcyjnych (patrz -> Procedury adopcyjne). Z założenia ma kwalifikować kandydatów na rodziców adopcyjnych (patrz -> Kwalifikacja) i znajdywać nowe rodziny dla osieroconych dzieci. Jednak część starających się o dziecko kandydatów żyję chyba w przeświadczeniu, że celem OA jest poszukiwanie wymarzonych dzieci (patrz -> Adoptuś) dla bezdzietnych oczekujących.
Parenting - wszystko to co jest "konieczne" i "niezwykle ważne" dla świeżo upieczonych rodziców oraz tych co to dziecka oczekują lub się o nie starają. Ponieważ jest po angielsku więc znaczy więcej niż rodzicielstwo.
Procedury adopcyjne - przebieg procesu adopcyjnego w Ośrodku Adopcyjnym (OA) lub forma szykan stosowana przez OA wobec kandydatów na rodziców adopcyjnych. Ocena zależna w znacznej mierze od wyniku przejścia przez ww procedury.
Program Rodzina 500+ - według części wtajemniczonych staraczek aktualnie jest to "główna przyczyna braku dzieci do adopcji". Oceń to sam/sama
Przysposobienie - formalny, prawny termin określający to co w języku potocznym jest nazywane adopcją dziecka.
RADek - dziecko ze stwierdzonym Zespołem Zaburzenia Więzi (od RAD Reactive Attachment Disorder)
Rodzice adopcyjni - Matka adopcyjna i Ojciec adopcyjny (omówieni oddzielnie w tym zestawieniu). Czasem może pojawić się też w tej roli Osoba Samotna - czytaj Matka adopcyjna. Ślady samotnego kandydata na ojca adopcyjnego podobno czasem himalaiści napotykają w drodze na Mt Everest.
Rodzina adopcyjna (RA) - rodzina (rodzice +dziecko/dzieci) powstała po adopcji dziecka/dzieci. Mimo, że w polskim systemie prawnym tak naprawdę nie ma terminu "adopcja dziecka" (patrz -> przysposobienie).
Rodzina biologiczna (RB) - określenia na rodziców i bliskich dziecka przed adopcją. Ponieważ w mojej ocenie każda rodzina podlega procesom biologicznym będę się starał używać terminu "rodzina pochodzenia".
Rodziny Zastępcze (RZ) - dużo się o nich mówi... gdy są problemy. Wg idealistów RZ miały zastąpić Domy Dziecka (DD)
Rodzina Zastępcza (RZ) vs Rodzina Adopcyjna (RA) - osoby spoza środowiska zazwyczaj nie widzą (i nie chcą widzieć) różnicy między tymi formami pieczy zastępczej.
Staraczka - kobieta starająca się o dziecko (na różne sposoby).
Starsze dziecko - normalnie oznacza to po prostu dziecko starsze z rodzeństwa. Jednak w przypadku przysposobienia (adopcji) chodzi o propozycję przyjęcia do rodziny dziecka starszego niż... I tu zaczyna się problem. Bo w przypadku rodzin starających się o "jak najmłodsze dziecko" to już starsze o parę miesięcy może być "starszym dzieckiem".
Ten Telefon - najbardziej wyczekiwane połączenie telefoniczne i najpilniej pożądana rozmowa z pracownikiem Ośrodka Adopcyjnego. Zazwyczaj po Tym Telefonie powstaje nowa Rodzina adopcyjna (patrz -> Rodzina adopcyjna).
***
Jak ktoś chce coś dodać lub dołożyć własny komentarz to proszę bardzo.
piątek, 6 kwietnia 2018
Adopcja i świat celebrytów
Temat adopcji pojawia się także w świecie wielkich gwiazd i celebrytów. A tym światem interesują się mniej lub bardziej poważne media.
Wirtualna Polska (wp.pl) raczy swych czytelników historią adopcyjnego rodzicielstwa zmarłej rok temu aktorki Krystyny Sienkiewicz -> patrz: TUTAJ.
Czytając ten artykuł momentami nie wierzyłem własnym oczom, że to co zostało w nim opisane rzeczywiście mogło się wydarzyć.
Aktorka, która wcześniej nie chciała mieć własnych dzieci, bo: "Nie rodzi się sierot", nagle zmienia zdanie i w latach 70ych decyduje się na adopcję małej dziewczynki. Decyzję podejmuje w chwili gdy dziecko miało 10 miesięcy ale "szczęśliwe" zakończenie starań o przysposobienie dziecka kończy się gdy dziewczynka miała już 3,5 roku. Z artykułu wynika, że przez 3,5 roku dziewczynka: "nie widziała nic poza szpitalem", w którym musiała w tym czasie przebywać.
Z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że historia ta jednak nie ma szczęśliwego zakończenia. Okazuje się, że dorastające dziecko jednak nie spełniło pokładanych w nim przez przybraną matkę oczekiwań. Drogi matki i dziecka rozeszły się. A teraz dodatkowo rodzina zmarłej aktorki toczy spór o prawa do spadku z pełnomocnikiem (opiekunem prawnym) adoptowanej przed laty córki.
Straszne. Ktoś to przeczyta i może taki sobie stworzy obraz rodziny adopcyjnej oraz szans na powodzenie procesu włączenia do rodziny adoptowanego dziecka.
Ale może uznałbym, że jest to tekst na poziomie właściwym dala Wirtualnej P... i tyle w temacie. Niestety w podobnym tonie historia ta została przedstawiona w "poważnym" serwisie parentingowym chcemybycrodzicami.pl
http://www.chcemybycrodzicami.pl/polskie-gwiazdy-ktore-adoptowaly-dzieci/
A i cały dział poświęcony adopcji w tym serwisie właściwie wygląda jak rubryka celebrycko - towarzyska.
A potem się dziwimy, że wokół adopcji obrosło tyle mitów i ciągle trzeba ją "odczarowywać".
Wirtualna Polska (wp.pl) raczy swych czytelników historią adopcyjnego rodzicielstwa zmarłej rok temu aktorki Krystyny Sienkiewicz -> patrz: TUTAJ.
Czytając ten artykuł momentami nie wierzyłem własnym oczom, że to co zostało w nim opisane rzeczywiście mogło się wydarzyć.
Aktorka, która wcześniej nie chciała mieć własnych dzieci, bo: "Nie rodzi się sierot", nagle zmienia zdanie i w latach 70ych decyduje się na adopcję małej dziewczynki. Decyzję podejmuje w chwili gdy dziecko miało 10 miesięcy ale "szczęśliwe" zakończenie starań o przysposobienie dziecka kończy się gdy dziewczynka miała już 3,5 roku. Z artykułu wynika, że przez 3,5 roku dziewczynka: "nie widziała nic poza szpitalem", w którym musiała w tym czasie przebywać.
Z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że historia ta jednak nie ma szczęśliwego zakończenia. Okazuje się, że dorastające dziecko jednak nie spełniło pokładanych w nim przez przybraną matkę oczekiwań. Drogi matki i dziecka rozeszły się. A teraz dodatkowo rodzina zmarłej aktorki toczy spór o prawa do spadku z pełnomocnikiem (opiekunem prawnym) adoptowanej przed laty córki.
Straszne. Ktoś to przeczyta i może taki sobie stworzy obraz rodziny adopcyjnej oraz szans na powodzenie procesu włączenia do rodziny adoptowanego dziecka.
Ale może uznałbym, że jest to tekst na poziomie właściwym dala Wirtualnej P... i tyle w temacie. Niestety w podobnym tonie historia ta została przedstawiona w "poważnym" serwisie parentingowym chcemybycrodzicami.pl
http://www.chcemybycrodzicami.pl/polskie-gwiazdy-ktore-adoptowaly-dzieci/
A i cały dział poświęcony adopcji w tym serwisie właściwie wygląda jak rubryka celebrycko - towarzyska.
A potem się dziwimy, że wokół adopcji obrosło tyle mitów i ciągle trzeba ją "odczarowywać".
czwartek, 22 marca 2018
Cel adopcji. Rodzina dla dziecka a nie dziecko dla rodziny
Kiedyś, jeszcze podczas pierwszych rozważań nad możliwością adopcji (przysposobienia) dziecka, powiedziałem sobie, że nie będę czytał ani udzielał się na żadnych forach adopcyjnych. Przez pewien czas uznawałem czytanie wpisów na tych forach nawet za pewien rodzaj masochizmu.
Dziś jednak stwierdzam, że przeglądanie internetowych dyskusji o adopcji i oczekiwaniu na dziecko nie wywołuje u mnie już takich emocji. Jakby nie patrzeć to zaszła we mnie i przy mnie duża zmiana. Najbardziej widoczna (z zewnątrz) zmiana to przejście z grupy: starający się o dziecko do grupy: opiekujący się dziećmi. A to zasadniczo zmienia punkt widzenia na pewne sprawy. Zdecydowanie "normalizuje" spojrzenie na cel adopcji dziecka.
Cel adopcji (przysposobienia) dziecka
Nie da się ukryć, że podstawowym motywem, który nas pcha do takich decyzji jak adopcja (przysposobienie) dziecka jest nasza własna potrzeba bycia rodzicem. Potrzeba bardzo silna, która często przez lata pozostaje (pozostawała) niezaspokojona. I ta silna potrzeba czasem przysłania nam właściwy cel przysposobienia (adopcji) dziecka.
A nie owijając spraw w bawełnę należy jasno powiedzieć, że:
Celem adopcji jest zaspokojenie potrzeb osieroconych dzieci a nie potrzeb bezdzietnych par.
Może nam się to podobać lub nie, możemy się z tym zgadzać lub kwestionować, a i tak nie zmienimy tego zasadniczego założenia w funkcjonowaniu systemu tej formy pieczy zastępczej.
Tymczasem w dyskusjach na forach adopcyjnych gro miejsca zajmują żale dotyczące czasu oczekiwania na: moje (nasze) upragnione dziecko. Cóż... Sam to przeżyłem. Wiem jak to boli.
Niestety te żale oraz ten ból oczekiwania nie rozmiękczą systemu, który nie jest nastawiony na zaspokajanie potrzeby na dziecko i łagodzenie bólu bezdzietności.
Politycy i cały system opieki społecznej nie zaczną nagle działać w celu zwiększenia liczby dzieci do adopcji. Wręcz przeciwnie... Zmartwieniem polityków i systemu jest jak zmniejszyć liczbę dzieci w placówkach opiekuńczo wychowawczych i... nie przeprawić sobie łatki tych, którzy odbierają dzieci rodzinom. Bo aby dziecko mogło trafić do adopcji to musi być "wolne prawnie". Czyli w większości wypadków trzeba jakąś rodzinę pozbawić praw rodzicielskich. Więc nie ma co liczyć, że ktoś skróci, uprości te procedury. I to bez względu na to jaka opcja będzie u władzy. Niemcy też narzekają na uciążliwe procedury adopcyjne, a tam nie rządzi PiS czy PO. Tak działa ten system bez względu na politykę.
Patrz: Niemiecka biurokracja utrudnia adopcję
Snucie teorii, że np. wprowadzenie programu Rodzina 500 Plus zmniejszy ilość dzieci do adopcji też jest absurdalne. Tak jak wyskakiwanie już dziś z rewelacjami, że program ten już zwiększył dzietność polskich rodzin. Fantazje i myślenie życzeniowe... A jednak na forach i blogach takie teorie się pojawiają.
Cóż... Jeżeli zakładamy, że wprowadzenie świadczenia wychowawczego Rodzina 500 Plus spowodowało, że część osób wycofuje się z decyzji o oddaniu dziecka do adopcji bo można dostać 500 zł/mc to... Należy założyć, że część chętnych do adopcji też może być kuszona wizją tych 500 zł na konto. Absurd?
Więc może lepiej zamiast zastanawiać się nad tym dlaczego ktoś nie chce oddać dziecka. Należy więcej czasu poświęcić np. na rozważania:
Dlaczego ja chcę mieć dziecko? Dlaczego chcę je adoptować?
A w gruncie rzeczy odpowiedź na takie pytanie nie jest łatwa. Samo: bo ja tak chcę, bo mam taką potrzebę... to za mało. Przecież nie o zaspokojenie tej potrzeby w tym wszystkim chodzi. Bo co zaoferujesz dziecku poza własną niezaspokojoną potrzebą?
Myślenie, że "adopcja jest dla bezdzietnych" w ogóle prowadzi czasem to różnych dziwactw. Np. obrażanie się na tych co mają już dziecko (urodzone lub wcześniej adoptowane), że składają wnioski wyrażające chęć przysposobienia kolejnej pociechy. Bo niby w ten sposób zmniejszają szanse tych co czekają na to "choć jedno, jedyne".
Wybaczcie ale takie myślenie jest w mojej ocenie zupełnie niepoważne. Sama bezdzietność nie czyni nikogo bardziej predysponowanym do roli rodzica adoptowanego dziecka.
***
Wydaje się, że to co napisałem powinno być oczywiste dla wszystkich, którzy ukończyli kursy dla kandydatów na rodziców adopcyjnych. A jednak czytając wpisy na forach adopcyjnych i blogach często widzę jak przeważa myślenie o własnej niezaspokojonej potrzebie i bezdzietności. A gdzie tu miejsce na właściwy cel adopcji?
Notka powiązana:
Skąd się biorą dzieci?
Warto przeczytać też:
Te straszne procedury adopcyjne. Na blogu Takie Tam Stożki (Lady Makbet)
***
Dziś jednak stwierdzam, że przeglądanie internetowych dyskusji o adopcji i oczekiwaniu na dziecko nie wywołuje u mnie już takich emocji. Jakby nie patrzeć to zaszła we mnie i przy mnie duża zmiana. Najbardziej widoczna (z zewnątrz) zmiana to przejście z grupy: starający się o dziecko do grupy: opiekujący się dziećmi. A to zasadniczo zmienia punkt widzenia na pewne sprawy. Zdecydowanie "normalizuje" spojrzenie na cel adopcji dziecka.
Cel adopcji (przysposobienia) dziecka
Nie da się ukryć, że podstawowym motywem, który nas pcha do takich decyzji jak adopcja (przysposobienie) dziecka jest nasza własna potrzeba bycia rodzicem. Potrzeba bardzo silna, która często przez lata pozostaje (pozostawała) niezaspokojona. I ta silna potrzeba czasem przysłania nam właściwy cel przysposobienia (adopcji) dziecka.
A nie owijając spraw w bawełnę należy jasno powiedzieć, że:
Celem adopcji jest zaspokojenie potrzeb osieroconych dzieci a nie potrzeb bezdzietnych par.
Może nam się to podobać lub nie, możemy się z tym zgadzać lub kwestionować, a i tak nie zmienimy tego zasadniczego założenia w funkcjonowaniu systemu tej formy pieczy zastępczej.
Tymczasem w dyskusjach na forach adopcyjnych gro miejsca zajmują żale dotyczące czasu oczekiwania na: moje (nasze) upragnione dziecko. Cóż... Sam to przeżyłem. Wiem jak to boli.
Niestety te żale oraz ten ból oczekiwania nie rozmiękczą systemu, który nie jest nastawiony na zaspokajanie potrzeby na dziecko i łagodzenie bólu bezdzietności.
Politycy i cały system opieki społecznej nie zaczną nagle działać w celu zwiększenia liczby dzieci do adopcji. Wręcz przeciwnie... Zmartwieniem polityków i systemu jest jak zmniejszyć liczbę dzieci w placówkach opiekuńczo wychowawczych i... nie przeprawić sobie łatki tych, którzy odbierają dzieci rodzinom. Bo aby dziecko mogło trafić do adopcji to musi być "wolne prawnie". Czyli w większości wypadków trzeba jakąś rodzinę pozbawić praw rodzicielskich. Więc nie ma co liczyć, że ktoś skróci, uprości te procedury. I to bez względu na to jaka opcja będzie u władzy. Niemcy też narzekają na uciążliwe procedury adopcyjne, a tam nie rządzi PiS czy PO. Tak działa ten system bez względu na politykę.
Patrz: Niemiecka biurokracja utrudnia adopcję
Snucie teorii, że np. wprowadzenie programu Rodzina 500 Plus zmniejszy ilość dzieci do adopcji też jest absurdalne. Tak jak wyskakiwanie już dziś z rewelacjami, że program ten już zwiększył dzietność polskich rodzin. Fantazje i myślenie życzeniowe... A jednak na forach i blogach takie teorie się pojawiają.
Cóż... Jeżeli zakładamy, że wprowadzenie świadczenia wychowawczego Rodzina 500 Plus spowodowało, że część osób wycofuje się z decyzji o oddaniu dziecka do adopcji bo można dostać 500 zł/mc to... Należy założyć, że część chętnych do adopcji też może być kuszona wizją tych 500 zł na konto. Absurd?
Więc może lepiej zamiast zastanawiać się nad tym dlaczego ktoś nie chce oddać dziecka. Należy więcej czasu poświęcić np. na rozważania:
Dlaczego ja chcę mieć dziecko? Dlaczego chcę je adoptować?
A w gruncie rzeczy odpowiedź na takie pytanie nie jest łatwa. Samo: bo ja tak chcę, bo mam taką potrzebę... to za mało. Przecież nie o zaspokojenie tej potrzeby w tym wszystkim chodzi. Bo co zaoferujesz dziecku poza własną niezaspokojoną potrzebą?
Myślenie, że "adopcja jest dla bezdzietnych" w ogóle prowadzi czasem to różnych dziwactw. Np. obrażanie się na tych co mają już dziecko (urodzone lub wcześniej adoptowane), że składają wnioski wyrażające chęć przysposobienia kolejnej pociechy. Bo niby w ten sposób zmniejszają szanse tych co czekają na to "choć jedno, jedyne".
Wybaczcie ale takie myślenie jest w mojej ocenie zupełnie niepoważne. Sama bezdzietność nie czyni nikogo bardziej predysponowanym do roli rodzica adoptowanego dziecka.
***
Wydaje się, że to co napisałem powinno być oczywiste dla wszystkich, którzy ukończyli kursy dla kandydatów na rodziców adopcyjnych. A jednak czytając wpisy na forach adopcyjnych i blogach często widzę jak przeważa myślenie o własnej niezaspokojonej potrzebie i bezdzietności. A gdzie tu miejsce na właściwy cel adopcji?
Notka powiązana:
Skąd się biorą dzieci?
Warto przeczytać też:
Te straszne procedury adopcyjne. Na blogu Takie Tam Stożki (Lady Makbet)
***
środa, 26 lipca 2017
Serwis parentingowy i manipulacja emocjami z polityką w tle
Niedawno zadałem na blogu pytanie czy tzw parenting może zaszkodzić.
Otóż wiele wskazuję, że połączenie parentingu z polityką w wykonaniu
aktywistki lub aktywisty na rzecz tzw wolnego wyboru może poważnie
zaszkodzić.
Dla przypomnienia. Parenting to termin używany w sieci na określenie wszystkiego co powinien wiedzieć nowoczesny rodzic lub osoby starające się o dziecko.
Jednak na stronach poświęconych wspomnianemu parentingowi możemy spotkać teksty dotyczące nie tylko problematyki związanej z płodnością, ciążą, porodem i wychowywaniem dzieci. Wśród autorów są też aktywiści/aktywistki Pro-choice mocno zaangażowani w aktualne wydarzenia polityczne w naszym kraju. I tak na portalu chcemybycrodzicami.pl możemy się natknąć na tekst, którego tytuł brzmi naprawdę groźnie:
"#Zamach Lipcowy a Twoje prawa reprodukcyjne"
Muszę przyznać, że tak "natchnionego" tekstu już dawno nie czytałem. Autorka opisuje jak to zły PiS i równie zła Platforma od lat ograniczają "prawa reprodukcyjne" singli i par jednopłciowych. Serio... Nawet sędziemu Rzeplińskiemu i TK się dostało, że był zbyt uległy i pozwolił na tzw klauzulę sumienia. PiS to oczywiście samo zło, a min. Błaszczak już szykuje swoich siepaczy do wyłapywania tych co to zdecydowały się na aborcję podczas wycieczki do "wolnej europy".
Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało jak te aktywistki i tacy aktywiści są w stanie pogodzić domaganie się "praw rozrodczych" z żądaniem powszechnego dostępu do aborcji i traktowaniem pigułki "dzień po" tak jak Goździkowa pastylkę na ból głowy.
A gdyby tych lęków było jeszcze komuś mało autorka przypomina, że zamach na sądy i demokrację grozi nam dyktaturą, a może i... III Wojną Światową.
***
Są sprawy, o których trudno rozmawiać bez emocji. Jednak wykorzystywanie tych emocji do zaogniania konfliktów politycznych jest w mojej ocenie perfidną manipulacją. A wspomniany tekst o Zamachu Lipcowym jest przykładem takiej manipulacji.
Choć, jeżeli uda się go przeczytać na chłodno, to można by go potraktować jako inspirację do napisania scenariusza nowej wersji kultowego filmu pt Seksmisja.
Dla przypomnienia. Parenting to termin używany w sieci na określenie wszystkiego co powinien wiedzieć nowoczesny rodzic lub osoby starające się o dziecko.
Jednak na stronach poświęconych wspomnianemu parentingowi możemy spotkać teksty dotyczące nie tylko problematyki związanej z płodnością, ciążą, porodem i wychowywaniem dzieci. Wśród autorów są też aktywiści/aktywistki Pro-choice mocno zaangażowani w aktualne wydarzenia polityczne w naszym kraju. I tak na portalu chcemybycrodzicami.pl możemy się natknąć na tekst, którego tytuł brzmi naprawdę groźnie:
"#Zamach Lipcowy a Twoje prawa reprodukcyjne"
Muszę przyznać, że tak "natchnionego" tekstu już dawno nie czytałem. Autorka opisuje jak to zły PiS i równie zła Platforma od lat ograniczają "prawa reprodukcyjne" singli i par jednopłciowych. Serio... Nawet sędziemu Rzeplińskiemu i TK się dostało, że był zbyt uległy i pozwolił na tzw klauzulę sumienia. PiS to oczywiście samo zło, a min. Błaszczak już szykuje swoich siepaczy do wyłapywania tych co to zdecydowały się na aborcję podczas wycieczki do "wolnej europy".
Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało jak te aktywistki i tacy aktywiści są w stanie pogodzić domaganie się "praw rozrodczych" z żądaniem powszechnego dostępu do aborcji i traktowaniem pigułki "dzień po" tak jak Goździkowa pastylkę na ból głowy.
A gdyby tych lęków było jeszcze komuś mało autorka przypomina, że zamach na sądy i demokrację grozi nam dyktaturą, a może i... III Wojną Światową.
***
Są sprawy, o których trudno rozmawiać bez emocji. Jednak wykorzystywanie tych emocji do zaogniania konfliktów politycznych jest w mojej ocenie perfidną manipulacją. A wspomniany tekst o Zamachu Lipcowym jest przykładem takiej manipulacji.
Choć, jeżeli uda się go przeczytać na chłodno, to można by go potraktować jako inspirację do napisania scenariusza nowej wersji kultowego filmu pt Seksmisja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)