Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kościół. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kościół. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 stycznia 2021

Komu potrzebny był kurs przedmałżeński?

Niedawno na Salonie24 pojawił się tekst, którego autor chciał podzielić się z czytelnikami swoimi "traumatycznymi" przeżyciami wynikającymi z faktu, że został niejako przymuszony do uczestnictwa w czymś co nosi oficjalnie nazwę "kurs przedmałżeński".

https://www.salon24.pl/u/polakzwykly/1102584,kk-juz-przegral-bo-wierzacy-nie-moga-byc-niewolnikiem-ambicji-biskupow

Co gorsze autor owego tekstu na podstawie tego doświadczenia próbuje dowodzić w jaki sposób Kościół Katolicki sam pozbawia się autorytetu i wiernych.

Cóż... Tekst sprawia co prawda wrażenie pisanego na zamówienie. Zamówienie, które polega na zalewaniu sieci artykułami mającymi sugerować jakoby to zwykli ludzie (zwykli Polacy) mieli już dość takiego Kościoła, a szczególnie jego hierarchów

Ale jednak i z tego tekstu można coś wyciągnąć.

Otóż moim zdaniem warto by jednak tak poważnie zadać sobie kilka pytań. A mianowicie:

- Po co w ogóle są takie kursy?

- Komu są one potrzebne?

- Czy ktokolwiek wyniósł coś wartościowego z takiego kursu?

***

Czy kursy przedmałżeńskie są potrzebne?

Cóż... Jeżeli ktoś myśli, że kurs jest po to aby kogoś ukształtować jak żyć po katolicku w małżeństwie to się grubo myli. I nie ma znaczenia czy ma być to osoba uczestnicząca w kursie jako słuchacz, czy szkolący innych "nauczyciel".

Po prostu taki cel jest niewykonalny podczas takiego szkolenia. Do tego jesteśmy przygotowywani w domu przez własnych rodziców oraz przykład ich życia, ich małżeństwa, ich rodzicielstwa. Jeżeli ktoś nie otrzymał tego od swoich rodziców to będzie musiał w mozole kształtować się sam i nie załatwi tego za pomocą kursu.

Kurs przedmałżeński tak pojmowany nie ma imo żadnego sensu.

Natomiast daje szansę ludziom już ukształtowanym na to aby ponownie odkryli pewne wartości, które w życiu codziennym  mogły już zacząć być traktowane jako rzeczy tak oczywiste, że właściwie nie warte uwagi. Tak... Każdemu można przypominać, że ślub kościelny to nie tylko akt cywilny (prawny). Że jest to przede wszystkim sakrament.

Ludziom, dla których małżeństwo jest  sakramentem a nie tylko formą legalizacji pożycia na pewno takie doświadczenie będzie przydatne. Zwłaszcza gdy trafią na kurs prowadzony przez osoby naprawdę zaangażowane i pełne wiary.

W takim wypadku kurs może być komuś potrzebny.

Może być też potrzebny w ocenie motywacji niektórych kursantów. Jako czas na swobodną dyskusję o życiu i o przyszłym małżeństwie. Bo jak ktoś czuje, że rozmowy o modlitwie oraz sakramentach nie są mu potrzebne to i sam kurs nie będzie dla niego przydatnym. Można niestety też domniemać, że i katolicki ślub takiemu człowiekowi też nie jest właściwie do niczego potrzebny. A jeśli tak to...

Po co zmuszać kogoś do udziału w ceremonii, której sensu nie rozumie?

Po co profanować sakrament poprzez wciskanie go osobie, która nie czuje jego mocy i nie szanuje powagi tego co niby przyjmuje na siebie?

Może być zatem potrzebny w ocenie tego czy przed decyzją nie powinno się porozmawiać z kandydatami do małżeństwa. Porozmawiać o tym czy naprawdę wiedzą czego chcą i czy na pewno chcą to osiągnąć we wspólnocie z Kościołem?


Czy dla mnie udział w kursie przedmałżeńskim był potrzebny?

Cóż... Szczerze mówiąc to pewnie dziś bym się nad tym nie zastanawiał gdyby nie świadomość, że właściwie całe moje życie to był nieustający kurs. Nieustanna nauka także tego jak być dobrym mężem i ojcem. Zwłaszcza wtedy gdy życie uczyło nas tego, że nie da się go zaplanować. Że trzeba umieć przyjmować je takim jakie jest, a nie tak jak nam się wydaje, że być powinno.

Jakby na to nie patrzeć... Ten kurs, który razem z żoną przeszedłem 20 lat temu był po prostu naszym pierwszym przeżyciem małżeńskim. I taka była jego największa wartość... Pokazaliśmy sobie, że możemy przeżyć coś wspólnie. A to już jest imo dobra podstawa do udanego małżeństwa. Podstawa, która w przyszłości procentuje.


Taka jest moja ocena...

Ale chętnie zapoznam się też z opiniami czytelników.

czwartek, 16 maja 2019

Bramy piekielne go nie przemogą

Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Mt. 16, 18

Zło nigdy nie pokona Kościoła ("bramy piekielne go nie przemogą"). Tak powiedział sam Bóg w osobie Jezusa. Powiedział to do Piotra i do nas wszystkich, słabych, podległych grzechowi ludzi.
Piotr aby stać się Skałą (Opoką), na której powstanie Kościół odporny na ataki Złego, musiał jednak wcześniej sam poczuć smak własnego upadku. Dlatego niech nikt się nie dziwi, że Jezus jako głowę powstającego Kościoła wyznacza ulegającego słabościom człowieka. Człowieka, który w chwili słabości zaparł się swojego Mistrza.
Jezus po prostu wiedział, że ten święty, powszechny i apostolski Kościół będą tworzyć zwykli podlegli grzechowi ludzie. I że muszą mieć wzór jak dążyć do świętości i łączności z Bogiem mimo tych grzesznych słabości.

Dlatego też:

Nie można zakładać, że wszyscy ludzie Kościoła mają być absolutnie bez grzechu.

Takich ludzi po prostu nie ma.

Tylko o Maryi mówimy: "bez grzechu poczęta".

Jednak są grzechy, których tolerować w Kościele nie można. Nie można milczeć gdy ludzie odpowiedzialni za trwałość Kościoła ulegają grzechom, których wynikiem jest krzywda dzieci, zgorszenie wiernych i obraza świętości Kościoła.

Zło wyrządzone dziecku zawsze było uznawane w Kościele za szczególnie naganne.
A "grzech sodomski" jest zaliczany do grzechów wołających o pomstę do nieba.

Ludzie, którzy nie uznają w pokorze swojej grzeszności, nie uznają za grzech tego co pochodzi od Złego nie są godnymi następcami Piotra. Nie powstają po upadku lecz brną dalej w grzechu.

A Kościół przetrwa i będzie dalej głosił Słowo Boże. Przetrwa dzięki zwykłym ludziom. Ludziom wytrwale pracującym nad swoją formacją...

A takich ludzi, dzięki Bogu, w Kościele nie brakuje.

wtorek, 9 października 2018

Czy dziecko powinno uczęszczać na lekcje religii?

Jeżeli uważasz się za osobę wierzącą, a praktyki religijne nie są dla Ciebie tylko pustym rytuałem. Jeżeli wierzysz, że wysyłając dziecko do Pierwszej Komunii dajesz mu prawdziwą łączność z Bogiem, który ofiarowuje w Eucharystii swoje prawdziwe Ciało i Krew. Jeżeli w to wszystko naprawdę wierzysz...
To będziesz też zapewne chciał aby Twoje dziecko rozwijało swoją wiarę oraz poznawało Boga i Jego Kościół.
W takim wypadku Twoje dziecko powinno być przez Ciebie zachęcane do uczestnictwa w praktykach religijnych i nauczaniu religii.

I pamiętaj też, że:
Przynosząc lub przyprowadzając dziecko do Chrztu prosiłeś Kościół o wiarę i chrzest dla dziecka. A prośba o Chrzest w Kościele Katolickim jest jednocześnie zobowiązaniem do wychowywania dziecka w wierze katolickiej.
Zatem podchodząc poważnie do tego zobowiązania powinieneś dbać o jego rozwój w wierze. Także poprzez zachęcanie do nauki religii. Bo gdybyś o to nie dbał to mogło by to znaczyć, że utraciłeś wiarę lub Twoje zobowiązanie do wychowania dziecka w wierze nie było szczere.

Jeżeli sam nie wierzysz... To dziecka wiary nie nauczysz.


sobota, 9 czerwca 2018

Pielgrzymka do Ludźmierza w rocznicę I Komunii

Dziś mogłem uczestniczyć razem z córką w pielgrzymce do sanktuarium maryjnego w Ludźmierzu.

Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu

Pielgrzymka była zorganizowana przez parafię oraz rodziców dzieci, które w zeszłym roku po raz pierwszy przystąpiły do eucharystii.

Sanktuarium MB w Ludźmierzu widok z ogrodu różańcowego

Dla mnie była to także szczególna pielgrzymka związana z moją własną prośbą, którą kiedyś skierowałem do Ludźmierskiej Gaździny i Matki Boga.

Prośbę tę wyraziłem w 2011 r jeszcze przed rozpoczęciem kursu dla kandydatów na rodziców adopcyjnych w OA. Poprosiłem o wytrwałość w podjętej już decyzji. Prosiłem o powodzenie w naszych staraniach. Dodałem gdzieś w duchu zobowiązanie... Że pokonam wszelkie trudności i wiary nie utracę.

Cóż... Wygląda na to, że Pani Gorców i Podhala uważnie słucha próśb do niej skierowanych.
Wytrwaliśmy. Starania zakończyły się powstaniem nowej rodziny adopcyjnej. Ale trudności i sprawdzianu wiary nam nie oszczędzono.

Tak więc prośby kierowane do Matki Boga przed ołtarzem ludźmierskim sanktuarium radziłbym traktować poważnie.

Sanktuarium MB w Ludźmierzu


***

wtorek, 13 marca 2018

Czy Kościół może odmówić chrztu dziecka?

Niestety coraz częściej słyszę jak ktoś publicznie narzeka, że ksiądz (proboszcz) odmówił mu chrztu dziecka. I niestety często jest to powiązane z pomawianiem takiego księdza o brak empatii, nieczułość lub w ogóle o samo zło.
Jako katolik nie mogę biernie wysłuchiwać i przyjmować takich opinii.

Otóż Chrzest to nie jest taki obrzęd "pokropienia wodą". To najważniejszy sakrament w życiu każdego wierzącego, praktykującego chrześcijanina. I sakrament ten powinien być traktowany z godnością oraz należnym szacunkiem.

Tu nie ma miejsca na "widzimisię" rodziców lub księdza. A zasady są określone w Prawie Kanonicznym.

***
Kan. 868 -
§ 1. Do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się:
1° aby zgodzili się rodzice lub przynajmniej jedno z nich, lub ci, którzy prawnie ich zastępują;
2° aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie
nie ma, chrzest należy odłożyć zgodnie z postanowieniami prawa partykularnego, powiadamiając
rodziców o przyczynie.
§ 2. Dziecko rodziców katolickich, a nawet i niekatolickich, znajdujące się w niebezpieczeństwie
śmierci, jest godziwie chrzczone, nawet wbrew woli rodziców.


Więcej: http://bernardyni-alwernia.pl/wp-content/uploads/2014/04/chrzest.pdf
***

Przed udzieleniem chrztu rodzice dziecka usłyszą pytanie:
O co prosicie Kościół święty?
Jeżeli rodzice będą mogli szczerze i uczciwie odpowiedzieć na takie pytanie to Kościół im chrztu dziecka nie odmówi.
Ale aby szczerze poprosić o wiarę i chrzest dla dziecka i aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku trzeba by rodzice sami tą wiarą  żyli. Bo w przypadku chrztu dziecka ono samo o chrzest nie poprosi i nic samo nie zagwarantuje.


Jeżeli z prośbą przychodzi osoba niepraktykująca (nie przystępuje do sakramentów, nie uczestniczy w mszy) to trudno zakładać, że będzie w stanie dziecku zapewnić katolickie wychowanie. A w takiej sytuacji Kodeks Prawa Kanonicznego nakazuje odłożenie chrztu.

Ale to też nie jest kategoryczna odmowa. Składający prośbę powinien zostać poinformowany o przyczynie "odłożenia chrztu". Jeżeli powody tego "odłożenia" ustaną to może ponownie zwrócić się z prośbą o chrzest.

Chrzest dziecka a sakramentalność związku jego rodziców
Najczęściej słyszę, że "ksiądz odmawia chrztu" gdy rodzice dziecka żyją w związku niesakramentalnym. Nie mają ślubu kościelnego. Ich małżeństwo ma charakter tylko cywilny lub wręcz jest to związek nieformalny.
W przypadku gdy rodzice przemyślą sprawę i zdecydują się na zawarcie związku sakramentalnego (ślub kościelny) to taka przyczyna "odłożenia chrztu" ustaje.
Gorzej gdy dziecko rodzi się w kolejnym związku swoich rodziców. Jeżeli jeden z rodziców lub oboje mieli już zawarty ważny ślub kościelny ale rozwiedli się (rozwód oczywiście wg prawa cywilnego) i/lub zmienili partnera. Tu sprawa się komplikuje. W Kościele rozwodów nie ma.

Dlatego warto też mieć na uwadze, że każda nasza "życiowa" decyzja ma wpływ nie tylko na nasze życie.

niedziela, 31 grudnia 2017

List Konferencji Episkopatu Polski na Niedzielę Najświętszej Rodziny

Dziś przypada w naszym Kościele Niedziela Najświętszej rodziny. Z tej okazji Episkopat Polski wystosował też list do wiernych.

W liście "Kochać, nie zabijać" biskupi po raz kolejny przypominają o świętości ludzkiego życia od pierwszych chwil jego istnienia. Że życie człowieka podlega ochronie w każdym etapie jego rozwoju i nie ma żadnych okoliczności, które dawałby nam prawo uznać czyjeś życie za niewarte trwania.



Zawsze staram się słuchać listów duszpasterskich z należytą uwagą. A w tym liście szczególnie poruszył mnie jego pewien fragment:
"Każde dziecko potrzebuje miłości. Dziecko poczęte, choć rozwija się w łonie matki, nie jest własnością rodziców – jest powierzone ich trosce przez Boga."
Te słowa stanowią w mojej opinii wyraźny sygnał, że podstawowym obowiązkiem rodziców jest troska o dziecko oraz zapewnienie mu poczucia życia w atmosferze miłości. Dziecko podlega władzy rodzicielskiej ale władza ta (jak każda) podlega ograniczeniom - dziecko nie jest własnością rodziców.

Pan Bóg powierza nam dzieci w opiekę tak jak talenty w przypowieści.

Pełny tekst Listu znajduje się pod adresem:
http://episkopat.pl/prezydium-episkopatu-nie-moze-byc-miejsca-na-zabijanie-niepelnosprawnych-i-chorych-dzieci/

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Dziecko w Kościele

Dzieci pilnie obserwują rodziców i  potrafią uczyć się na podstawie wyznaczonego przez rodziców wzorca.
- To jaki będzie stosunek dziecka do wiary i Kościoła w znacznej mierze zależy od postawy rodziców. Nie oczekuj gorliwości od dziecka gdy Tobie wiara jest obojętna.
- Nie nakazuj tego czego sam nie przestrzegasz. Dawaj przykład, niech dziecko podąża za Tobą. Dziecko widzi czy rodzic uczęszcza na mszę, przyjmuje sakramenty, modli się.
- Msza "dla dzieci" nie jest po to by wysłać na nią dziecko i mieć godzinę spokoju. Idź na nią razem z dzieckiem.
- Jeżeli dziecko chce siedzieć razem z Tobą i przytulić się w trakcie mszy.. pozwól mu na to. Nawet jak zaśnie to będzie czuć przyjemną bliskość z Matką lub Ojcem... tak jak i  Ty z Ojcem w Niebie.
- Aktywnie uczestnicz we mszy i praktykach religijnych. Pozwalaj by dziecko mogło Cię naśladować.
- Ciesz się gdy dziecko wyraża chęć uczestnictwa we mszy lub modlitwie.
- Nigdy nie nakazuj modlitwy lub innych praktyk religijnych za karę. Jako rodzic masz wiele możliwości wychowawczych i nie musisz się ustawiać w roli spowiednika lub pana nad dziecięcym sumieniem.
- Uważaj co i jak mówisz przy dziecku o Kościele, księżach i o zasadach wiary. Bo przypadkiem możesz zniechęcić dziecko do Kościoła lub... do siebie.
- Gdy dziecko zadaje pytania dotyczące wiary lub Kościoła traktuj je poważnie i staraj się pomóc dziecku w zrozumieniu jego miejsca w Kościele.
- Najlepsze miejsce dla dziecka jest obok Ciebie.

***